Mamy nowe informacje w sprawie afery Zakładów Mięsnych Henryk Kania (ZMHK), jednej z największych w historii polskiego rynku kapitałowego. Okazuje się, że Henryk K., były prezes i największy akcjonariusz ZMHK, jest podejrzany o popełnienie aż 10 przestępstw: kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, oszustwo w stosunku do mienia znacznej wartości, pranie pieniędzy, oszustwo kredytowe, przestępstwa skarbowe, a także tzw. zbrodnię vatowską. Prokuratura zabezpieczyła majątek znanego biznesmena o wartości 12 mln zł.
Nieboskie Buenos
Już wtedy Henryk K., który do początku września 2019 r. walczył o przetrwanie spółki i zachowanie nad nią kontroli, zniknął z mediów i – jak wynikało z naszych informacji – także z Polski. Za jedno z najbardziej prawdopodobnych miejsc jego pobytu nasi informatorzy uważali Bahamy, gdzie największy akcjonariusz ZMHK ma posiadłość.
Tego samego zdania była prokuratura. Dlatego wystąpiła do sądu o zastosowanie wobec Henryka K. tymczasowego aresztowania i zaczęła jego poszukiwania na podstawie międzynarodowego listu gończego. W grudniu 2020 r. „Super Express” doniósł, że twórca ZMHK wpadł, ale nie na Bahamach, lecz w Buenos Aires, stolicy Argentyny. Prokuratura potwierdziła te informacje, a my w kilku źródłach ustaliliśmy, że Henryk K. został tam zatrzymany nie pod koniec 2020 r., ale już kilka miesięcy wcześniej.
Okazuje się, że doszło do tego dokładnie pod koniec lipca 2020 r. Co ciekawe – zatrzymanie biznesmena zbiegło się w czasie z ratyfikowaniem w naszym kraju umowy o ekstradycji z Argentyną, podpisanej w Buenos Aires w grudniu 2019 r. To znacznie zwiększyło szanse śledczych na ściągnięcie Henryka K. do kraju.
Na jakim etapie jest procedura ekstradycyjna? Biuro prasowe Prokuratury Krajowej (PK) informuje, że prowadzący śledztwo w sprawie ZMHK śląski wydział Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK „przekazał stronie argentyńskiej całość niezbędnej dokumentacji” dotyczącej Henryka K., a procedura jego ekstradycji jest „w toku”.

Gang w zarządzie
Tymczasem, nie czekając na ściągnięcie biznesmena z Ameryki Południowej, prokuratura zajęła jego majątek.
„Dotychczas zabezpieczono środki finansowe zlokalizowane na rachunku w jednym z domów maklerskich oraz część nieruchomości, którymi podejrzany faktycznie władał. Zablokowaliśmy też akcje i pieniądze, jakimi Henryk K. dysponował na rachunku bankowym w jednym z polskich banków. Łączna wartość zabezpieczonego mienia wynosi około 12 mln zł” – podaje biuro prasowe PK.
Informuje też, że śledczy „podejmują czynności zmierzające do ustalenia i zabezpieczenia dalszego majątku” Henryka K. Zresztą nie tylko jego, ale też innych – jak się okazuje – aż 13 podejrzanych, w przypadku których prokuratura nie ujawnia wartości zabezpieczonego mienia. To byli pracownicy ZMHK oraz przedstawiciele podmiotów współpracujących z giełdową spółką, a przede wszystkim wszyscy pozostali członkowie jej zarządu z ostatnich lat: Grzegorz M., Piotr W., Dominika R. i Ewa Ł.
Cała czwórka usłyszała zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej kierowanej przez Henryka K., oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości, wyłudzenia kredytowego, przestępstw skarbowych oraz tzw. zbrodni vatowskiej. To ostatnie oznacza, że menedżerom giełdowej spółki, jak i jej twórcy, który również ma usłyszeć ten zarzut, grozi aż do 25 lat więzienia (a co najmniej 5 lat).
Fabryka lewych faktur
Co ciekawe, w areszcie tymczasowym wciąż przebywają Grzegorz M., Piotr W. i Dominika R., a Ewa Ł. cieszy się wolnością. Z czego wynika ta różnica? Tego prokuratura nie ujawnia. Informuje jednak, że Ewa Ł., czyli wieloletnia główna księgowa mięsnej spółki, usłyszała zarzuty jako pierwsza, już w lipcu 2019 r. To zdaje się potwierdzać wcześniejsze informacje „PB”, że Ewa Ł., która w czerwcu 2019 r. zrezygnowała z funkcji członka zarządu ZMHK, poszła na daleko posuniętą współpracę ze śledczymi.
To właśnie jej zeznania miały przyczynić się do tego, że kolejne zarzuty pojawiły się w śledztwie już we wrześniu 2019 r. Poza Grzegorzem M. objęto nimi m.in. Beatę M., prezeskę i właścicielkę spółki Rubin Energy (RE), jednego z największych kontrahentów ZMHK. Prokuratura podejrzewa ją o pomaganie członkom władz mięsnej firmy w oszustwach i przestępstwach skarbowych.
Zdaniem śledczych przez około 2,5 roku ZMHK i RE wystawiły sobie nawzajem ponad 5,5 tys. tzw. pustych faktur o łącznej wartości ponad 740 mln zł. Wykazując na nich transakcje sprzedaży i dostawy mięsa oraz wyrobów mięsnych, których nigdy nie było, jednocześnie skutecznie dochodząc od urzędów skarbowych nienależnych zwrotów VAT dla obu firm na kwotę prawie 28 mln zł.
Wierzyciele na lodzie
Według prokuratury łączna kwota wyłudzeń, jakich miał dopuścić się gang kierowany przez Henryka K., to ponad 800 mln zł! Śledztwo obejmuje kilkanaście wątków, takich jak oszustwa na szkodę banków (głównie Alior Banku i Banku Handlowego), obligatariuszy i dostawców ZMHK oraz przestępstwa skarbowe, i - jak zapewnia prokuratura – ma „charakter rozwojowy”.
Równolegle ze śledztwem trwa postępowanie upadłościowe ZMHK, które ruszyło w czerwcu 2020 r. Wcześniej giełdowa spółka próbowała się restrukturyzować, ale szybko okazało się, że nie ma na to szans. Główny majątek ZMHK, czyli cztery zakłady produkcyjne, za okrągłe 100 mln zł przejął inny potentat branży mięsnej, Cedrob. Tymczasem zobowiązania spółki są o wiele wyższe – zgodnie z ostatnim dostępnym sprawozdaniem za 2019 r. na koniec tego roku sięgały 852 mln zł. Wierzyciele ZMHK w dużej mierze będą więc musieli obejść się smakiem.
