Smerf, kolumny i gra muzyka

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-04-24 00:00

Piotr Kabaj od dziesięcioleci tworzy polski rynek muzyczny. W swoim gabinecie postawił na harmonię z nutą ekspresji.

Tak, rodzice z całej Polski nas za to nienawidzili — śmieje się Piotr Kabaj, szef Warner Music na Europę Wschodnią, obracając w dłoniach okazałą figurkę smerfa. „Serce pik, pik, pik/dzień za szybą znikł/w snach odwiedzą was małe smerfy” — śpiewał dobrych kilkanaście lat temu jeden z niebieskich leśnych skrzatów. „Smerfne Hity” przez lata podbijały dziecięce uszy, doprowadzając wielu rodziców do rozpaczy.

— To był mój pomysł, by adaptować tę formułę muzyczną także w Polsce. Trafiliśmy w sedno, sprzedając ponad 1,8 mln kaset i płyt. W nagrodę zaproszono nas do belgijskiej siedziby Peyo w Brukseli i dostaliśmy m.in. te figurki w nagrodę — mówi gospodarz.

Doda wypadła

Piotr Kabaj nie ukrywa, że wystrój gabinetu, jego rozplanowanie są dla niego ważne. Nie przypadkiem budynek siedziby spółki zaprojektowała pracownia prof. Stefana Kuryłowicza. Niedawno wykleił swoje służbowe ściany fototapetą z okładką płyty wrocławskiego rapera L.U.C-a i kolażem artystów ze stajni Warnera, a już się przymierza do ich wymiany. Podobnie co jakiś czas dokłada, wymienia, rotuje konstelacją zdjęć wiszących za jego plecami. Tam królują sławy światowych i polskich estrad, oczywiście w towarzystwie gospodarza gabinetu.

— Dody już tu nie ma — mówi z uśmiechem. Ale za to kto jest! Szef Warner Music od ponad dwóch dekad tworzy rynek muzyczny w Polsce, więc fotografie z Januszem Józefowiczem, Zbigniewem Hołdysem czy Beatą Kozidrak to obowiązek. Jest też portret Jacka Kaczmarskiego, który Kabaj wykonał w 1992 r. podczas rozmowy przy piwie.

— Zresztą Jacek namówił mnie na kupno aparatu, którym wykonałem tę fotografię — wspomina menedżer.

Miller z Marantzem

Fotki z kuluarowych pogawędek ze Stonesami, Queen czy ukochanym Pink Floyd robią duże wrażenie na gościach. Podobnie jak numerowane reprinty dwóch okładek płyt Pink Floyd sygnowane przez ich autora. Uznanie budzić mogą również gustownie dobrane meble: biurko, pomocniczy stolik i leżąca pod nim walizka z dokumentami przyjechały ze sklepu Red Onion. Krzesło to też dzieło sztuki użytkowej i to całkiem cenne — ten model fotela od amerykańskiego projektanta Hermana Millera kosztuje ponad 1 tys. USD.

— Było warto. Używam go już 15 lat i nic się nie zepsuło, także w wyglądzie — podkreśla Piotr Kabaj.

Meble przy stoliku dla gości pochodzą ze sklepu na warszawskim Żoliborzu specjalizującym się w renowacji okazów z lat 60. i 70. Kabaj „wychodził” je wraz z żoną, podobnie jak designerskie lampy. No i tak doszliśmy do najważniejszego — sprzętu muzycznego. Piotr Kabaj każdego dnia wysłuchuje po kilka wersji demo potencjalnych hitów, więc nie ma mowy o minimalizmie. W gabinecie jest na co nastawić ucho: przy komputerze stoją głośniki sterowane zestawem szacownego JBL, pod oknem zaś rozgościł się może nie najdroższy, ale za to świetnie wyglądający zestaw Marantz podpięty pod kolumny Triangle. W takiej konfiguracji to i Doda zaczyna brzmieć jak Beyoncé.

Różowy Fryderyk

Być może trudno w to uwierzyć po 21 latach, ale na tej fotografii znajduje się pierwszy przyznany Fryderyk. Statuetkę odebrał Piotr Kabaj w imieniu Pink Floyd, których album „The Division Bell” uznano za najlepsze zagraniczne wydawnictwo muzyczne w Polsce w 1994 r. W kolejnych latach Pink Floyd nie spotkało już takie wyróżnienie, a i statuetka Fryderyka zmieniła kształt na bardziej skrzydlaty. Dlaczego jednak nagroda stoi w gabinecie Piotra Kabaja? — Kilkakrotnie chciałem przekazać Fryderyka w ręce Pink Floydów, jednak zespół przez lata był wewnętrznie skłócony i nie do końca wiadomo było, kto tę nagrodę powinien odebrać. Zatem została u mnie — wyjaśnia Piotr Kabaj.

Ściana chwały. Pamiątkowe zdjęcia artystów i z artystami dokumentują działalność Warnera w Polsce. I robią wrażenie na gościach, tak samo jak designerskie meble z pieczołowitością dobrane przez gospodarza gabinetu.