Solorz-Żak pod biało-czerwoną flagą

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2013-03-18 00:00

Właściciel Polkomtela podważa wyniki przetargu na szybki internet. Nadzór nas dyskryminuje i zaburza konkurencję — mówi miliarder

Zygmunt Solorz-Żak szedł po operatora sieci Plus pod biało-czerwoną flagą. Teraz znów wyciąga narodowy sztandar. Tym razem, by bronić własnych interesów. — Jesteśmy ostatnią dużą firmą telekomunikacyjną w polskich rękach. Mam nadzieję, że nasi obywatele będą wybierać polskie firmy, tak jak robią to zachodnie społeczeństwa. Nie wspominam już o wsparciu, jakiego swoim firmom, czyli Orange i T-Mobile, udzielają rządy Francji czy Niemiec — mówi Zygmunt Solorz-Żak.

KONKURENCJA NIE ŚPI: Zygmunt Solorz- -Żak, właściciel Polkomtela, ma teraz wyłączność na świadczenie usługi szybkiego internetu LTE. Wszedł na rynek wówczas, gdy nikt jeszcze nie wierzył w technologię. Buduje sieć ogromnymi nakładami, ale też od początku miał świadomość, że prędzej czy później pojawi się konkurencja. [FOT. WM]
KONKURENCJA NIE ŚPI: Zygmunt Solorz- -Żak, właściciel Polkomtela, ma teraz wyłączność na świadczenie usługi szybkiego internetu LTE. Wszedł na rynek wówczas, gdy nikt jeszcze nie wierzył w technologię. Buduje sieć ogromnymi nakładami, ale też od początku miał świadomość, że prędzej czy później pojawi się konkurencja. [FOT. WM]
None
None

Punkty karne

Operator sieci Plus kontestuje sposób przeprowadzenia przetargu na 1800 MHz przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE). Polkomtel dostał punkty karne za to, że wraz ze spółkami z grupy kapitałowej miał 60 proc. tego pasma. Plus wnioskował o unieważnienie przetargu, ale UKE już zapowiedział, że nie ugnie się pod naciskiem operatora. Każdy miesiąc zwłoki w przekazaniu pasma zwycięskim operatorom sieci Play i T-Mobile to zysk dla Plusa, który ma teraz wyłączność na świadczenie usługi bezprzewodowego internetu LTE. — Na długo przed inwestycją w Polkomtel, będąc zwykłym start-upem, kupiliśmy firmy posiadające częstotliwości. Nikt nie był nimi zainteresowany. Jako pierwsi uruchomiliśmy LTE, budując sieć wtedy, gdy nikt inny nie chciał tego robić. Była to jedna z pierwszych sieci LTE na świecie. Zrobiliśmy coś dobregodla rynku i konsumentów, wzięliśmy całe ryzyko wprowadzenia nowoczesnej technologii i za to regulator karze nas gorszymi warunkami i ujemnymi punktami — denerwuje się Zygmunt Solorz-Żak.

Zaburzona konkurencja

Przetarg miał wyrównać szanse na rynku telekomunikacyjnym i zniwelować dysproporcje, jakie istnieją między najmniejszym graczem, operatorem sieci Play, a pozostałymi. Ważnym kryterium była własność częstotliwości,najcenniejszego dla telekomów dobra, będącego podstawą do definiowania udziałów rynkowych.

Zdaniem Zygmunta Solorza-Żaka, regulator telekomunikacyjny i urząd antymonopolowy (którego opinia była istotna dla wyników przetargu), powinny patrzeć na faktyczne udziały rynkowe, a nie na teoretyczną własność pasma.

— UKE i UOKiK mówią o wspieraniu konkurencji na rynku telekomunikacyjnym, ale de facto wspierają dwóch czy nawet trzech zagranicznych graczy współpracujących ze sobą. Operatorzy sieci T-Mobile i Orange mają 60 proc. udziałów rynkowych i chce do nich dołączyć Play, co da im ponad 70 proc. Dlaczego oni nie mają punktów karnych w przetargu? Skoro UKE i UOKiK sumują częstotliwości Polkomtela i Midasa, to dlaczego nie sumują NetWorkS! [spółki do budowy sieci — przyp. red.], w którym Orange i T-Mobile mają po połowie udziałów. Ich współpraca nie różni się niczym od Midasa i Polkomtela — poza faktem, że Midas nie jest operatorem detalicznym i nie ma udziału w rynku, i nie ma tu mowy o budowaniu monopolu rynkowego — mówi Zygmunt Solorz-Żak. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by Plus dołączył do T-Mobile i Orange, tak jak może zrobić to Play.

— Nie możemy dołączyć do NetWorkS!, bo przepisy środowiskowe uniemożliwiają instalację nadajników czterech graczy na jednej stacji bazowej. Zresztą konkurencyjni operatorzy mogą kupować pojemności LTE np. od Midasa, po takich samych stawkach, jak robi to Polkomtel — twierdzi Zygmunt Solorz-Żak.

Zdaniem biznesmena, dobór kryteriów przetargowych przez UKE dyskryminuje operatora sieci Plus. — Urzędy doprowadzają do sytuacji, w której konkurenci Polkomtela mogą połączyć częstotliwości, co pozwoli im na duże oszczędności. I niech sobie to robią, tylko dlaczego UKE i UOKiK nie widzą tutaj zagrożeń dla rynku? Dlaczego tamci operatorzy otrzymują dodatkowe korzyści od polskiego państwa, a my jako jedyni jesteśmy dyskryminowani? Naszym zdaniem, UOKiK i UKE swoimi decyzjami zaburzają konkurencję. Poza tym częstotliwości powinny być sprzedawane na aukcji, wtedy skarb państwa zyska większe korzyści i nie wspiera swoim kosztem wybranych operatorów — mówi Zygmunt Solorz-Żak. Polkomtel oferuje LTE już za 9,90 zł. To bardzo niska cena.

— Gdybyśmy mieli równe warunki konkurencji, moglibyśmy zdobyć więcej klientów i zaoferować niższe ceny — mówi Zygmunt Solorz-Żak.

Cel nr 1 — długi

Spółka ma 13 mld zł długu, który biznesmen zaciągnął na kupno Polkomtela.

— Priorytetem jest spłata zobowiązań. Nie mogę na razie jeszcze nic powiedzieć, czy również w tym roku zredukujemy zadłużenie ponad plan, tak jak w poprzednim [spółka nadpłaciła 800 mln zł — przyp. red.]. Wszystko będzie zależało od sytuacji rynkowej — mówi Zygmunt Solorz-Żak.

Spółka, która powinna wkrótce opublikować wyniki za 2012 r., deklaruje, że są one lepsze od oczekiwanych. Rynek zastanawia się, czy miliarder nie będzie chciał kupić aktywów stacjonarnych dostępnych na rynku — na sprzedaż jest Hawe, może być Netia czy części Telekomunikacji Polskiej (TP).

— Będziemy podejmować takie działania, które będą nam potrzebne do stworzenia kompletnej infrastruktury. Jeżeli infrastruktura stacjonarna będzie nam potrzebna do budowy sieci LTE, możemy również skorzystać z możliwości kupna aktywów dostępnych na rynku — mówi Zygmunt Solorz-Żak.

OKIEM NADZORCY

Prawo do protestu

MAGDALENA GAJ

prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE)

Warunki przetargu na częstotliwości 1800 MHz, sposób punktacji i oceny wpływu na konkurencję były uprzednio dokładnie skonsultowane z rynkiem. Każdy z przedsiębiorców miał prawo zgłaszać wątpliwości, a po rozpoczęciu przetargu jeszcze udzielaliśmy wyjaśnień, jak należy dobrze przygotować ofertę. Gdy ogłosiliśmy zwycięzców przetargu, każdy uczestnik miał prawo oprotestować jego wyniki. Spodziewaliśmy się, że uczyni to także Polkomtel, którego jedna z dwóch ofert została odrzucona już w pierwszym etapie z powodu błędów formalnych. Obecnie wnikliwie analizujemy wniosek Polkomtela o unieważnienie wyników przetargu i do czasu zakończenia naszych prac nie komentujemy argumentów zawartych we wniosku lub przedstawianych publicznie przez operatora.

OKIEM NADZORCY

W obronie rynków

MAŁGORZATA CIELOCH

rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów

Nasze opinie dotyczące ofert złożonych w przetargu na częstotliwości opierały się na ocenie wpływu rozdziału częstotliwości na rynki telekomunikacyjne. Prezes UOKiK uwzględnił w szczególności, że Polkomtel wraz z powiązanymi podmiotami dysponuje silnym zasobem częstotliwości, m.in. pozwalającym na rozwijanie usług w technologii LTE. Przyznanie mu kolejnych częstotliwości mogłoby uniemożliwić innymi uczestnikom rynku stworzenie przeciwwagi dla oferty Polkomtela i uruchomienie usług LTE w pełnej funkcjonalności. Aby inni operatorzy mogli to zrobić, trzeba im zapewnić dostateczne zasoby częstotliwości. Dlatego uznaliśmy, że rozstrzygnięcie przetargu na korzyść Polkomtela może mieć niekorzystny wpływ na rynki telekomunikacyjne.