Inwestycja w wizerunek, czy chęć zysku? Opinie są podzielone
Kolejny biznesmen spróbuje
ożenić sport z biznesem.
Tym razem jeden
najbogatszych Polaków
chce zarobić na piłce.
Czy to możliwe?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tym razem Zygmunt Solorz-Żak, właściciel Polsatu i akcjonariusz Cyfrowego Polsatu, Elektrimu i Biotonu, postanowił spróbować szczęścia w sporcie. Znany biznesmen został współwłaścicielem klubu piłkarskiego Śląsk Wrocław, docelowo ma zostać jego większościowym udziałowcem. Biznesmen przyznał, że nie nastawia się na zdobycie mistrzostwa kraju, a na inwestycję patrzy jak na biznes.
Kusicielka piłka
Sport z biznesem próbowało skojarzyć już wielu. Zbigniew Drzymała, właściciel Inter Groclinu, firmy produkującej samochodowe fotele, w ramach promocji przedsiębiorstwa zainwestował w piłkarski klub sportowy Dyskobolia. Dzięki temu drużyna z ligi okręgowej trafiła na szczyty tabeli w ekstraklasie. Drzymała zrezygnował z piłki po nieudanych próbach przeniesienia klubu do większego miasta i feralnej przymiarce do przejęcia Śląska Wrocław. Skorzystał z tego Józef Wojciechowski, główny akcjonariusz dewelopera JW Construction, który w ubiegłym roku odkupił od Drzymały klub i przeniósł go do stolicy pod nowym szyl- dem Polonia Warszawa. Efekt —piłkarze, choć nie mają gdzie trenować, to jednak wciąż mają szansę na zdobycie mistrzostwa kraju.
Nie należy też zapominać o rodzinie Walterów i spółce ITI, która od lat sponsoruje warszawską Legię. Choć w tym przypadku na brak pieniędzy klub nie może narzekać, gorzej jest z atmosferą. Od ponad roku na stadionie Legii panuje głucha cisza, kibice są skonfliktowani ze sponsorem i obserwują zmagania swoich ulubieńców w milczeniu. Ze sportem romansuje też Janusz Filipiak, twórca i prezes Comarchu. Od kilku lat jest współwłaścicielem jednego z najstarszych polskich klubów — Cracovii, która przez lata żyła w cieniu Wisły Kraków. Z trzeciej ligi drużyna wspięła się do ekstraklasy.
(Nie)rentowny biznes
Czy na piłce nożnej można w naszym kraju zaro- bić? Zdania ekspertów są podzielone.
— Dotychczas to było niemożliwe, bo był to sektor przeżarty korupcją. Jednak po ostatnich wyrokach i aresztowaniach można wierzyć, że to się zmieni i procesy oczyszczające polską piłkę przyniosą pozytywne efekty. Zapewne Zygmunt Solorz-Żak czekał na odpowiedni moment i zdecydował się na inwestycję, gdy sytuacja w polskich klubach stanie się klarowna — mówi Adam Sadowski z Centrum Adama Smitha.
Pesymistów jednak nie brakuje.
— Nie ma takiego klubu sportowego, na którym da się zarobić. Wizerunkowo inwestycja była trafiona. Można wnioskować, że wszystkie spółki Zygmunta Solorza są w doskonałej kondycji finansowej i że nie stracił on pieniędzy na opcjach i innych instrumentach finansowych, skoro w kryzysowych czasach zdecydował się zainwestować w ryzykowną branżę sportową. Być może myśląc o zwrocie z inwestycji Solorz liczy na to, że zarobi na transmisjach sportowych w swojej sieci. ITI ma Legię, a Polsat Śląsk Wrocław — mówi Anna Garwolińska, prezes firmy doradczej Glaubicz Garwolińska Consultants.
Jednak, zdaniem ekspertów, mimo czarnych chmur, które wiszą nad polską piłką, ciągle kusi ona sponsorów i inwestorów, bo jest najpopularniejszą dyscypliną w Polsce i na świecie.
— Ryzyko jest duże, ale i bardzo dużo można wygrać. Zygmunt Solorz-Żak to pierwszy inwestor, który przyznał, że nie zna się na piłce nożnej, nie jest kibicem, wejście do klubu Śląsk Wrocław traktuje jako czystą inwestycję i oczekuje, że się ona zwróci. Inwestycja nie ma znamion chwilowego kaprysu. Dla tego biznesmena najważniejsze jest, żeby zgadzał się rachunek ekonomiczny. Patrząc na dotychczasową działalność Zygmunta Solorza-Żaka można się spodziewać, że wkrótce Śląsk Wrocław będzie jednym z najlepiej zarządzanych klubów w Polsce. Już ponad rok temu wspominał, że myśli o zainwestowaniu w sport, na pewno się do tego przygotował i wybrał odpowiedni moment. Klub ma duży potencjał, a podstawowym celem inwestycji Zygmunta Solorza jest zysk — podsumowuje Dominik Linowski z Deloitte.
Magdalena Brzózka, KZ, KB