W lipcu tego roku eksport zbóż drogą morską sięgnął zaledwie 238 tys. ton wobec 494 tys. w czerwcu i 748 tys. w lipcu 2023 r. Po siedmiu miesiącach sięgnął niespełna 4,2 mln ton w porównaniu z niemal 4,73 mln w analogicznym okresie 2023 r.
— Eksport gwałtownie spadł. Po wybuchu wojny w Ukrainie polskie porty notowały dynamiczny wzrost przeładunków. W ubiegłym roku eksport drogą morską przekroczył 8 mln ton, podczas gdy w poprzednich latach sięgał średnio 4-5 mln. Po wybuchu wojny na nasz rynek wjeżdżało dużo ziarna z Ukrainy, a krajowi rolnicy chętnie wysyłali własne zbiory za granicę. Ostatnio sytuacja uległa zmianie, odstraszyliśmy ukraińskich dostawców, którzy gros ładunków przekierowali na statki pływające przez swoje porty na Morzu Czarnym albo przez Rumunię — mówi Paweł Zastawny, prezes firmy Speed działającej w gdyńskim porcie.
Podobne powody spadku przeładunków podają menedżerowie pozostałych firm logistycznych.
— Od dłuższego czasu obserwujemy działania destabilizujące rynek agro w Polsce — począwszy od blokad granicy, które doprowadziły do utraty tranzytu z Ukrainy, po rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o nadwyżkach zgromadzonych w polskich magazynach — mówi Kamil Jedynak, prezes OT Logistics.
PB pisał w czerwcu, że według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej krajowe zapasy zbóż miały wynieść na koniec czerwca 8,5 mln ton, ale już wówczas wiadomo było, że w praktyce są niższe. Przedsiębiorcy sygnalizowali, że spodziewany strumień produktów spożywczych nie napływa.
Tadeusz Szymańczak z Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych także przypomina, że organizacja już kilka miesięcy temu zwracała uwagę, że przetwórcy i analitycy twierdzili na przełomie zimy i wiosny, że mamy gigantyczne zapasy zboża, natomiast latem okazało się, że stopniały, i nie wiadomo, co stało się z nadwyżkami — jedni twierdzili, że nigdy ich nie było, inni, że są chomikowane w silosach. Przypomina też, że w tym roku bardzo wcześnie zaczął się okres wegetacyjny, ale później nastąpiła susza, a następnie nawalne deszcze, co w niektórych regionach znacznie ograniczyło zbiory.
Dopłaty i ceny
Paweł Zastawny twierdzi, że rolnicy niechętnie sprzedają plony bez dopłat skarbu państwa i podkreśla, że takie ręczne sterowanie rynkiem negatywnie wpływa na eksport. Podobnie uważa Kamil Jedynak.
— Dopłaty spowodowały usztywnienie się rolników w sprawie sprzedaży reszty zeszłorocznych zbiorów. To przykład tego, jak interwencje w wolny rynek doprowadzają do jego destabilizacji — uważa Kamil Jedynak.
Tadeusz Szymańczak podkreśla, że na globalnym rynku zboża są niskie ceny, więc rolnicy, którzy mogą sobie na to pozwolić — nie mając do spłaty kredytów czy innych pilnych wydatków bieżących — oczekują na wyższe stawki.
Trudno prognozować, czy w kolejnych latach przeładunek zboża wróci do poziomu notowanego po wybuchu wojny w Ukrainie. Do zwiększenia dostaw na eksport mogą zmotywować rolników wzrost cen globalnych lub rządowe wsparcie. Duże znaczenie będą miały również warunki klimatyczne.
Alternatywa Ukraińców
Menedżerowie z branży logistycznej nie spodziewają się natomiast powrotu na nasz rynek dostawców z Ukrainy. Paweł Zastawny podkreśla, że Rumuni dokonali znacznych inwestycji w rozbudowę mocy przeładunkowych w Konstancy oraz w infrastrukturę transportową, więc trudno będzie z nimi konkurować. Warto jednak zaznaczyć, że ukraińskie dostawy przez port w Konstancy także ostatnio mocno spadły. Po półroczu są o 43,5 proc. r/r niższe i wyniosły 4,24 mln ton. Do ograniczenia dostaw przez Rumunię przyczyniają się możliwość transportu z Odessy oraz susza na Ukrainie.