PKP Cargo Connect, spółka należąca do PKP Cargo, uruchomiła niedawno pierwszy pociąg z kontenerami z Warszawy do chińskiej prowincji Henan. Czeka na otwarcie granicy z Białorusią, która została zamknięta z powodu rosyjskich i białoruskich manewrów Zapad, by zorganizować wyjazd kolejnego składu. PB pisał już, że kontenery z wielu państw Europy są przywożone do stołecznego terminala spółki, by zostać wyprawione do Chin. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy możliwe będzie uruchomienie transportu. Sytuację komplikuje niedawne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez około 20 rosyjskich dronów.
Spółka z grupy PKP Cargo liczy straty
- Rozumiemy, że rząd musi zapewnić bezpieczeństwo, więc cierpliwie czekamy na otwarcie granicy. Równocześnie jednak szacujemy straty, które ponosimy w wyniku zablokowania przewozów przez granicę polsko-białoruską i będziemy ubiegać się o rekompensatę od skarbu państwa – mówi Piotr Sadza, Prezes Zarządu PKP Cargo Connect.
Nadzieję na pokrycie strat dało niedawne oświadczenie Ministerstwa Administracji i Spraw Wewnętrznych. „Podkreślamy, że ze względu na kwestie gospodarcze i dobro polskich przedsiębiorców zrobimy co w naszej mocy, by okres wyłączenia ruchu granicznego był jak najmniej dotkliwy dla przedsiębiorców. Straty zostaną ocenione w momencie, kiedy będziemy wiedzieli, jak długo granica będzie zamknięta. Wówczas ministerstwa będą mogły przygotować takie zestawienie. Na tej podstawie rząd będzie podejmował decyzje o ewentualnym wsparciu państwa dla poszczególnych branż przemysłu" – czytamy w oświadczeniu resortu.
Roszczenia będą wysokie
Piotr Sadza zaznacza, że PKP Cargo Connect nie może obecnie ocenić skali roszczeń, ale zapowiada, że będą to duże kwoty. Chodzi bowiem nie tylko o zablokowanie pociągu z Warszawy, ale także wielu innych połączeń z innych terminali, np. z przygranicznych Małaszewicz. Zamknięcie granicy powoduje zatory wymagające dłuższego składowania towarów, przestój w pracy pociągów i obsługujących je pracowników, agencji celnych itp. To zaś generuje wysokie koszty dla firm logistycznych.
Działania militarne Rosji szkodzą już drugi raz
Militarne działania Rosji i Białorusi już drugi raz negatywnie wpływają na sytuację podmiotów z grupy PKP Cargo. Po ataku Rosji na Ukrainę, Polska przestała kupować rosyjski węgiel, zastępując go importem z innych państw, realizowanym za pośrednictwem portów morskich. Rząd zobowiązał wówczas PKP Cargo do rozwiezienia paliwa z nadmorskich terminali. W wyniku tej operacji grupa utraciła wielu klientów i poniosła duże straty, nie otrzymując od państwa rekompensat. Nie chce by sytuacja się powtórzyła.
Zamknięcie granicy generuje wiele problemów dla przewoźników i firm logistycznych, związanych nie tylko z bieżącymi stratami spowodowanymi wstrzymaniem ruchu. Firmy stoją przed wyborem, czy czekać na otwarcie granicy, czy przekierować ładunki np. do portów morskich albo na inne korytarze kolejowe, przebiegające np. przez Kazachstan.
Obecna sytuacja może przynieść negatywnie skutki, zwłaszcza w dłuższym okresie. Klienci mogą wycofywać zlecenia, obawiając się kolejnych zamknięć granicy czy ograniczeń działalności na terenach przygranicznych. To zaś może pogorszyć nie tylko sytuacje przewoźników kolejowych, ale także firm zarządzających terminalami przeładunkowymi przy granicy z Białorusią.
Straty finansowe poniosą zresztą nie tylko przedsiębiorcy, ale także skarb państwa. W przygranicznych terminalach są przeładowywane z szerokiego toru towary, które trafiają na rynek polski oraz do pozostałych państw unijnych. Przeładunek na naszej granicy zapewnia wpływy z ceł i innych podatków. Spadek przewozów oznacza więc starty dla budżetu państwa.