Wskaźniki cena/zysk mocno spadły ze szczytu ustanowionego w trakcie pandemii, jednak amerykańcy giganci technologiczni nadal notowani są z premią do liderów innych sektorów. Prognozy zysków spadają, a gospodarka zdradza pierwsze objawy spowolnienia, będącego skutkiem agresywnej polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej. Spółki technologiczne to największa część indeksu S&P500 (na koniec 2022 r. miały udział przekraczający 25 proc.), który do trwałego odbicia - oprócz zakończenia cyklu podwyżek stóp - potrzebuje udanego sezonu wyników. Na razie na to się nie zanosi.
Nie wygląda to obiecująco
Według danych Bloomberg Intelligence analitycy z Wall Street oczekują, że zyski spółek z sektora technologicznego skurczą się w 2023 r. o 2,2 proc. r/r. Konsens obniżył się przez kilka ostatnich miesięcy - w sierpniu specjaliści oczekiwali wzrostu o 4,7 proc. Zmniejszenie oczekiwanych zysków powoduje, że akcje z perspektywy wskaźnika cena/zysk postrzegane są jako jeszcze droższe. Kursy spółek technologicznych z indeksu S&P500 to obecnie dwudziestokrotność prognozowanych zysków, znacznie więcej niż dziesięcioletnia średnia.
- Mimo że mnożniki obniżyły się w zeszłym roku, wiele z największych firm technologicznych wciąż wydaje się drogich. Jednocześnie prognozy zysków są coraz słabsze - mówi Daniel Kostecki, główny analityk CMC Markets.
Za pesymizmem analityków stoją przede wszystkim bankierzy centralni, dla których priorytetem wciąż jest zduszenie inflacji (co po części się udało), a nie troska o wzrost gospodarczy. Jego zgaszenie dało się już we znaki gitantom. Apple oprócz problemów z dostawami narzeka na popyt, natomiast Alphabet (m.in. Google) i Meta (Facebook) zmagają się ze słabością rynku reklamowego. Sporym problemem są też cięcia w wydatkach przedsiębiorstw, co źle wróży usługom chmurowym, napędzającym wycenę Amazona od kilku kwartałów. Tesla narzeka na słabą sprzedaż w Chinach.
Negatywny wydźwięk wyników spotęgować może efekt bazy. IV kwartał 2021 r. był dla spółek technologicznych wyjątkowo mocny, przez co w ujęciu r/r najnowsze dane mogą wydawać się katastrofalne.
- W raportach z trzech kwartałów 2022 r. ewidentnie widać było wyhamowanie po biznesowo mocnych latach 2020-2021. W IV kwartale 2021 r. zysk spółki Alphabet urósł aż o 45 proc., a teraz oczekiwany spadek zysków w IV kwartale 2022 r. to 13 proc. r/r. Jeżeli nałożymy na to wpływ schładzanej przez Fed gospodarki, to faktycznie możemy oczekiwać relatywnie trudnego kwartału dla największych graczy segmentu technologicznego. Jest to związane z nieelastycznością dużych spółek w redukowaniu kosztów w takim tempie, w jakim mogą to zrobić spółki małe - dodaje Michał Ficenes, zarządzający w Ipopema TFI.

Dlaczego to ważne
Giganci technologiczni byli największymi gwiazdami rynku byka ostatniej dekady. Przewodzili pandemicznemu odbiciu, w którym triumfy święciły wszelkie spółki działające wirtualnie. W zeszłym roku trend się jednak odwrócił, kiedy rosnące ceny skłoniły banki centralne do podwyżek stóp. Agresywna polityka pieniężna spowodowała, że spółki z grupy FAAAMG, czyli Meta Platforms, Amazon, Apple, Microsoft i Apple straciły łącznie 38 proc. wartości.
Zjazd na akcjach technologicznych liderów zdołował większość indeksów. Mają on bowiem kolosalny wpływ nie tylko na sentyment inwestorów z powodu globalnego zasięgu swoich produktów oraz marek, ale również bezpośrednio na indeksy. Podczas pierwszej sesji 2023 r. Apple oraz Tesla odpowiadały za 88 proc. spadku indeksu S&P500. Mimo że ich wartość rynkowa spada, to nadal stanowią poteżną grupę - dla przykładu, kapitalizacja Apple’a, Amazona, Microsoftu i Alphabetu jest o 16 proc. większa od całego amerykańskiego sektora ochrony zdrowia.
- Łączna waga takich spółek jak Apple, Microsoft, Alphabet i Amazon w całym indeksie S&P500 wynosi około 16,5 proc., a sam Apple to prawie 6 proc. całości. Udział tzw. big techów w indeksach w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy obniżył się, jednak spółki te wciąż przyciągają największą uwagę inwestorów - mówi Daniel Kostecki.
Kwestią, na którą przede wszystkim będą zwracać uwagę inwestorzy przez następne tygodnie będzie to, jak bardzo negatywne okażą się raporty finansowe. Paradoksalnie ogólny pesymizm może być czymś pozytywnym, ponieważ spowodowałby osłabienie oczekiwań i dał spółkom pole do popisu w kolejnych okresach sprawozdawczych.
- Niektórzy inwestorzy chcą w końcu zobaczyć osłabienie w wynikach. Kursy spółek z tych segmentów rynku, które zanotowały już słabe zyski, zachowywały się ostatnio lepiej. Wynika to z faktu, że po ścięciu prognoz inwestorzy mogą zestawić własne oczekiwania z realiami i na nowo oszacować wartość firmy w nowym środowisku. To trochę wbrew intuicji, ale w takiej fazie rynku się znajdujemy – dodaje Michał Ficenes.

Rynek amerykański bardzo nerwowo reagował na wyniki liderów sektora technologicznego za III kwartał 2022 r. i tym razem będzie podobnie. Amazon, Meta czy Apple rozpoczęły cięcia kosztów, a ich prezesi z rezerwą wypowiadają się o perspektywach na nadchodzące kwartały. W związku z tym oczekiwania inwestorów są niewielkie i istnieje pewien potencjał do pozytywnego zaskoczenia. Spółki technologiczne od dłuższego czasu sygnalizowały możliwość wystąpienia spowolnienia popytu i osiągnięcia przez to niższych wyników, na których ciążą rosnące koszty obsługi długu.
