Sponsorzy o sztuce

Marcin Gesing
opublikowano: 2001-07-06 00:00

Sponsorzy o sztuce

VI Wakacyjny Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach pokazał, że w naszym kraju potrzeba elit gospodarczych, które świadomie podejmą trud nie tylko zachowywania rodzimej kultury, ale przede wszystkim kreowania zjawisk w niej zachodzących.

Kultura na wolnym rynku, czyli kształt relacji między przedstawicielami sztuki a światem biznesu, oznacza dziś już coś innego niż w początkach lat 90. Wtedy trudno było o porozumienie.

— Artyści mówili: mamy talent, wy pieniądze, dajcie nam a zrobimy coś ważnego — przypomina Waldemar Dąbrowski, prezydent Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, dyrektor Opery Narodowej Teatru Wielkiego w Warszawie.

Po drugiej stronie biznesmeni wczesnego kapitalizmu, najczęściej w ogóle nie rozumieli potrzeby wydawania pieniędzy na kulturę.

— Dojrzalsi w myśleniu na ten temat okazywali się wówczas przedsiębiorcy, którzy szukali w tej relacji równowagi, zgodnie z zasadą wzajemnych pożytków. Bez tego relacja biznes-sztuka nie ma sensu — tłumaczy Waldemar Dąbrowski.

Podkreśla, że proces budowania elit gospodarczych i politycznych, które są świadome swojej roli jako mecenasów sztuki, ma w Polsce zaledwie 12-letnią historię.

Zdaniem Waldemara Tevnella, prezesa Bonnier Business Polska — wydawcy „Pulsu Biznesu”, mimo postępu jaki dokonał się w sposobie pojmowania sztuki przez elity gospodarcze, w Polsce wciąż jeszcze zbyt dużo mówi się o wspieraniu kultury przez biznes, a za mało robi się w tym kierunku.

— Do zmiany tego stanu rzeczy przyczyniają się właśnie takie imprezy jak festiwal w Międzyzdrojach, którego organizatorzy stwarzają warunki do tego, aby przedstawiciele biznesu i kultury mogli nie tylko mówić o korzyściach płynących ze współpracy, ale podejmować decyzje o konkretnych działaniach — mówi Waldemar Tevnell.

Kultura marketingowa

Ciągle najistotniejszą przesłanką przemawiającą za finansowym udziałem firm w życiu kulturalnym są korzyści marketingowe. Taki model zaczyna być jednak powoli zastępowany przez mecenat, który nie stara się budować marki czy wizerunku sponsora, lecz oznacza prestiż uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych.

— Oprócz wymiaru handlowego, poprzez większą rozpoznawalność naszego banku, festiwal w Międzyzdrojach ma dla nas wymiar symboliczny, bo chcemy pokazać wszystkim klientom, że mimo większościowego udziału kapitału zachodniego w naszym banku, czujemy się firmą polską — wyjaśnia Jacek Kseń, prezes Banku Zachodniego WBK.

Dodaje, że mimo irlandzkiego kapitału jego bank kieruje się tym, że jako podmiot działający w Polce jest coś dłużny swojemu społeczeństwu.

Według Pawła Rzepki, prezesa Telekomunikacji Polskiej SA, udział w rzeczywistości państwa wolnego i demokratycznego byłby niepełny, gdyby ograniczał się jedynie do sfery ekonomii.

— Dlatego znaczna część naszej działalności poświęcona jest mecenatowi i inicjatywom sponsorskim — mówi Paweł Rzepka.

W przypadku niektórych podmiotów, działania na forum sztuki są elementem ich strategii.

— Od lat nasza spółka podkreśla swoje istnienie w obszarze kultury, sportu i oświaty. Wynika to z przekonania o konieczności podejmowania działań pro publico bono. Jest to niezmienny element polityki firmy — mówi Artur Biskupski, wiceprezes TUR Warta.

Powoli firmy zaczynają zauważać też swoją rolę w kształtowaniu wizerunku swojego otoczenia i promowania regionów, w których działają.

— Mamy rzeczywiście szczególną pozycję na rynku, ale z tego przywileju wynikają także obowiązki. Dostawca energii elektrycznej powinien pomyśleć również o energii duchowej i o budowaniu uniwersalnych wartości w świecie kultury — mówi Sławomir Pajor, prezes Energetyki Szczecińskiej.

Dla pokoleń

Związki wielkich kapitałów ze światem sztuki mogą też polegać na budowaniu wartości niezależnych od życia gospodarczego.

— Uczestnictwo biznesu w świecie kultury powinno być traktowane nie jako kolejny sposób na zarobienie pieniędzy. Tu nie można szukać celów marketingowych. Trzeba wyrobić w sobie poczucie odpowiedzialności za rodzimą kulturę, sztukę i oświatę. Taka postawa z kolei nie wymaga specjalnego nagłośnienia, bowiem bierze się z własnej wrażliwości i potrzeby duchowej — mówi Jan Kulczyk, prezes RN Kulczyk Holding.

Podkreśla, że nie można sztuki traktować dosłownie w kategoriach rynkowych. Oprócz przesłanek ilościowych istnieje przecież także jakość i jeśli chce się zaistnieć na trwałe, a nie doraźnie, trzeba myśleć o przyszłych pokoleniach i starać się przekazać im jakiś dorobek.

Marcin Gesing

[email protected] tel. (22) 611-62-22