Zaczęło się od maratonu. Pierwszy przebiegł w 2005 r. w Nevadzie. Właściwie był to półmaraton, tyle, że przebiegł go dwa razy. Spóźnił się na start biegu na cały dystans i uprosił organizatorów o drugą rundę. Pierwszy prawdziwy maraton ukończył w Chicago. Tomasz Kość zaczął biegać przypadkiem. Wcześniej nie miał nic wspólnego ze sportem. Zainteresował się bieganiem, kiedy wyjechał do Stanów. Utarło się, że przeciętny Amerykanin to osobnik walczący z otyłością — i dużo w tym prawdy. Ale na drugim biegunie są ludzie aktywni, dbający o zdrowy tryb życia, którego częścią jest bieganie.
— Patrząc na nich, pomyślałem, że może coś w tym jest. Kiedyś w księgarni zauważyłem książkę „Marathon for non runners”. Na okładce autor zapisał, że maraton może zmienić życie. Pomyślałem, że to takie amerykańskie gadanie. Zacząłem czytać, kupiłem książkę i po czterech miesiącach przebiegłem pierwszy maraton — opowiada Tomasz Kość.
Od godz. 7 do 19
Potem co roku biegł jeden pełny maraton. Z czasem trochę go to znudziło. Wziął się za pływanie, jazdę na rowerze. I postanowił połączyć te dyscypliny. Zaczął trenować triathlon: pływanie, kolarstwo oraz maraton w jednym. Nie zwykły trójbój, jaki znamy z zawodów olimpijskich. Tu chodzi o wersję dla prawdziwych twardzieli (i twardzielek) na miarę Chucka Norrisa — Ironman Championship. Zawody zaczynają się od pływania w otwartym akwenie na dystansie 3,8 km, potem 180 km jazdy na rowerze, a na deser maraton — 42 km. Wszystko w tempie, bez przerw, jeden wyścig po drugim. Do ogólnego czasu wliczany jest pobyt w tzw. strefie zmian, gdzie zawodnik zmienia strój i sprzęt, kiedy wychodzi z wody i wsiada na rower oraz gdy z niego zsiada, by ruszyć na maraton. Rekordzistomzajmuje to łącznie 3-4 minuty. To profesjonaliści. Amatorzy potrzebują kilkunastu minut. W zawodach Ironman na linii startu stają profesjonaliści i amatorzy. Ale na mecie są klasyfikowani osobno. Najtrudniejsza jest jazda na rowerze — mało skomplikowana, ale wymagająca odporności fizycznej i psychicznej.
— Im dłuższy dystans, tym pływanie ma mniejszą wagę w wyniku. 3,8 km płynąłem 1,20 godz. Najlepszy zawodnik miał czas tylko o 20 minut lepszy. Na rowerze różnice dochodzą do 4 godz. Ja pokonałem całą trasę w 5 godz. — opowiada Tomasz Kość. W zawodach Ironman jazda na rowerze jest znacznie bardziej skomplikowana niż w zwykłych wyścigach kolarskich. Przepisy są bardziej surowe. Zawodnik nie może się chować za plecami rywala w tunelu powietrznym, który ten wytwarza. Minimalny odstęp między zawodnikami wynosi 10 metrów. Kto chce wyprzedzać, nie może się czaić z manewrem, lecz ma na to 30 sekund. Pierwsze zawody Ironman Tomasz Kość zaliczył jesienią. Wcześniej ścigał się na krótszych dystansach.
Bieg za autobusem
Polska nie ma licencji na organizację zawodów kwalifikujących do startu w Ironman Championship, przeprowadzanych co roku na wyspie Kona na Hawajach. Najbliższe miejsca kwalifikacji to Niemcy i Austria. U nas ten sport jest nowy, ale się rozwija.
— W grudniu rozpoczęły się zapisy na tegoroczną edycję Ironman. Przez dwa dni zgłosiło się 400 chętnych. W poprzednich latach wolne miejsca były jeszcze w maju — mówi Tomasz Kość.
W Polsce zawody triathlonowe odbywają się od początku lat 90. w Suszu. W Borównie pod Bydgoszczą od 2008 r. organizuje się Międzynarodowe Mistrzostwa Polski na dystansieIronman. Tomasz Kość ukończył je w 2011 r. z 19. lokatą. Wszedł do wody o 7 rano, gdy nad jeziorem ścieliła się mgła, a na metę dotarł o 7 wieczorem. Dokonał tego człowiek, który w liceum przynosił zwolnienia z lekcji WF, bo miał problemy ze wzrokiem, a do trzydziestki aktywność sportową ograniczał do biegu za miejskim autobusem. Triathlon to znakomite potwierdzenie powiedzenia, że życie zaczyna się po czterdziestce. Zwycięzca ubiegłorocznych zawodów w Borównie miał 48 lat. W pierwszej trójce znaleźli się sami 40-latkowie.
— Wytrzymałość organizmu rośnie z wiekiem — tłumaczy Tomasz Kość.
Można utrzeć nosa młodzikom. Piękne jest to, że na ten sport nigdy nie jest za późno. Kultową postacią w świecie Ironmanów jest Ironwoman — zakonnica, siostra Madonna Buder. Zaczynała jako 49-latka. Ukończyła ponad 200 zawodów triathlonowych, w tym 13 z serii Ironman. W 2005 r., gdy miała 75 lat, dobiegła na metę zawodów na Hawajach jako najstarsza kobieta. Ukończyła wyścig w czasie o godzinę krótszym od limitu. Z zapasem zmieściła się w 17 godzinach. Tomasz Kość w tym roku chciałby uzyskać wynik poniżej 11 godzin i znaleźć się w pierwszej dziesiątce w kraju. Cel na przyszły rok to 9 godzin. Tyle trzeba, by zakwalifikować się na mistrzostwa świata na Hawajach. Raczej nie pójdzie w ślady siostry Madonny Buder. Tak jak kiedyś przestał go fascynować maraton, tak pewnie stanie się z Ironman Championship. Przed nim nowe wyzwania.
— Może będzie to długodystansowa jazda na rowerze, a może wspinaczka? Czasem myślę o zdobyciu korony Ziemi — zapowiada.