Najnowsze wyniki sprzedażowe 15 deweloperów notowanych na GPW i Catalyst potwierdzają ciąg dalszy branżowego spowolnienia. Z najnowszego zestawienia portalu RynekPierwotny.pl wynika, że w I kw. 2025 r. spółki sprzedały niespełna 5 tys. mieszkań, o 16 proc. mniej niż w tym samym okresie 2024 r.
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego z portalu RynekPierwotny.pl wyniki mogą świadczyć o tym, że kontraktacja sięgnęła koniunkturalnego dołka. Podkreśla jednocześnie relatywnie dobre rezultaty takich rynkowych potentatów, jak Develia, Dom Development, Echo-Archicom czy Murapol, a także dwóch mniejszych spółek — Wikany i Dekpolu.
— To dzięki nim spadek sprzedaży w I kw. 2025 r. wyniósł tylko 16 proc. Pozostała dziewiątka deweloperów zakontraktowała średnio o blisko 40 proc. mniej mieszkań w relacji r/r — mówi Jarosław Jędrzyński.
Jego zdaniem rynkowi pozostaje teraz czekać na ruch Rady Polityki Pieniężnej, która w najbliższych kilku tygodniach prawdopodobnie dokona pierwszej od półtora roku obniżki stóp procentowych.
— Czy stanie się to pretekstem do wyraźnego ożywienia koniunktury sprzedażowej mieszkań z pierwszej ręki? Co do tego najmniej wątpliwości mają inwestorzy giełdowi, którzy ponownie przystąpili do kumulowania akcji spółek nieruchomościowych z walorami deweloperów mieszkaniowych na czele. Gdyby uznać za pewnik tezę, według której na giełdzie kupuje się przyszłość, to w przypadku deweloperów giełdowych rysuje się ona wyłącznie w świetlanych barwach. Po kilkumiesięcznej stabilizacji, połączonej zapewne z kolejnym etapem akumulacji akcji, indeks WIG-Nieruchomości ruszył z impetem w górę. Tym samym poziom 5 tys. pkt znalazł się w zasięgu być może kilku kolejnych sesji — mówi Jarosław Jędrzyński.
Optymizmem powiało także z najnowszego badania przeprowadzonego wśród pośredników przez portal Nieruchomosci-online.pl. Wskaźnik nastrojów w branży wyniósł w I kw. 2025 r. 53,5 pkt, czyli o 6 pkt więcej niż kwartał wcześniej. Jak tłumaczą analitycy, na poprawę wyników wpłynęły m.in. rządowe zapowiedzi programu dopłat do kredytów oraz nieco większa elastyczność cenowa sprzedających.
— Chociaż program dopłat do kredytów jeszcze nie wystartował, to już sama zapowiedź z lutego wystarczyła, aby nastroje się poprawiły. Więcej osób zaczęło się rozglądać za mieszkaniem, wróciły pytania o oferty. Lepsza ocena nastrojów to także efekt mniejszego szaleństwa cenowego. Wprawdzie podstawą rynku wciąż są wysokie ceny, które zostały wygenerowane przez poprzednie wsparcie rządowe, ale w wielu miastach osoby sprzedające są bardziej skłonne do obniżek. Swoje zrobiła też zbliżająca się wiosna, która zawsze uaktywnia część kupujących — komentuje Rafał Bieńkowski z Nieruchomosci-online.pl.