Notowania kontraktów terminowych na globalny benchmark Brent wzrosły o około 0,1 proc. do poziomu 82,13 USD za baryłkę. Z kolei na amerykańską odmianę WTI podrożały do okolic 78,25 USD/b, co daje podobną skalę aprecjacji.
Na rynku dominują obawy o stan światowej gospodarki, a co za tym idzie, przyszły popyt na ropę. Rozczarowała deklaracja chińskich władz, które ustaliły cel dla wzrostu PKB na poziomie około 5 proc. Może nie samo tempo wzrostu gospodarczego, ale brak wyraźnych zapowiedzi większego wsparcia przez państwo i bank centralny.
Rynek pozostaje też nerwowy w wyczekiwaniu na dane z rynku pracy w USA i wystąpienia szefa Fed. Komentarze Jerome Powella i dane o zatrudnieniu mogą wyznaczyć kierunek w sprawie stóp procentowych w USA, a sygnały obniżki stóp procentowych przez Fed będą postrzegane jako pozytywne dla gospodarki i popytu na ropę.
Tymczasem Arabia Saudyjska nieoczekiwanie podniosła ceny swojego głównego gatunku ropy naftowej dla odbiorców w Azji po tym, jak Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową i jej sojusznicy zgodzili się w niedzielę na przedłużenie istniejących cięć wydobycia do końca czerwca.