Polacy pracodawcami Brytyjczyków. Zielonogórski Stelmet, który jest największym w kraju producentem drewnianej architektury ogrodowej — czyli płotków, altanek, pergoli, kratek itp. — na początku roku dopiął przejęcie Grange Fencing, brytyjskiej spółki z tej samej branży, której korzenie sięgają połowy XIX wieku. Wartości transakcji nie ujawniono.

— Właściciel Grange Fencing, z którym współpracowaliśmy od kilku lat przy dystrybucji naszych produktów, chciał wycofać się z biznesu i poprosił, żeby go kupić. Zależało mu na tym, żeby nabywca był pewny, rozwijał przedsiębiorstwo i nikomu się nie sprzedał. Przyjrzeliśmy się spółce dokładniej, bo na rynku brytyjskim łatwiej rozwijać brytyjską firmę. Grange ma podobne portfolio produktów do naszego, pasujemy do siebie — mówi Stanisław Bieńkowski, prezes i twórca Stelmetu.
Zagraniczne zakupy
Roczna sprzedaż Stelmetu, którego początki sięgają połowy lat 80., przekracza 100 mln EUR. Niemal cała produkcja trafia na eksport, głównie do Niemiec i Francji. Spółka jeszcze w 2008 r. przymierzała się do debiutu na GPW, licząc nawet na 100 mln zł od inwestorów, ale w kryzysie finansowym plan spalił na panewce, a Stelmet, jak większość eksporterów, musiał zmagać się z dotkliwymi stratami na opcjach walutowych. — 98 proc. naszej produkcji trafia na eksport. Od samego początku opieraliśmy się na odbiorcach z zagranicy — mówi Stanisław Bieńkowski.
Spółka ma w Polsce cztery zakłady, zajmujące się produkcją architektury ogrodowej, własny tartak, a także wytwórnię pelletu, czyli paliwa z biomasy. Zatrudnia ponad 1100 osób. Dziś jest jednym z najważniejszych pracodawców w Lubuskiem — w ubiegłorocznej edycji rankingu Filary Polskiej Gospodarki, organizowanego przez „Puls Biznesu”, zajęła drugie miejsce w województwie, ustępując tylko Kronopolowi (producentowi płyt i wyrobów drewnopochodnych ze szwajcarskiej grupy Krono). Stanisławowi Bieńkowskiemu trzy dekady w branży architektury ogrodowej przyniosły fortunę — według „Wprost” jest 42. Wśród najbogatszych Polaków, z majątkiem szacowanym na 650 mln zł. Na analogicznej liście „Forbesa” nie jest klasyfikowany.
Grange Fencing ma zakłady produkcyjne w dwóch miejscowościach w Anglii, pod Birmingham i w Hull. Zatrudnia około 500 osób. — Nie będziemy robić w Grange Fencing rewolucji, nie ma mowy o zwolnieniach. Jest za wcześnie, by mówić o szczegółach i ujawniać strategię ekspansji na brytyjskim rynku. Na pewno będziemy chcieli utrzymać produkcję i stopniowo zwiększać asortyment oraz sprzedaż Grange Fencing. Zatrudniliśmy już brytyjskiego prezesa i spokojnie, stopniowo wprowadzamy zmiany — mówi Stanisław Bieńkowski.
Polskie inwestycje
Stelmet inwestuje nie tylko na Wyspach Brytyjskich. W połowie tego roku w Grudziądzu, na terenie Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ma ruszyć budowa kolejnego dużego zakładu grupy. Stelmet kupił tam w czerwcu 2014 r. prawie 30 ha gruntów i zamierza zainwestować 220 mln zł. Produkcja w nowym zakładzie, który będzie działał pod szyldem MrGarden, może ruszyć po roku od wbicia pierwszej łopaty. Jeszcze nie wiadomo, ile osób znajdzie w nim pracę.
— Zatrudnimy tam tylu pracowników, ilu będzie potrzeba — śmieje się Stanisław Bieńkowski. Jak tłumaczy, w przypadku Stelmetu poziom zatrudnienia w dużym stopniu uzależniony jest od grubości portfela zamówień — a tę trudno przewidzieć z kilkuletnimwyprzedzeniem. Dlatego, choć w zakładzie w Grudziądzu teoretycznie będzie mogło pracować około 600 osób, prezes Stelmetu nie chce składać twardych deklaracji.
OKIEM EKSPERTA
Polski producent to rzadkość
JERZY BARTOSIK, kierownik Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji przy Ambasadzie RP w Londynie
Polskie firmy coraz chętniej inwestują w Wielkiej Brytanii, ale to działalność związana głównie z dystrybucją, produkcja to na razie rzadkość. Dlatego każda tego rodzaju inwestycja cieszy, zwłaszcza że niewątpliwie łatwiej dotrzeć do brytyjskiego klienta z miejscowym szyldem. Polacy mogą kreować krajobraz gospodarczy na Wyspach Brytyjskich, walczymy o to, by nie zamykali się w wąskim kręgu etnicznym i nie kierowali oferty głównie do Polonii. Mogą być tu pełnoprawnymi przedsiębiorcami, ale nadal brakuje im śmiałości czy woli współpracy i na przykład niechętnie przystępują do miejscowych organizacji branżowych, bez czego trudno mieć wpływ na stanowienie prawa.
OKIEM EKSPERTA
Polski producent to rzadkość
JERZY BARTOSIK, kierownik Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji przy Ambasadzie RP w Londynie
Polskie firmy coraz chętniej inwestują w Wielkiej Brytanii, ale to działalność związana głównie z dystrybucją, produkcja to na razie rzadkość. Dlatego każda tego rodzaju inwestycja cieszy, zwłaszcza że niewątpliwie łatwiej dotrzeć do brytyjskiego klienta z miejscowym szyldem. Polacy mogą kreować krajobraz gospodarczy na Wyspach Brytyjskich, walczymy o to, by nie zamykali się w wąskim kręgu etnicznym i nie kierowali oferty głównie do Polonii. Mogą być tu pełnoprawnymi przedsiębiorcami, ale nadal brakuje im śmiałości czy woli współpracy i na przykład niechętnie przystępują do miejscowych organizacji branżowych, bez czego trudno mieć wpływ na stanowienie prawa.