Stocznie płyną na szerokie wody

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2016-08-22 22:00

Crist szuka rąk do pracy na Białorusi, bo ma pełen portfel zamówień. Remontowa liczy na zbrojeniówkę i straszy Hindusami. Stocznię Szczecińską reaktywuje Mars

Polscy stoczniowcy budują statki w Norwegii. Krajowe firmy także coraz częściej szukają pracowników za granicą. W połowie roku wybuchła medialna awantura, bo gdyńskie stocznie Crist i Nauta, w których udziały ma MS TFI z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, wynajęły podwykonawców zatrudniających pracowników z Korei Północnej.

DEFICYT FACHOWCÓW:
DEFICYT FACHOWCÓW:
Rządowi urzędnicy zapowiadają w tej dekadzie krajowe zamówienia dla stoczni, warte 25 mld zł. Zapewni to zajęcie wszystkim firmom z sektora, pod warunkiem że uda im się utrzymać pracowników i zatrudnić nowych.
Łukasz Głowala

— Musieliśmy pożegnać Koreańczyków i obecnie zaczynamy szukać nowych pracowników. Analizujemy możliwość zatrudnienia fachowców z Białorusi. Już teraz jesteśmy gotowi zatrudnić 100 osób — mówi Ewa Kruchelska, prezes Crista.

Za wschodnią granicą spółka szuka przede wszystkim spawaczy i monterów, potrafiących czytać dokumentację projektową i wykonywać na jej podstawie konstrukcje stalowe. Obecnie jednostki dla Crista buduje 1,5 tys. osób. Duży portfel zamówień i niezłe perspektywy zachęcają firmę do zwiększenia potencjału kadrowego. Ewa Kruchelska informuje, że kontrakty wartości 100 mln EUR są w trakcie realizacji, a stocznia negocjuje zlecenia warte w sumie 800 mln EUR. Wystarczy 30 proc. umów z tej puli, by zapewnić stoczniowcom zajęcie na długo.

Lecą kormorany

Pracy dla swoich fachowców szuka natomiast Remontowa Shipbuilding.

— Obecnie budujemy 12 jednostek, z których 5 będziemy kończyć w przyszłym roku. Negocjujemy także kontrakty na dwie kolejne. W związku z kryzysem na rynku ropy przyszły rok nie będzie dla nas tak pracowity jak obecny. Liczymy oczywiście na kontynuację programu budowy okrętów dla Ministerstwa Obrony Narodowej (MON), czyli decyzję o szybkim wdrożeniu do produkcji kolejnych niszczycieli min Kormoran. Bardzo nam na tym zależy — podkreśla Mateusz Filipp, niedawno powołany na prezesa Remontowej Shipbuilding.

Obecnie spółka prowadzi próby morskie jednostki Kormoran II, która ma być oddana do użytku w listopadzie 2016 r. Marynarka Wojenna ma zamówić łącznie trzy okręty, których wartość jest szacowana na 1,2 mld zł. We wrześniu, podczas Targów Zbrojeniowych w Kielcach, MON ma ogłosić aktualizację planu zakupów. Wtedy się okaże, kiedy ruszy produkcja kolejnych Kormoranów.

— Jeśli będziemy zwlekać, coraz trudniej będzie wykorzystać doświadczenia nabyte przy budowie pierwszej jednostki, bo specjaliści, którzy pracują przy obecnym kontrakcie, zostaną skierowani do realizacji innych zadań. To samo dotyczy naszych konsorcjantów — przestrzega Mateusz Filipp. Defence News napisał niedawno, że 12 niszczycieli min planują zamówić Indie.

— To jednostki zbliżone konstrukcyjnie do polskich Kormoranów. Jeśli Indie zaczną realizować kontrakt wcześniej niż Polska, to dostawca systemów napędowych może mieć wypełniony portfel zamówień na kilka lat i będziemymusieli czekać w kolejce. Może to na dłuższy czas zablokować wejście do służby kolejnych Kormoranów — mówi Mateusz Filipp.

Stocznie z Marsa

O tym, jak trudnym zadaniem jest odbudowa potencjału, przekonał się Szczeciński Park Przemysłowy, działający na terenie dawnej Stoczni Szczecińskiej, z grupy Towarzystwa Finansowego Silesia. Kilka lat temu Komisja Europejska zakwestionowała pomoc publiczną dla polskich stoczni. Broniąc się przed bankructwem, musiały znaleźć inwestorów, którzy utrzymają produkcję. W Gdyni i Gdańsku udało się znaleźć branżowych nabywców, w Szczecinie natomiast majątek jest dzierżawiony firmom wykonującym konstrukcje stalowe. Od lat nie powstają tam jednak duże, morskie konstrukcje. Pół roku temu rządowi politycy zapowiedzieli powrót Szczecina na stoczniowych rynek. Pomoże w tym inwestor.

— Trwa audyt majątku firmy, który może potrwać do końca września, a jeden z podmiotów branżowych prowadzi due diligence — mówi Andrzej Strzeboński, prezes Szczecińskiego Parku Przemysłowego.

Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej, mówił niedawno, że majątek szczecińskiej stoczni może trafić do funduszu Mars, którym zarządza MS TFI. Zadaniem funduszu będzie m.in. wsparcie finansowe modernizacji stoczniowych urządzeń, by można było realizować duże kontrakty. Nie lada wyzwaniem jest także odbudowa kadr — zwłaszcza że stocznia po latach przerwy chce od razu wypłynąć na szerokie wody.

Z pobliską Gryfią oraz Remontową i Nautą jest w konsorcjum, które ma zdobyć kontrakt na budowę dwóch promów pasażerskich dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. W finansowaniu pomoże im państwowy Polski Fundusz Rozwoju. Polskie stocznie dotychczas nie specjalizowały się w budowie jednostek pasażerskich.

— Obecnie rozmawiamy z pozostałymi członkami konsorcjum o szczegółach projektu i staramy się określić zakres prac. Jeśli dobrze ocenimy potencjał firm, a zwłaszcza zaplecze kadrowe, i na tej podstawie opracujemy dobry plan współpracy i realizacji, będziemy gotowi także na inne kontrakty zapowiadane przez rząd i pozyskiwanie zamówień zza granicy — twierdzi Mateusz Filipp. © Ⓟ