Stosuj zasadę Buffetta. Nie rozumiesz, nie kupuj

AB
opublikowano: 2008-12-05 00:00

Niewiedza i naiwność

Niewiedza i naiwność

to główne przyczyny

toksycznych opcji.

Wicepremier Waldemar

Pawlak daje jednak nadzieję

na ograniczenie strat.

Stara zasada inwestycyjna, którą stosuje Warren Buffett, brzmi: nie rozumiem, nie kupuję. Dzięki niej znany inwestor giełdowy zarobił miliardy dolarów. Tymczasem wiele polskich firm i osób prywatnych zignorowało tę prostą regułę. Może to kosztować je wiele miliardów złotych. Właściciele firm, członkowie zarządów czy nawet osoby fizyczne od wielu dni skarżą się nam, że dały się namówić bankom na wystawianie opcji call (kupna) na obce waluty.

Więcej ostrożności

Największym problemem jest brak elementarnej wiedzy klientów banków o instrumentach pochodnych.

— Bankowcy przyjeżdżali do nas przez kilka miesięcy i namawiali na opcje. W końcu się zgodziliśmy — mówi prezes spółdzielni produkcyjnej z południa Polski.

Narzeka, że uległ doradcom bankowym.

— Bank obsługiwał nas przez wiele lat, mieliśmy do niego zaufanie. Nic nie wiedzieliśmy o opcjach, a to miał być nasz pierwszy raz. Okazało się, że doradcy to zwykli sprzedawcy. Jeśli złoty szybko się nie umocni, będę zmuszony złożyć wniosek o upadłość. Kilkadziesiąt osób pójdzie na bruk. A prowizję od opcji ktoś zainkasował — mówi nasz rozmówca.

Klienci banków twierdzą czasem, że zawarli umowę na wystawienie opcji kupna waluty, zupełnie o tym nie wiedząc.

— Mój doradca z banku polecił mi taki produkt [skomplikowana struktura opcyjna — red.], by odkuć się po stratach, jakie poniosłem na jednostkach funduszy — mówi osoba fizyczna ze Śląska.

Kupił struktury opcyjnie, które wiązały się z poniesieniem dużego ryzyka.

— Była mowa o bezpiecznym produkcie, o możliwych zyskach, o zaufaniu — dodaje.

Ofiary opcji przyznają, że przeczytali umowy.

— Poświęciłem kilka wieczorów, by przebrnąć przez ponad 50 stron dokumentów. Nic nie zrozumiałem — opowiada kolejna osoba.

Rząd obserwuje

Wicepremier Waldemar Pawlak potwierdza nasze ustalenia, że setki polskich firm mogły stracić na spekulacyjnych opcjach walutowych. Wczoraj dał nadzieję firmom, które czują się pokrzywdzone przez banki.

— W pewnych sytuacjach prawo zezwala na unieważnienie niektórych umów tego typu. Trzeba to szybko wyjaśnić, bo w prawie europejskim są rozwiązania, które pozwalają unieważnić umowy o jawnie niesymetrycznym charakterze korzyści — twierdzi Waldemar Pawlak.

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uważają jednak, że procesy o unieważnienie umów na wystawienie opcji będą bardzo trudne do wygrania. Banki zatrudniają dobrych prawników, a umowy są zawiłe.

Eksperci Banco Espirito Santo w specjalnym rapor-cie o opcjach piszą, że spodziewają się jednak walki klientów banków o swoje prawa.

— Polskie banki były zaangażowane w transakcje spekulacyjne. Są one zwykle niewłaściwe biznesowo dla klientów, bowiem oznaczają grę na walutach, a więc działalność niestatutową. Istnieje więc ryzyko, że banki będą pozywane za wprowadzenie w błąd czy niewłaściwą ocenę zdolności klienta do ryzyka, co może oznaczać złamanie rekomendacji KNF oraz niezgodność z MiFID (choć dyrektywa ta jeszcze nie została implementowana w Polsce) — czytamy w raporcie Waldemara Stachowiaka z Espirito Santo.