Poniedziałkowy, nieudany atak WIG20 na górne ograniczenie klina wzrostowego, która to formacja często zapowiada zmianę trendu, kazał inwestorom zachować szczególną ostrożność. Nie mieli oni jednak szansy na sprawdzenie autonomicznej siły naszego rynku, bo minikrach na giełdzie w Szanghaju zmusił inwestorów na całym świecie do sprzedaży akcji. Słowa Alana Greenspana, byłego szefa Fed, są zdecydowanie przeceniane. To nie one sprowokowały ten spazm podaży. W głowie każdego inwestora zrodziło się pytanie: czy za chwilę także na moim rynku nie wydarzy się coś podobnego?
W takich momentach liczą się tylko psychologia tłumu i strach. Pogorszył sytuację wzmacniający się jen. To utrudnia proces carry trade (pożyczania w jenach, żeby inwestować poza Japonią) i szczególnie szkodzi rynkom rozwijającym się. WIG20 wyłamał się dołem z formacji klina, a analiza techniczna jest w takich wypadkach bezwzględna i każe zakładać spadek nawet do 2900 pkt. Nie należy jednak tego traktować jak słów z Biblii. Analiza techniczna ostatnio często się nie sprawdza.
Trzeba dać rynkom kilka dni na uspokojenie nastrojów. Jak kurz opadnie, to zobaczymy, gdzie stoimy. Jedno jest pewne — po dużych spadkach przychodzą duże odbicia. Dopiero wtedy trzeba będzie decydować, czy należy pozbywać się akcji.
Piotr Kuczyński
Xelion, główny analityk