Notowania ropy brent sięgnęły w poniedziałek 113 USD za baryłkę, po tym jak władze w Bagdadzie poinformowały, że w ciągu ostatnich 24 godzin wojsko zabiło 279 rebeliantów. Rebelianci kontrolują północ kraju, w tym położoną tam największą w Iraku rafinerię Baiji. Reporterzy przestrzegają przed scenariuszem w którym rebelianci będą dalej posuwać się na południe, gdzie wydobywane jest trzy czwarte irackiej ropy. W takim wypadku niedoborów wydobycia w Iraku nie byłoby w stanie zrównoważyć uruchomienie dodatkowych mocy przez Arabię Saudyjską.
- Zakłócenia w dostawach z Iraku oznaczałyby kryzys energetyczny i wcale nie jest to przesada – komentował John Kilduff z firmy inwestycyjnej Again Capital.
Zdaniem Mustafy Alaniego, analityka ośrodka Gulf Research Center, rebelianci mają ambicje terytorialne i mają zdolność utrzymania terytorium.
- Kraj praktycznie jest podzielony. Aby przedostać się z północy do Bagdadu, trzeba przekroczyć granicę – powiedział Qubad Talabani, syn prezydenta Iraku Jalala Talabaniego.
