Główne indeksy zyskiwały nawet po 2 proc., i to już kolejną sesję z rzędu — tak dobrego tygodnia europejskie parkiety nie notowały od lipca. Dużo mniejszy optymizm jest widoczny na GPW, gdzie sesja w zasadzie została przespana. Kursy dużych spółek nie mogą wystrzelić, a akcje małych i średnich nie pociągną za sobą całego rynku.
Ten tydzień można uznać za upływający pod znakiem powrotu do normalności i sytuacji z początku tego roku — indeksy europejskie ponownie napędzają hossę, Stany Zjednoczone odstają niewiele, a na rynkach wschodzących obserwujemy co najwyżej umiarkowany optymizm. Pozytywny wpływ na rynek mają malejące oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, a także coraz głośniejsze sygnały rozszerzenia programu QE w Europie. Jest to temat, który potencjalnie może zdominować kolejne miesiące.
Jeżeli chodzi o rynek walutowy i dane makroekonomiczne, które poznaliśmy podczas sesji w środę, to warto zwrócić uwagę przede wszystkim na solidny odczyt produkcji przemysłowej z Wielkiej Brytanii, co miało pozytywny wpływ na funta. W ostatnich dniach królują jednak waluty surowcowe, takie jak dolar australijski, kanadyjski i nowozelandzki. Zyskują one na zwyżce cen surowców, ogólnym osłabieniu dolara oraz na niższej zmienności rynkowej, która premiuje wyżej oprocentowane waluty.
Sesja w czwartek będzie prawdopodobnie najważniejszą w tygodniu. Oprócz danych z rynku pracy USA czeka nas kilka wystąpień bankierów centralnych z Fedu, EBC i Banku Anglii, a przede wszystkim odczyt protokołu z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej i decyzja Banku Anglii w sprawie stóp procentowych. Są duże szanse na to, że dolar amerykański powróci do dobrej passy, o ile komunikat potwierdzi ostatnie wypowiedzi członków Fedu, którzy podtrzymują, że są gotowi na normalizację polityki monetarnej. © Ⓟ