Szansą dla wielobranżowych kolosów jest restrukturyzacja

Monika Niewinowska
opublikowano: 2001-09-12 00:00

Szansą dla wielobranżowych kolosów jest restrukturyzacja

Firmy funkcjonujące na rynku dóbr inwestycyjnych są bezpośrednio uzależnione od koniunktury. Firmie ZAP z Ostrowa Wielkopolskiego udaje się jednak dostosowywać do zmieniających się wymagań rynku. W rankingu Gazele Biznesu 2000 udało jej się zająć 12 miejsce w kraju, co pozwoliło na osiągnięcie pozycji lidera w regionie wielkopolskim.

„Puls Biznesu”: ZAP istnieje od 1945 r. Do początku lat 90. był przedsiębiorstwem państwowym. W jaki sposób udało się firmie przetrwać okres urynkowienia?

Robert Żurawski: ZAP powstał w okresie przewagi podaży nad popytem. Ówczesne władze firmy, wykorzystując tę sytuację, systematycznie poszerzały zakres jej działalności. W końcu lat 80. ZAP był wielobranżowym kolosem, nie przystosowanym do nowych potrzeb rynku. W latach 90. w firmie przeprowadzonych zostało wiele przekształceń strukturalnych. Wszystkie one miały na celu stworzenie klarownej struktury, która pozwoliłaby na lepsze zarządzanie oraz wprowadzenie inwestorów strategicznych, czyli branżowych. Wraz z wydzielaniem kolejnych spółek szybko pojawiali się inwestorzy. Mogę powiedzieć, że w tej chwili jesteśmy w połowie drogi.

„PB”: Już w latach 80. ZAP prowadził szeroko zakrojoną działalność międzynarodową. Współpracował wówczas z krajami ościennymi — Czechosłowacją, Węgrami, NRD, ale także z Irakiem, Iranem, Kuwejtem, Libią, Indiami czy Chinami. Czy ta międzynarodowa struktura odbiorców została zachowana?

R.Ż.: Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Wśród wydzielonych z ZAP-u spółek są takie, których działalność opiera się głównie na eksporcie, jak również takie, które ograniczają się jedynie do polskiego rynku. Na przykład ZAP Kooperacja, oferująca wyroby metalowe i usługi z zakresu obróbki metalu, jest spółką o charakterze typowo proeksportowym (eksport stanowi ponad 80 proc.). Z kolei spółka Kontrolmetica, produkująca i instalująca w obiektach aparaturę kontrolno-pomiarową koncentruje swoją działalność na rynku polskim.

„PB”: Wszystkie spółki należące do holdingu ZAP funkcjonują w sferze dóbr inwestycyjnych, są więc bardzo ściśle uzależnione od bieżącej i prognozowanej koniunktury. Jak Państwo sobie radzą w obecnej sytuacji zastoju w polskiej gospodarce?

R.Ż.: Spowolnienie gospodarki i trudna sytuacja finansowa naszych klientów powoduje znaczne obniżenie poziomu inwestycji. Stały monitoring rynku pozwolił nam jednak przewidzieć dzisiejszą sytuację i odpowiednio wcześnie zacząć się do niej przygotowywać. Już w zeszłym roku poczyniliśmy w związku z tym istotne oszczędności, zmniejszając m.in. zatrudnienie. Dzięki właściwej reakcji w tym roku, mimo zapaści rynkowej, spółce ZAP Automatika udaje się generować zyski, wykonując około 80 proc. planu.

„PB”: Czy można mówić o pogorszeniu pozycji rynkowej holdingu w związku z pojawieniem się zagranicznej konkurencji?

R.Ż.: W naszej branży problem zagranicznej konkurencji przybiera dość specyficzną formę. Jest ona bowiem sprowadzana do Polski przez samych klientów. Konkurencja spoza Polski ogranicza nasz dostęp do inwestycji zagranicznych. Polski kapitał rzadko jest z kolei angażowany w inwestycje przemysłowe. To wszystko powoduje, że struktura naszych klientów jest raczej niezmienna.

„PB”: Czy uważa Pan, że przystąpienie Polski do UE wpłynie w jakiś sposób na sytuację ZAP-u?

R.Ż.: W moim odczuciu realizowana przez rząd polityka otwierania się na Unię jest dobrym trendem. Przyjęcie Polski do Unii na pewno będzie miało wpływ na sposób postrzegania naszej firmy — jako przedsiębiorstwo unijne staniemy się bardziej wiarygodni. „PB”: Czy Pana opinia o pozostałych posunięciach rządu jest równie pozytywna jak o działaniach na rzecz przystąpienia Polski do Unii Europejskiej?

R.Ż.: Niestety nie. Powielę tu z pewnością głosy innych przedsiębiorców. Zmiany w przepisach, szczególnie te dotyczące gospodarki, powinny być przeprowadzane w sposób bardziej przejrzysty i przewidywalny. Firmy mają swoje plany, budżety, a nagłe zmiany wprowadzane w trakcie roku powodują kłopoty z ich realizacją. Kolejnym problemem utrudniającym firmom działalność jest kodeks pracy.

„PB”: Jak ocenia Pan propozycję wprowadzenia pięcioprocentowego podatku importowego?

R.Ż.: Oceniając tę decyzję jedynie w odniesieniu do obecnych warunków, można by sądzić, że spowoduje to polepszenie naszej sytuacji, chociaż też nie do końca, ponieważ sprowadzamy komponenty do naszych produktów. Jednak biorąc pod uwagę dłuższy okres, trzeba bez wątpienia stwierdzić, że byłoby to złym posunięciem. Tworzenie w sztuczny sposób parasola ochronnego dla rodzimych producentów może uśpić ich czujność, powodując zwiększenie dystansu do zagranicznej konkurencji.

„PB”: W wielu branżach zauważalne są wyraźne tendencje konsolidacyjne. Jak to się ma do podziałów strukturalnych wprowadzanych w ZAP-ie?

R.Ż.: Jestem wielkim zwolennikiem i realizatorem konsolidacji. Podziały strukturalne, o których wspominałem na wstępie naszej rozmowy, nie są przeprowadzane wzdłuż, ale według branż. Oddzielanie kolejnych spółek wręcz ułatwia im włączenie się do procesów konsolidacyjnych wewnątrz poszczególnych branż. Jest to w tej chwili jedyna droga do sukcesu rynkowego. Małym trudno jest bowiem przetrwać. Muszą się zadowolić tymi rynkami niszowymi, z których rezygnują giganci.