Ten władca ma gest!
Emir Dubaju, naftowy bogacz, szejk Mohammed bin Rashid al Maktoum, lubi udowadniać, że — niczym w Związku Radzieckim — „u nas wszystko największe”. Taki przekaz płynie (dosłownie!) z jego najnowszej zabawki: jachtu Platinum, w 2006 r. oddanym chyba do użytku. Chyba, bo konstruowana od 11 lat jednostka to projekt „top secret“. Część portu Jebel Ali nieopodal Dubaju — gdzie jacht cumuje — zamknięto, a dopiero w zeszłym roku wyciekły pierwsze zdjęcia Platinum.
— Najlepiej i tak widać go z kosmosu — przekonuje Andrew Bray, szef magazynu „Yachting World”.
Rzeczywiście, na mapach satelitarnych lśni podłużny biały kadłub, z owalnym basenem na najwyższym piętrze. Bez wątpienia pozostaje największym jachtem motorowym świata, choć ponoć Roman Abramowicz już buduje sobie większy...
Długość Platinum
sięga 525 stóp — to znaczy 160 m.
O 20 więcej niż niszczyciele brytyjskiej marynarki wojennej. Na pokładzie: sauny, kino, baseny, siłownia i wnętrza kapiące od złota — konieczny standard. Do tego łódź podwodna, hangary na helikopter, samolot i samochód. Wszystko do dyspozycji 25 gości, obsługiwanych przez 30 członków załogi. Napęd — cztery silniki Diesla o mocy ponad 9 tys. KM każdy. Cóż, o paliwo właściciel raczej martwił się nie będzie...
