Szkoła publiczna, ale z prywatnym rodowodem

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2025-08-08 15:16

Naszpikowane technologią pracownie dydaktyczne, ogródek warzywny i zielona sala pod chmurką – w Warszawie powstała pierwsza szkoła publiczna zbudowana przez deweloperów. Placówka już za kilka tygodni przyjmie pierwszych uczniów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

-czym będzie się charakteryzowała szkoła publiczna zbudowana przez Echo i Archicom

-jakie niestandardowe udogodnienia przygotowano dla uczniów

-jak w Polsce rozwija się koncepcja 15-minutowych miast

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

We wrześniu uczniowie Szkoły Podstawowej nr 119 im. 3. Berlińskiego Pułku Piechoty w Warszawie rozpoczną rok szkolny w nowym miejscu. Placówka przenosi się z ulicy Wiktorskiej do świeżo wybudowanego budynku przy ul. Konstruktorskiej. Nowoczesna szkoła powstała w całości z prywatnych pieniędzy – to pierwsza taka publiczna inwestycja edukacyjna w stolicy zrealizowana przez firmy Echo Investment i Archicom.

Zielona sala i warzywnik

Szkoła została zaprojektowana z myślą o około 450 uczniach. Oferuje 19 sal lekcyjnych. Są są dobrze doświetlone, z narożnymi oknami. Jeżeli pojawi się potrzeba zorganizowania dodatkowej przestrzeni, można ją odciąć za pomocą specjalnych zasłon albo paneli akustycznych. Deweloperzy zadbali o pełne wyposażenie placówki. Kupili komputery, dotykowe tablice interaktywne, a także wszelkie pomoce dydaktyczne dostosowane do profilu konkretnej pracowni.

Poza salami lekcyjnymi uczniowie będą mieli do dyspozycji bibliotekę, przestrzeń integracji sensorycznej, stołówkę z nowoczesną kuchnią i pełnowymiarową salę gimnastyczną. Na zewnątrz przygotowano boisko oraz zielone strefy rekreacyjne.

Ciekawą przestrzenią jest sala pod chmurką, położona w cieniu, odcięta od hałasu, wyposażona w duże drewniane bele. Wokół zaprojektowano ogródek, w którym rosną m.in. pomidory, mięta, macierzanka i bazylia.

Projektanci szkoły postawili również na rozwiązania przyjazne środowisku. W pobliżu nie znajdziemy klasycznej strefy kiss and ride – zamiast tego zachęca się do przyjazdu rowerem. Stojaków na jednoślady jest pod dostatkiem.

Element większego planu

Cała inwestycja kosztowała 38 mln zł i jest częścią większego projektu Modern Mokotów, który zakłada budowę około 1,6 tys. mieszkań. Wszystko zgodnie z ideą 15-minutowego miasta, w którym najważniejsze potrzeby można zrealizować w bezpośrednim sąsiedztwie.

– To projekt zrealizowany w ścisłej współpracy z Miastem Stołecznym Warszawa, dzielnicą Mokotów i przedstawicielami szkoły nr 119. Odpowiada na konkretne potrzeby mieszkańców, a zastosowane rozwiązania proekologiczne wspierają edukację w duchu odpowiedzialności za środowisko. To także doskonały przykład tego, że współdziałanie między sektorem prywatnym a samorządem przynosi wymierne efekty – mówi Waldemar Olbryk, prezes Archicomu.

Za koncepcję architektoniczną budynku odpowiada biuro WWAA, natomiast władze Mokotowa już na etapie od początku brały czynny udział w definiowaniu potrzeb i funkcji, jakie ma spełniać obiekt.

– To największa zmiana w mokotowskiej oświacie od wielu lat. Inwestycja jest przykładem odpowiedzialnego i nowoczesnego planowania miejskiego. Szkoła łączy wysoki standard edukacyjny z funkcjonalnością, estetyką i troską o potrzeby mieszkańców. Teren przy ul. Konstruktorskiej zmienia charakter z biznesowego na mieszkaniowy, dlatego wspólnie z prywatnym inwestorem zadbaliśmy o odpowiednie zaplecze publiczne – mówi Rafał Miastowski, burmistrz dzielnicy Mokotów.

Wszystko pod ręką

Idea 15-minutowych miast popularyzuje się w całym kraju.

– W Krakowie, podobnie jak w innych dużych miastach, coraz większą popularnością cieszy się model urbanistyczny, w którym kluczowe miejsca – praca, szkoły, sklepy, punkty usługowe – znajdują się w zasięgu krótkiego spaceru lub jazdy rowerem – mówi Krzysztof Tętnowski, prezes spółki Tętnowski Development.

Jego zdaniem w przyszłości można spodziewać się dalszego wzrostu znaczenia dobrze skomunikowanych osiedli, które nie muszą znajdować się w centrum, ale oferują wygodne warunki do życia.

– Klienci oczekują dziś czegoś więcej. Liczy się codzienna wygoda, możliwość załatwienia spraw w okolicy, dostęp do

usług, zieleni i transportu publicznego. Idea miasta 15-minutowego to już nie jest modny miejski trend, ale realne oczekiwanie rynku. Dlaczego to działa? Bo pozwala ludziom zaoszczędzić czas, ograniczyć konieczność korzystania z samochodu, a jednocześnie zwiększyć komfort codziennego życia. Dla przykładu, w bezpośrednim sąsiedztwie naszego osiedla Nowa Drożdżownia znajduje się stacja kolejowa, przystanek autobusowy,  niedaleko jest też pętla tramwajowa. W okolicy są sklepy, apteka, tereny zielone i punkty usługowe. Chodzi o to, żeby naprawdę dało się tu żyć lokalnie — bez stania w korkach i codziennego przebijania się przez całe miasto, co często ma miejsce na nowych osiedlach, gdzie brakuje rozbudowanej infrastruktury – mówi Krzysztof Tętnowski.

Jak pokazuje raport Otodomu „Mieszkaniowe: mieć czy być?”, kupujący coraz większą wagę przywiązują do tzw. lokalności. Przy wyborze mieszkania ważniejsze niż prestiż adresu są praktyczne aspekty otoczenia, takie jak bliskość przystanków komunikacji miejskiej, dostęp do sklepów, usług czy zieleni. Wśród czynników wpływających na wartość nieruchomości najwyżej oceniono lokalizację w ramach danej miejscowości (48 proc.) oraz dostępność transportu publicznego (34 proc.), które wyprzedziły nawet standard wykończenia (29 proc.).