Sztabkę łatwiej kupić, niż sprzedać

Ewa Bednarz
opublikowano: 2014-11-05 00:00

Złoto tanieje, prognozy są słabe, tymczasem PKO BP promuje sprzedaż sztabek. To kolejny bank, który ma sklep w Mennicy Polskiej.

Instytucja, kierowana przez Zbigniewa Jagiełłę, jest kruszcowym nowicjuszem. Sztabki mogą w niej kupować nie tylko klienci banku, a swój sklep internetowy ma także Inteligo. Podobną możliwość, ale tylko dla swoich klientów, dały jakiś czas temu BOŚ i BZ WBK, a złoto lokacyjne można znaleźć także w ofercie kilku banków spółdzielczych. Wszystkie banki łączy jedno: strony sklepów podłączone są do oferty Mennicy Polskiej, a ceny wszędzie są takie same.

Nieco inną ofertę na Bank Pocztowy, który współpracuje z Mennicą Wrocławską i specjalizuje się w niewielkich sztabkach: jedno-, dwu-, pięcio- i dziesięciogramowych, ale tu również jest drożej niż u dostawcy, choć sieć dotarcia do klientów jest znacznie większa.

Złoto lokacyjne można kupować również w Deutsche Banku i Raiffeisen Polbanku. W pierwszym z nich oferta jest konkurencyjna, pod warunkiem że są to sztabki pochodzące z Umicore, Heraeusa lub Rand Refinery, a nie z Mennicy Polskiej.

Raiffeisen Polbank sprzedaje natomiast sztabki i złote monety o różnych wagach pochodzące z Münze Österreich, czyli Narodowej Mennicy Austriackiej. Ceny są zróżnicowane. Niektóre są droższe niż w Mennicy Wrocławskiej lub Mennicy Skarbowej, niektóre tańsze. Chętni na sztabki, jeżeli nie chcą przepłacać, muszą więc sprawdzać wszystkie oferty, co jest dosyć czasochłonne.

Przepłacać nie warto

Różnice w cenach złotych sztabek wynoszą od kilku procent. w przypadku sztabek 100-gramowych do kilkunastu w przypadku najlżejszych, czyli gramowych.

Zaletą inwestycji w sztabki złota jest zwolnienie z VAT. W sprzedaży są od gramowych do kilogramowych. Im jednak cięższe, tym cena za gram złota jest niższa, ponieważ płaci się nie tylko za sam kruszec, ale również za wykonanie sztabek, wyprodukowanie i magazynowanie. Kosztem jest też marża producenta. Inna jest dla tych ze znakiem Umicore, Hereausa czy Mennicy Polskiej. Z punktu widzenia klienta pochodzenie sztabki nie ma jednak znaczenia. Nie zawsze też warto kupować tylko największe sztabki. Małe, mimo że więcej kosztuje w nich gram złota, mają również swoje zalety — łatwiej je sprzedać, choć jednogramowe są najmniej opłacalne.

Specjaliści twierdzą, że najlepiej kupować sztabki od 5 g do 1 uncji (31,1 grama). Cena może też zależeć od rodzaju opakowania. Najczęściej są to tzw. CertiCard nazywane też CertiPack. Znajduje się w nich nie tylko sztabka, ale również certyfikat z nazwą mennicy, próbą złota, wagą, numerem seryjnym i podpisem mincerza. W niektórych sklepach można spotkać sztabki lokacyjne oznaczone jako Kinebar. Są to produkty w opakowaniach CertiCard, ale oznaczone specjalnym hologramem, który dodatkowo ma potwierdzać autentyczność, a jednocześnie wpływa na cenę — Kinebary są zawsze droższe.

Trudny zysk

Wytrawniejsi inwestorzy wolą kupować złote monety obiegowe, ponieważ płacą praktycznie za sam kruszec (marża sprzedawcy na ogół nie przekracza 5 proc. wartości). To tyle, ile wynosi opłata za zarządzanie w większości polskich funduszy akcyjnych. Ich płynność nie jest też ograniczona. Można je sprzedać w każdym sklepie zajmującym się obrotem złotem. Ze sprzedażą sztabek nie zawsze jest tak łatwo. Raiffeisen Polbank wprost zaznacza, że złota nie skupuje. Mennica Polska skupuje tylko kupione u niej. Mennica Skarbowa wprawdzie skupuje wszystkie, ale gramową sprzedaje prawie 20 proc. drożej niż skupuje. To znacznie większa marża niż przy sprzedaży złotych monet poza mennicami.