Perspektywa uruchomienia przez Iran eksportu ropy wczoraj zdołowała światowe ceny tego surowca. A z nim — notowania spółek wydobywczych. Serinus, kontrolowany przez najbogatszego Polaka Jana Kulczyka, dotyka historycznego dna notowań i jest dziś wart ledwie 178 mln zł. W szczycie z 2013 r. było to nawet 1,1 mld zł. Akcjonariusze aktywni na forach internetowych nie kryją rozczarowania kursem i wyrażają się niewybrednie.
— Nie ma co się kłócić z giełdową wyceną. Zwróćmy jednak uwagę, że przy dzisiejszych cenach ropy, nasze zasoby w samej tylko Tunezji są warte około 130 mln USD, czyli trzykrotnie więcej, niż wynosi nasza kapitalizacja na giełdzie — zauważa Jakub Korczak, wiceprezes Serinusa. Przypomina też, że z powodu wojny giełda nie bierze też pod uwagę wartości aktywów na Ukrainie, a tam Serinus nadal produkuje i ma koncesje.
— Nie uwzględnia się też Rumunii, gdzie w ciągu roku ruszy komercyjna produkcja gazu — dodaje Jakub Korczak. Serinus ma geopolitycznego pecha. Aktywa ukraińskie były dla niego perłą w koronie, ale tylko do czasu wybuchu konfliktu z Rosją. Dobrze sobie radziła Tunezja, ale ostatnio, z powodu protestów społecznych, polska spółka musiała wstrzymać tam wydobycie z jednego z odwiertów. W kłopotach trzeba sobie radzić.
Półroczna przecena
— Na Ukrainie tniemy koszty, musieliśmy zwolnić około 200 osób. Produkujemy tam niemal o połowę mniej niż w najlepszych czasach, czyli 650-700 tys. m sześc. dziennie, bo kraj woli importować gaz z UE. Ponadto nasze ukraińskie złoża zaczynają się wyczerpywać, a nowych odwiertów nie jesteśmy w stanie prowadzić. Pracujemy też, wspólnie ze spółkami branżowymi, nad wprowadzeniem korzystniejszego opodatkowania — mówi Jakub Korczak.
W Tunezji z kolei Serinus odsuwa w czasie nowe odwierty i koncentruje się na mniej kosztownym pogłębianiu istniejących. Lepiej wyglądają natomiast perspektywy Serinusa w Rumunii (to pierwsza i jedyna jego koncesja w Unii Europejskiej), gdzie spółka dopiero wierci w poszukiwaniu surowców.
— W Rumunii szukamy partnera dla naszej koncesji. Jej rentowność, jako koncesji gazowej, wygląda dziś bardzo atrakcyjnie w porównaniu z rynkiem ropy, zaś poziom zasobów jest niemal dwukrotnie wyższy niż na Ukrainie — stwierdza Jakub Korczak.