Amerykańskie NYSE i Nasdaq oraz rynki w Londynie i Frankfurcie to giełdy, na których handlować mogą właściciele rachunków maklerskich w mBanku. Określona procentowo stawka prowizji za handel akcjami i ETF-ami jest przy tym o jedną czwartą niższa niż w przypadku transakcji na giełdzie w Warszawie. Stosunkowo wysoka była jednak kwota prowizji minimalnej. O ile w przypadku polskiej giełdy mBank kasował w podstawowym wariancie 0,39 proc., ale nie mniej niż 3 zł, to w przypadku giełd zagranicznych — 0,29 proc, ale nie mniej niż 38 zł lub 10 USD, EUR, GBP. By zapłacić prowizję kwotową, a nie minimalną, trzeba więc było zrealizować transakcję o wartości przekraczającej 13 tys. zł.
W piątek 26 lipca przed otwarciem parkietów za oceanem stawka minimalna się zmieniła. Spadła do 19 zł lub 5 USD, EUR, GBP. To oznacza, że prowizja procentowa realnie zaczyna obowiązywać od transakcji o wartości około 6200 zł. Wyższa stawka procentowa za zlecenia na GPW powoduje, że już przy zleceniach o wartości 4900 zł handel za granicą staje się w liczbach bezwzględnych tańszy od polskiego parkietu. Nowa stawka obowiązuje zarówno w usługach świadczonych pod marką domu maklerskiego, jak i usługi eMakler.
— Prowizja minimalna w wysokości 38 zł odstraszała klientów. Zwłaszcza odkąd wprowadziliśmy rynki zagraniczne do Maklera, odbieraliśmy wiele tego typu sygnałów. Ze względu na dotychczasową stawkę minimalną klienci tej usługi płacili prowizje przekraczające 1 proc. — przyznaje Kamil Szymański, wicedyrektor departamentu rynków regulowanych mBanku.
Wysokie prowizje minimalne w handlu zagranicznym nie są niczym nadzwyczajnym w polskich domach maklerskich. Nawet z dotychczasową stawką 38 zł mBank nie był pod tym względem najdroższy. Uznał jednak, że rosnące zainteresowanie giełdami zagranicznymi zrekompensuje mu obniżkę.
— Dwa lata temu na taką zmianę nie byłoby szans. Ale w tym roku klienci obrócili ponad 800 instrumentami z prawie 2 tys. jakie udostępniamy na giełdach zagranicznych. Na GPW nie handlują tyloma instrumentami. Jeśli chodzi o liczbę klientów operujących na rynkach zagranicznych, to 2018 r. zakończyliśmy z tysiącem. Spodziewamy się, że na koniec 2019 r. będą to 3 tys. W porównaniu do kilkudziesięciu tysięcy aktywnych rachunków na GPW jest to niewiele, ale liczby są już takie, że udało się nam zrepozycjonować usługę dostępu do rynków zagranicznych — tłumaczy Kamil Szymański.