Spadki na giełdach w USA pogłębiły jeszcze przecenę w Azji. Tracił indeks Nikkei, który prawdopodobnie zanotuje najgorszy tydzień od dwóch lat. Jeszcze gorzej było w Seulu. Najsłabsze tym razem okazały się papiery eksporterów.
Canon, Sony i Fanuc straciły po kilka procent, bo spółki te są najbardziej uzależnione od sprzedaży do USA. W związku z lokautem tamtejszych portów pojawił się nowy problem. Przewoźnicy obawiają się, czy nie zabraknie statków wracających do Japonii z USA. Rozładunek obecnych może zająć nawet dziewięć tygodni. Tracili także eksporterzy w Seulu: Samsung Electronics (-7 proc.) i Hyundai Motor (-5 proc.).
Z dalekiej podróży powrócili udziałowcy japońskich banków. W pierwszej części sesji Mizuho i UFJ były nawet 13 proc. pod kreską. Sektorowi z odsieczą przybył jednak Heizo Takenaka, minister usług finansowych, który zapowiedział, że Bank Japonii planuje drastyczne kroki w celu rozwiązania problemów złych długów. W tym wypadku ważniejsze od słów, które słyszymy niemal codziennie, jest nić współpracy, jaką nawiązały bank centralny i rząd.
Problemy makroekonomiczne osłabiły za to parkiet w Singapurze. Zamiast oczekiwanego 6,4-proc. wzrostu PKB w III kwartale (w ujęciu rocznym), gospodarka zyskała zaledwie 3,7 proc.
ONO