Targi są, ale jakby ich nie było

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2021-07-14 20:00

Zorganizowanie targów trwa co najmniej trzy miesiące, tymczasem branża wystawiennicza nie wie, na jakich zasadach będzie działać za kilka tygodni.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ilu osób może teraz odwiedzać imprezy wystawiennicze
  • dlaczego limity stawiają pod znakiem zapytania organizację targów
  • czego branża domaga się od rządu

Rozporządzenie dotyczące limitu ludzi przebywających na targach weszło w życie 26 czerwca. Przepisy mówią, że na jedną osobę przypadać musi minimum 10 m kw. (wcześniej było to 15 m kw). Obowiązują tylko do końca sierpnia, czyli jeszcze półtora miesiąca.

Niepewna przyszłość

- Pytanie: co dalej. Jak mamy planować jesienne wydarzenia? – mówi Tomasz Kobierski, szef Grupy MTP i prezes Rady Polskiej Izby Przemysłu Targowego (PIPT).

Wyjaśnia, że jego branża – ze względu na swoją specyfikę - musi znać choćby zarys strategii na kilka miesięcy naprzód. Zaplanowanie i przygotowanie imprezy targowej, kongresu czy wystawy wymaga bowiem co najmniej trzech miesięcy, a sezon targowy zaczyna się właśnie pod koniec sierpnia.

- Oczywiście wiele zależy od sytuacji epidemicznej, ale dziś nikt nie potrafi powiedzieć, czy mamy się zdecydować na organizację wydarzeń po 31 sierpnia, a jeśli tak, to w jakim zakresie. Gdybyśmy poznali choćby możliwe warianty ewentualnych zmian w limitach osób czy odmrażania kolejnych gałęzi gospodarki, moglibyśmy planować jakieś działania i ograniczać ryzyko – podkreślaTomasz Kobierski.

Targi muszą mieć czas
Targi muszą mieć czas
Galerię handlową czy zakład fryzjerski można otworzyć niemal z marszu, ale organizacja targów wymaga znacznie więcej czasu - tłumaczy Tomasz Kobierski, szef Grupy MTP i prezes Rady Polskiej Izby Przemysłu Targowego.
arc

Równi i równiejsi

W jego ocenie obecna sytuacja to nie tylko brak jakiejkolwiek przewidywalności, ale również przejaw nierówności w podejściu do różnych sektorów gospodarki. Na przykład kina, teatry, restauracje czy świątynie mogą być wypełnione w 75 proc., a targi nie. Narzucone limity – z powodu powierzchni, jakimi dysponuje większość organizatorów targów - stawiają pod znakiem zapytania opłacalność organizowania imprez wystawienniczych. Na przykład Targi Lublin są w stanie przyjąć tylko 1,2 tys. osób, a Expo Łódź – 1,3 tys. osób. Wyjątek stanowią Międzynarodowe Targi Poznańskie, które mogą gościć 15 tys. osób.

- Jeszcze pod koniec lipca 2020 r. limit na osobę wynosił 2,5 m kw., co pozwalało zakładać opłacalność wydarzeń. Dziś, mimo że zaszczepionych jest już 15 mln Polaków, wymagane jest cztery razy więcej powierzchni – argumentuje szef rady PIPT.

Problem dotyczy nie tylko organizatorów imprez targowych, ale także podmiotów z nimi współpracujących, np. projektujących i konstruujących stoiska.

Niepewność i ryzyko

- Teoretycznie można organizować targi i wystawiać się na nich, jednak sytuacja jest na tyle niejasna, że zdecydowana większość potencjalnych wystawców nie wie, jak ma postąpić. Nie ryzykują więc i nie zamawiają stoisk nawet na te targi, które są już w kalendarzu i mają się odbyć we wrześniu lub w październiku – mówi Paweł Montewka, założyciel Komitetu Obrony Branży Targowej (KOBT) i członek rady PIPT.

Zaznacza, że zdarzają się zleceniodawcy, którzy ryzyko ewentualnego odwołania imprezy lub przeniesienia jej na inny termin biorą na siebie. Takie firmy zamawiają stoiska i płacą za ich wykonanie, to jednak bardzo niewielka część wystawców.

- Czas poświęcamy więc nie na naszą normalną pracę, projektowanie i budowę stoisk, ale na przekonywanie klientów – wyjaśnia Paweł Montewka.

Milczenie rządu

Założyciel KOBT przyznaje, że niepewność potencjalnych zleceniodawców potęgują coraz częstsze wypowiedzi przedstawicieli rządu dotyczące nadejścia jesienią kolejnej fali pandemii i związanej z tym konieczności ponownego prowadzenia obostrzeń.

Wskazuje też na niekonsekwencję wytycznych dla firm targowych.

- Rok temu, czyli zanim zaczęliśmy się szczepić, na imprezach targowych obowiązywały limity jedna osoba na 4 m kw. Teraz jest to 1 osoba na 10 m kw. Jak będzie od września, nikt na razie nie jest w stanie przewidzieć, bo rząd milczy – mówi Paweł Montewka.

Tomasz Kobierski przypomina, że branża wciąż czeka na obiecany bon targowy, ale prace legislacyjne się przedłużają. Branża targowa tymczasem jest w stanie krytycznym. Przypomnijmy, że według analiz przeprowadzonych pod koniec 2020 r. na zlecenie PIPT co trzecia działająca na tym rynku firma zanotowała spadek obrotów o 90 proc., a pracę straciło około 60 tys. osób.