Tartaki skarżą się na Lasy Państwowe

Wojciech Twardziak
opublikowano: 2002-02-07 00:00

Zarządzenie Lasów Państwowych, które miało zliberalizować handel drewnem, wchodzi w życie z oporami. Niektóre regionalne dyrekcje LP nadal organizują przetargi, które — jak twierdzą klienci — są dla nich zabójcze. Monopolista obiecuje interwencję.

Zmiany wprowadzone przez nową dyrekcję Lasów Państwowych w systemie sprzedaży drewna, które miały być korzystne dla klientów biznesowych, nie przyniosły dotychczas efektów. LP zdecydowały się pod koniec roku zrezygnować z przetargów i dać więcej swobody w doborze form sprzedaży regionalnym dyrekcjom. Problem w tym, że te ostatnie nadal stosują procedurę przetargową.

— Nowy system sprzedaży wpłynął na obniżenie cen drewna o blisko 15 proc. Spadek nastąpił jednak dopiero w tym roku i niewiele nam pomoże, jeśli regionalne dyrekcje nadal będą sprzedawać surowiec tartaczny w przetargach. Taką formę sprzedaży trzeba wykluczyć — uważa Longin Graczkowski, prezes Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego.

— Nadleśnictwa i regionalne dyrekcje mają większą swobodę przy sprzedaży i negocjowaniu cen. Być może niektóre dyrekcje zbyt przywiązały się do poprzedniego systemu. Dlatego w przypadku jakichkolwiek sygnałów o notorycznym i bezpodstawnym stosowaniu przetargów, będziemy interweniować. Do tej pory takich sygnałów nie otrzymywaliśmy — obiecuje Janusz Dawidziuk, dyrektor generalny Lasów Państwowych.

Zdaniem producentów, to właśnie polityka LP jest przyczyną złej sytuacji w przemyśle drzewnym. Ceny wywoławcze surowca narzucane w przetargach doprowadziły do tego, że wiele firm nie utrzymało się na rynku i zbankrutowało.

— Przyczyna ogłoszenia upadłości zawsze jest ta sama — utrata płynności finansowej. Biorąc pod uwagę, że surowiec drzewny to ponad 50 proc. kosztów, trudno się dziwić, że system sprzedaży LP doprowadził do niewypłacalności wielu firm z branży, ich bankructwa lub układów z wierzycielami. Apetyt LP powoduje, że przedsiębiorstwa po przetworzeniu drogiego surowca nie są w stanie sprzedać produktów po konkurencyjnych cenach — mówi Bogdan Malesa, prezes Dolnośląskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego z Wrocławia.

Wraz z wprowadzeniem nowego zarządzenia branża tartaczna liczyła na spadek cen. Mimo że tak się stało — dla wielu producentów ich poziom nadal jest za wysoki.

— Nie możemy obniżać cen surowca tartacznego na każde zawołanie. Lasy Państwowe też są w ciężkiej sytuacji. W 2001 r. zanotowaliśmy 75 mln zł straty netto. Staramy się wspomagać tartaki, wydłużając np. okresy spłaty kredytów kupieckich, czego ubocznym efektem jest już 530 mln zł naszych wierzytelności. Około 160 mln zł to należności przeterminowane, w tym blisko 40 mln zł raczej nie odzyskamy. Mimo to chcemy pomóc i jesteśmy otwarci na współpracę. Dowodem są rozmowy z przedstawicielami branży drzewnej, m.in. na temat promocji materiałów i produktów z drewna, w którą jesteśmy gotowi zaangażować się finansowo — dodaje Janusz Dawidziuk.

Okiem eksperta

Przemysł drzewny wykorzystuje tylko 56 proc. mocy. Produkcja tarcicy po trzech kwartałach 2001 r. spadła aż o 27,3 proc. Natomiast import tarcicy i półfabrykatów wzrósł o 17,54 proc., eksport natomiast zmalał o 46,6 proc.

Wnioski są jednoznaczne. Bez zmiany warunków dostępu do surowca, decydującego o kosztach tartaków, nie ma szans na poprawę i zachowanie konkurencyjności cenowej polskiej tarcicy na rynkach Europy. Przemysł drzewny powinien się zmodernizować. Aby na to uzyskać środki, musi mieć gwarancje wieloletnich dostaw drewna na warunkach, które pozwolą zachować co najmniej kilkuprocentową rentowność.

Bogdan Czemko

dyrektor biura Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego