Są takie kategorie produktów, w których Polacy wybierają przede wszystkim niemieckie marki. W motoryzacji czy w chemii gospodarczej to dla wszystkich oczywiste, ale – co ciekawe – niemieckość jest również w cenie na rynku kawy.
Według danych Nielsena największym kawowym graczem w Polsce jest niemiecki Jacobs (kontrolowany przez koncern zarejestrowany w Holandii), a silnym numerem dwa – również niemieckie Tchibo, którego centrala mieści się w Hamburgu.
W Polsce Tchibo ma sporą fabrykę w Markach pod Warszawą, a także dwie inne spółki. Pierwsza – Tchibo Warszawa - zajmuje się sprzedażą kawy sieciom detalicznym i w internecie, a także prowadzeniem kilkudziesięciu sklepów w galeriach handlowych, a druga – Coffee Service – zaopatruje branżę HoReCa (hotele, restauracje, catering). Łącznie dla grupy w Polsce pracuje ok. 800 osób.
- Na rynku kawy mieliśmy trochę pandemicznych perturbacji, a teraz dochodzi do tego wysoka inflacja, zmieniająca zachowania konsumentów. Okazało się jednak, że kawa jest mało wrażliwa na zmiany cen – klienci są przyzwyczajeni do ulubionych marek i nieuniknione choćby ze względu na koszty surowców i transportu podwyżki nie wpływają znacząco na ich decyzje zakupowe. To z kolei sprawia, że marże producentów kawy nie są pod znaczącą presją – mówi Tomasz Fajfer, dyrektor finansowy Tchibo Warszawa.

Kawowy popyt
Względna odporność kawy na inflację nie oznacza jednak, że na rynku nic się nie dzieje.
- W 2022 r. wolumen sprzedaży kawy spada, jednak Tchibo na tym tle radzi sobie bardzo dobrze, ponieważ nasza sprzedaż ilościowa notuje wzrost. Co istotne, konsumenci coraz więcej kawy piją poza domem i tego trendu nie powstrzymał nawet spadek dochodu rozporządzalnego – mówi Tomasz Fajfer.
Rynkowi gracze liczyli w ostatnich latach na to, że do kawy ziarnistej, mielonej i rozpuszczalnej w dużej skali dołączy kategoria kawy w kapsułkach, przystosowanych do ekspresów dostarczanych przez poszczególne firmy.
- Kapsułki nie spełniły jednak pokładanych w nich nadziei – po początkowym boomie 5-6 lat temu rynek rozszerzył się horyzontalnie, rozmnożyły się systemy kawowe, do sprzedaży weszły kapsułki, z których można robić kawę w wielu urządzeniach. To wszystko sprawiło, że ten segment rynku nie rośnie tak szybko, jak pozostałe kategorie – mówi Tomasz Fajfer.

Sklepowe modyfikacje
Tchibo na polskim rynku kawowym wyróżnia się tym, że ma sporą sieć sklepów – nie kawiarni. Oprócz kawy można w nich kupić szeroki asortyment m.in. artykułów dekoracyjnych i do wyposażenia wnętrz, a także odzież. Grupa ma obecnie 62 sklepy w Polsce, o 10 więcej niż przed pandemią. Na rodzimym, niemieckim rynku, sieć Tchibo liczy ok. 550 placówek.
- Otwieramy przede wszystkim mniejsze, placówki typu pop-up w miastach średniej wielkości. Testowaliśmy ten format i okazało się, że odbiór klientów jest bardzo pozytywny. Wyniki sprzedażowe mniejszych placówek, z węższym asortymentem, ale z kącikiem kawowym, są dobre. To skłoniło nas do myślenia nad zmianami w większych sklepach – mówi szef finansów Tchibo Warszawa.
Poznaj program “VIII Project Management Forum”, 25-26 kwietnia 2023, Warszawa >>
Przedstawiciele firmy podkreślają, że w planach nie ma redukcji liczby sklepów i budżet na ten rok zakłada utrzymanie poziomu zatrudnienia. Należy się jednak spodziewać transformacji sieci.
- Większe sklepy mocno ucierpiały w czasie pandemii. Ruch w galeriach handlowych nie wrócił do poprzedniego poziomu i należy to traktować jako zjawisko trwałe, choć wynajmujący nie odzwierciedlają tego w czynszach. To dobra okazja, by zadać sobie pytanie, z czym tak naprawdę klienci kojarzą markę Tchibo i po co wchodzą do naszych sklepów – tłumaczy Tomasz Fajfer.