Te cole smakują bardzo podobnie

Jacek Zalewski
opublikowano: 2010-03-22 00:00

Nie tylko publiczna debata Bronisława Komorowskiego i Radosława Sikorskiego, ale i całe prawybory prezydenckie w Platformie Obywatelskiej kojarzą mi się z rywalizacją biznesowych gigantów — Coca-Coli z Pepsi-Colą. Ich smakowa rozpoznawalność jest dla wielu konsumentów tak ograniczona, że gdyby dostali napój w czystej szklance, to mieliby kłopoty z trafieniem, która to cola. Grunt, by smakowała. Ekipie Donalda Tuska chodzi właśnie o to, by społeczeństwo postawiło na markę PO-Cola, a nie na jakąś Polo-Cocktę czy kwas chlebowy.

Rywalizacja dwóch bardzo podobnych smaków to polityczna fikcja, ale zarazem znakomity chwyt marketingowy, wywołujący bezsilną zawiść konkurencji. Jego pomysłodawcom idzie o to, by ogłoszenie wyników wewnątrzpartyjnego plebiscytu PO zostało przez społeczeństwo przyjęte jako wskazanie nowego prezydenta RP. Niedzielna

debata nie mogła temu planowi wizerunkowo zaszkodzić,

dlatego okazała się widowiskiem tak przesłodzonym,

że niestrawnym chyba nawet dla elektoratu PO.

Faworyt do prezydentury Donald Tusk decyzję o swym niestartowaniu ogłosił 28 stycznia dopiero po namaszczeniu kandydata rezerwowego. Prawdziwe postawione przez niego pytanie brzmiało "Kto będzie zamiast mnie najlepszym prezydentem i dlaczego Bronisław Komorowski?". Decyzja o prawyborach została podjęta na podstawie wiedzy ścisłego kierownictwa PO, iż z marszałkiem Sejmu nikt inny nie ma szans. Nieświadomy tego minister Radosław Sikorski podjął prawdziwą grę, stąd kilka zgrzytów — ale wynik końcowy przewodniczący Donald Tusk trzyma pod kontrolą.