Teki zostały rzucone — ale na razie wiszą

Jacek Zalewski
opublikowano: 2000-05-30 00:00

Teki zostały rzucone — ale na razie wiszą

Ostatni komentarz przed niedzielnym posiedzeniem Rady Krajowej Unii Wolności zatytułowaliśmy „Niech decyzja UW będzie przynajmniej stanowcza”. I była, ale tylko pod pewnym względem — podjęta została przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu. Natomiast merytorycznie uchwała o wycofaniu ministrów z rządu skonstruowana została w klasycznym, unijnym stylu „tak, aleÉ”.

Z PRZEBIEGU dyskusji wynikało, że mniejszy koalicyjny partner definitywnie pokazuje większemu czerwoną kartkę. Wylewano wszystkie żale, a Paweł Piskorski określił nawet politykę AWS (w kontekście gminy Centrum) jako piracką, polegającą na jak najszybszym łupieniu. Jednak przyjęta uchwała jest pokazaniem tylko kartki żółtej i zawiera negocjacyjną furtkę czy raczej szczelinę. Notabene w momencie zakończenia obrad RK nikt nie wiedział, kogo — poza piątką konstytucyjnych ministrów — uchwała dotyczy. Dopiero zarząd doprecyzował, że również wiceministrów — posłów UW (patrz ramka).

KLUCZ do mało prawdopodobnego nowego porozumienia UW z AWS leży w następującym zdaniu uchwały: „Muszą jednak za tym iść szybko konkretne fakty i gwarancje”. Według UW, warunkiem absolutnie koniecznym jest bezwzględne głosowanie całej koalicji parlamentarnej za rządowymi projektami ustaw. Unici — a Leszek Balcerowicz szczególnie — są tak zdeterminowani, że nie przyjmują już żadnych gwarancji, udzielanych przez nieformalne biuro polityczne AWS lub prezesów poszczególnych partii współtworzących to ugrupowanie. Żądają bezprecedensowego w ustroju parlamentarno-gabinetowym podpisania nowej umowy koalicyjnej przez... wszystkich posłów (i senatorów), i to na cały okres do końca kadencji, a nie tylko na głosowanie nad zmianą premiera. Dopiero taka imienna lista ustaliłaby faktyczną liczebność koalicji, wynoszącą dzisiaj teoretycznie 245 posłów (186 z AWS i 59 z UW) oraz 59 senatorów (51 i 8).

GDYBY nawet AWS przystała (w co należy wątpić) na ów zbiorowy akt kapitulacji, to w rewanżu miałaby pełne prawo zażądać, aby paktem braterstwa krwi objęte zostały nie tylko podatki, budżet i inne sprawy uznawane za ważne przez UW, ale wszystkie projekty — bez wyjątku. „Strategia rządu” to termin pojemny, zaś z punktu widzenia AWS jego integralną częścią jest także nadbudowa — lustracja, aborcja, pornografia. Czy są jakiekolwiek szanse, aby z kolei UW przystała na taki ideologiczny warunek? Raczej wątpliwe — wszak wydruki sejmowe z ostatnich miesięcy dowodzą, iż niektóre tematy wniesione przez rząd bywały sabotowane także przez posłów unijnych.

BYĆ MOŻE przyczyna zgrzytów w koalicji — tej i każdej następnej — znajduje się w samej ustawie o organizacji i trybie pracy Rady Ministrów, która ustala, iż rząd podejmuje rozstrzygnięcia przede wszystkim w drodze tzw. uzgodnienia. Głosowania są wykorzystywane bardzo rzadko, gdy nie udaje się uzgodnić. W praktyce dzieje się tak, że ministrowie jednego koalicjanta forsują jakąś ustawę (ot, choćby o PIT), druga część rządu dla niezaogniania sytuacji niby ją akceptuje — zaś ujawnienie prawdziwych intencji odkładane jest do wyświetlenia na tablicy elektronicznej w Sejmie. Zapis ustawowy nie zabrania ministrom posłom takiego zachowania — a jeśli wolno im, to czemu nie zwykłym parlamentarzystom?

W NAJBLIŻSZYCH dniach przećwiczone zostanie po raz pierwszy pod rządami nowej Konstytucji przechodzenie struktur władzy przez prawdziwy kryzys rządowy. Nie wiadomo, ile dni może trwać zawieszenie przyjęcia przez premiera rezygnacji unijnych ministrów. Nadziejom wystraszonej AWS na porozumienie z UW sprzyja nieobecność prezydenta — w środę wieczorem wraca z Izraela, a w czwartek przez cały dzień gości w Hanowerze. Z całą pewnością podpisów pod strategicznymi decyzjami personalnymi nie będzie składał bez zapoznania się z sytuacją, a zatem wszystko przeciągnie się jeszcze przez weekend. Szanse na ponowne sklejenie koalicji są bardzo, bardzo marne — ale jakieś są.