Telewizja zadebiutuje na NewConnect

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2022-03-16 20:00

Red Carpet, operator dwóch kanałów dostępnych w ofercie kablówek, szykuje się do debiutu na małym parkiecie. Liczy na pieniądze z VOD.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jaka jest skala biznesu Red Carpet Media Group, szykującego się do debiutu na NewConnect
  • ile pieniędzy spółka pozyskała od inwestorów i jakie ma plany rozwojowe
  • jaką niszę zamierza zająć na rynku VOD zdominowanym przez globalnych graczy i dużych nadawców telewizyjnych

Na małym parkiecie warszawskiej giełdy wkrótce rozwinie się czerwony dywan. Do debiutu na NewConnect szykuje się Red Carpet Media Group, operator dostępnych w sieciach kablowych kanałów Red Carpet i Red Top, który przygotowuje się również do uruchomienia platformy VOD (wideo na żądanie) pod szyldem Red Go.

Red Carpet oficjalnie zaczął nadawanie na początku 2018 r. Kanał pojawił się w największych kablówkach oraz na platformie satelitarnej C+. Z początkiem 2020 r. kanał udostępniono w regionalnej naziemnej telewizji cyfrowej, obejmującej zasięgiem m.in. Łódź i Częstochowę. Pod koniec 2021 r. uruchomiono drugi kanał, Red Top, który na razie ma mniejszy zasięg.

Od kablówki do VOD:
Od kablówki do VOD:
Dostępne w kablówkach kanały telewizyjne Red Carpet, których głównym akcjonariuszem jest Leszek Kułak, pokazują głównie klasyczne filmy i seriale, np. “Bonanzę“ i “Szpital na peryferiach“. Spółka liczy na to, że w serwisie VOD użytkownicy też będą chcieli obejrzeć to, co już widzieli, choć rozgląda się również za premierami filmowymi.
Marek Wiśniewski

— Na początku pozycjonowaliśmy się jako telewizja lifestyle'owo-showbiznesowa, ale pandemia szybko zweryfikowała plany — ze względu na restrykcje covidowe zawieszono wiele wydarzeń na czerwonym dywanie, więc zamiast relacji musieliśmy zaoferować inne treści. Pozycjonujemy się jako kanał przede wszystkim dla kobiet w wieku 40-60 lat, z szeroką ofertą klasycznych filmów i seriali uzupełniającą programy showbiznesowe. Kanał udostępniamy operatorom za darmo, zarabiamy na emisji reklam, których brokerem jest TVN Media — mówi Leszek Kułak, główny akcjonariusz Red Carpet.

W 2020 r. ta działalność przyniosła 3,7 mln zł przychodów i 0,8 mln zł zysku netto. Oficjalnych danych za 2021 r. jeszcze nie ma.

— Rośniemy w dwucyfrowym tempie i spółka jest rentowna. Podtrzymujemy plany dywidendowe — zamierzamy wypłacać co roku 20-30 proc. zysku netto — twierdzi Leszek Kułak.

Z przeprowadzonej rok temu emisji, w ramach której nowi inwestorzy objęli 10,7 proc. akcji, spółka pozyskała 4,5 mln zł.

— Pieniądze są potrzebne m.in. na zakup baz filmów i seriali oraz produkcję własnych programów lifestyle'owych. Wkrótce uruchomimy też własną platformę VOD — mówi główny akcjonariusz Red Carpet.

Na rynku serwisów VOD karty rozdają globalni giganci: liderem jest Netflix, na polskim rynku rozpycha się Amazon, a do debiutu szykuje się Disney+. Do tego dochodzą platformy dużych nadawców telewizyjnych z własnymi bazami lokalnych programów (serwis VOD TVP, Player.pl należący do TVN i Ipla Polsatu), VOD.pl należący do grupy RASP (właściciel Onetu) oraz m.in. notowane na NewConnect CDA.pl, które tylko w ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku miało ponad 50 mln zł przychodów i 14 mln zł czystego zysku.

Osobną grupę stanowią serwisy skoncentrowane na sporcie na żywo, jak np. Viaplay. Gdzie tu miejsce na nowego gracza bez wsparcia w postaci silnej grupy medialnej i bez znaczącej biblioteki produkcji własnych?

— Covid wprowadził nieodwracalne zmiany w obszarze dystrybucji filmów i seriali, eksplozja popularności serwisów VOD jest już zjawiskiem trwałym. Oczywiście nie jesteśmy w stanie rywalizować z globalnymi gigantami, ale na rynku jest miejsce na wiele platform, a użytkownicy mają wykupionych po kilka subskrypcji. Jak nie ma czego obejrzeć, to najchętniej sięga się po coś, co już się widziało i co się lubi, więc pod tym względem platforma z dużą bazą klasycznych filmów i seriali ma rację bytu — twierdzi Leszek Kułak.

Przedstawiciele spółki podkreślają jednocześnie, że prowadzą rozmowy z dystrybutorami filmowymi.

— Chodzi o pozyskanie ciekawych pozycji premierowych. Część producentów nie jest w stanie umieścić ich na największych platformach i szuka lokalnych, niezależnych partnerów, z którymi można np. uzgodnić umieszczenie filmu w modelu revshare [udział właściciela praw do filmu w przychodach z subskrypcji i reklam — red.] — mówi Leszek Kułak.