Tesco traci w Polsce

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-10-03 00:00

Obniżki cen pozwoliły brytyjskiej sieci spowolnić odpływ klientów, ale ucierpiały na tym jej zyski.

Gorzej już było, ale źle jest nadal. W ostatnim kwartale polskie sklepy brytyjskiego Tesco zmniejszyły sprzedaż o 4,5 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem i po raz kolejny straciły dystans do notujących zwyżki — choć także mniejsze niż wcześniej — liderów rynku, takich jak Biedronka.

FOT. GK
FOT. GK

Prowadząca w Polsce ponad 400 super — i hipermarketów sieć w pierwszym półroczu zanotowała 6,5-procentowy spadek sprzedaży LfL, czyli na tej samej powierzchni sklepów co rok wcześniej. Gorzej

Brytyjczycy radzili sobie tylko w Czechach i Turcji.

— Wyniki spółki za granicą każą zadać pytanie, czy władze firmy nie będą zmuszone do wyjścia z innych rynków, np. polskiego czy tureckiego — twierdzi John Kershaw, analityk BNP Paribas.

Handlowy potentat notuje co prawda zyski — tylko w pierwszym półroczu 1,6 mld GBP tzw. zysku handlowego przy 35,6 mld GBP przychodów, ale to zasługa przede wszystkim jego rodzimego rynku. W Europie w tym roku zyski spadły o 68 proc., a spółka w komentarzu do wyników wskazuje, że to „zasługa” w dużej mierze Polski. Ostatnie miesiące w polskim Tesco stały bowiem pod znakiem szeroko zakrojonego cięcia cen ponad 5 tys. artykułów. Już po miesiącu trwania akcji sieć chwaliła się, że sprzedaż niektórych z nich wzrosła dzięki temu trzykrotnie. W efekcie spadki LfL zwolniły, ale pogorszyła się rentowność.

— Na rynkach zagranicznych, mimo pozytywów płynących z wyjścia Tesco z USA, wyniki były słabe, szczególnie negatywnie dotknięty został region środkowej Europy. Nie spodziewamy się tam lepszych wyników w trzecim kwartale, bo warunki się nie poprawiły — ocenia David Gray, analityk Planet Retail.

Przeciwnego zdania jest Ryszard Tomaszewski, prezes Tesco Polska. Słabsze wyniki tłumaczy „trudną sytuacją gospodarczą”, zapewnia jednak, że firma „wprowadziła w życie plany, które pomagają w dostosowaniu się do nowych warunków na rynku”.

Chodzi m.in. o rozwój sklepu internetowego, marki modowej F&F i inwestycje w unowocześnienie sklepów.

— To znalazło już odzwierciedlenie w poprawie wyników w pierwszych sześciu miesiącach tego roku i pozwoli nam wrócić na ścieżkę wzrostu w drugiej połowie — mówi Ryszard Tomaszewski.

Tesco liczy teraz na to, że uda mu się rozwinąć biznes w Azji. Wczoraj ogłosiło, że nie będzie już samodzielnie próbowało podbijać rynku chińskiego — 131 prowadzonych tam sklepów wniesie w wianie kontrolowanej przez komunistyczne władze spółce CRE w zamian za 20 proc. jej udziałów. Połączona brytyjsko-chińska sieć stanie się graczem numer dwa na rynku spożywczym w najludniejszym kraju świata.