Erbud minionego roku z pewnością nie zaliczy do udanych. Pierwsze półrocze przyniosło 29,9 mln zł straty netto, a lepsze drugie nie wystarczyło, by wyjść na plus. Ostatecznie na koniec roku straty wynosiły 17,3 mln zł EBIT [zysk przed odliczeniem podatków i odsetek — red.] i 21,1 mln zł netto, wobec 37,7 mln zł zysku EBIT i 23,9 mln zł zysku netto w 2017 r.
— Na wynik wpłynęło rozliczenie kontraktów podpisanych w 2016 r. i w pierwszej połowie 2017 r., a także niekorzystne tendencje na rynku budowlanym. Nie mamy zysków, ale nasze straty są mniejsze niż prognozowało to pierwsze sześć miesięcy 2018 r. — mówi Dariusz Grzeszczak, prezes zarządu Erbud.
Drugie półrocze przyniosło grupie zysk EBIT na poziomie 23,1 mln zł i 8,8 mln zł netto. Prezes przypomina, że spółka w nowy rok weszła z dużym portfelem zleceń o wartości 2,5 mld zł, z czego 1,8 mld zł przypada na obecny rok.
— Podtrzymujemy złożoną deklarację, że w 2019 r. chcemy na poziomie skonsolidowanym osiągnąć rentowność EBIT powyżej 2 proc. — dodaje prezes Erbudu.
Spółka w kraju najbardziej aktywna jest w segmencie budownictwa kubaturowego, pochodzi z niego dwie trzecie wszystkich realizowanych zamówień przez nią. W 2018 r. przychody z budownictwa kubaturowego wyniosły 1,5 mln zł i wzrosły o 29 proc. rok do roku.
Największy wzrost wystąpił w segmencie inżynieryjno-drogowym, który urósł o 62 proc., do poziomu 254 mln zł. Sprzyjać miała temu przyjazna koniunktura i boom na inwestycje infrastrukturalne.