TONI ZAINWESTOWAŁ W SM SPOMLEK

Witold Choiński
opublikowano: 1998-11-24 00:00

TONI ZAINWESTOWAŁ W SM SPOMLEK

Szwajcarska firma przystępuje do jogurtowej wojny

PRÓBA PRZETRWANIA: Zdaniem Szczepana Skomry, prezesa SM Spomlek, prawdziwą próbę przetrwania polskie mleczarnie przejdą w przyszłym roku. fot. ARC

Spółdzielnia Mleczarska Spomlek, jeden z największych producentów sera w Polsce oraz liczący się producent europejski, wspólnie ze szwajcarską firmą Toni uruchomiła w Radzyniu Podlaskim produkcję jogurtów. Jednak potentaci na jogurtowym rynku nie obawiają się Szwajcarów.

Po bardzo ostrym wejściu na rynek polski jogurtów niemieckiej firmy Zott (jogurty Jogobella), która w krótkim czasie zdobyła prawie 15 proc. rynku, teraz do walki dołączają Szwajcarzy. Docelowo chcą produkować w Radzyniu 50 ton jogurtów dziennie, co byłoby porównywalne z obecną produkcją SM Łódź, która ma około 4,5 proc. polskiego rynku.

Luźna współpraca

Na razie współpraca Szwajcarów z najlepszą (wg rankingu Krajowego Porozumienia Spółdzielni Mleczarskich) spółdzielnią mleczarską w Polsce ma jedynie luźny charakter, choć Szczepan Skomra, prezes zarządu SM Spomlek z Radzynia Podlaskiego nie wyklucza w przyszłości ściślejszej współpracy. Obecnie Szwajcarom została udostępniona wyremontowna hala produkcyjna. Szwajcarzy wstawili urządzenia do produkcji i będą kupować od spółdzielni mleko. Spomlek nie ma zamiaru rezygnować ani nawet zmniejszać dotychczasowej produkcji serów.

— Zdecydowaliśmy się na współpracę ze Szwajcarami, gdyż obecnie tylko na takich produktach, jak jogurty, mleko czy napoje fermentowane można zarobić. Opłacalność pozostałych produktów praktycznie spadła do zera —mówi Szczepan Skomra.

Według umowy, urządzenia Szwajcarów po pięciu latach przejdą na własność Spomleku.

Potentaci się nie boją

Ani polski producent jogurtów Bakoma, ani Zott-Polen, importer jogurtów z Niemiec, do którego należy około 40 proc. rynku, nie boją się utraty zdobytej pozycji. Uważają, że nowy konkurent jest zbyt małą firmą, by mógł im zagrozić.

— Na pewno na rynku zrobi się ciaśniej. Jednak nie jest to firma, która mogłaby wprowadzić taką ilość jogurtów, która zachwiałyby pozycją obecnych liderów. Chociaż z drugiej strony nasza firma pokazała, że odpowiednią reklamą i sprawną dystrybucją można to zrobić — mówi Roman Kaszczuk, prokurent firmy Zott-Polen.

Prawdziwa wojna za rok

Jogurtowa wojna może rozpocząć się dopiero w przyszłym roku. Plany wejścia na rynek polski w 1999 roku mają trzej pozostali niemieccy potentaci w produkcji jogurtów: Bauer, Ehrmann i Muller, którzy pilnie śledzą obecne poczynania firmy Zott. Jeśli nasze informacje się potwierdzą, prawdziwa wojna jogurtowa dopiero się zacznie.