TP SA: 14 dni więcej na złożenie ofert
Analitycy przypuszczają, że Deutsche Telekom też przystąpi do przetargu
OSTRO W GÓRĘ: Odwołanie poprzedniego przetargu nie zaszkodziło TP SA, kierowanej przez Pawła Rzepkę. Od 22 grudnia kurs akcji polskiego operatora wzrósł o 13,5 proc. Nie ma również wątpliwości, że rynek znacznie wyżej od France Telecom wycenia tę spółkę. Francuzi zaoferowali podobno 23 zł za jedną akcję. fot. BS
Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało o przedłużeniu terminu na złożenie wstępnych ofert na zakup od 25 do 35 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej SA. Zainteresowani mają teraz czas do 25 lutego. Analitycy różnią się w ocenach decyzji MSP. Na rynku pojawiły się już nawet pogłoski, że jest ona ukłonem w stronę Deutsche Telekom, który potrzebuje więcej czasu na podjęcie decyzji o przystąpieniu do przetargu.
Pierwotnie, w konkursie ogłoszonym 6 stycznia, kandydaci na inwestora strategicznego TP SA otrzymali zaledwie 36 dni na złożenie wstępnych ofert. Od wczoraj wiadomo jednak, że ten termin został przedłużony o 14 dni — do 25 lutego. Szef resortu skarbu państwa o zaproszeniu do dalszych rokowań poinformuje zainteresowanych kandydatów 6 marca. Decyzja MSP wzbudziła sporo zamieszania na rynku. Są już co najmniej trzy interpretacje tego posunięcia.
Więcej chętnych
W ciągu niespełna trzech tygodni od ogłoszenia przetargu tylko dwie firmy potwierdziły oficjalnie, że w nim wystartują. Są to France Telecom — uczestnik pierwszego (odwołanego w grudniu) konkursu, oraz Telecom Italia. MSP liczy jednak, że ofert będzie znacznie więcej.
— Resort skarbu otrzymał podobno zapewnienie, że wpłyną kolejne propozycje, ale poważnie zainteresowani kandydaci poprosili o więcej czasu na przygotowanie wstępnych ofert. W grę wchodzą dwa podmioty — twierdzi nasz informator.
— Szybkie ogłoszenie przetargu mogło zaskoczyć potencjalnych kandydatów. Ważne jest również, że w tym konkursie oferty mogą składać konsorcja. Tymczasem podpisanie umowy inwestycyjnej między bankiem inwestycyjnym a operatorem zabiera nawet około dwóch tygodni. Dla takich oferentów 36-dniowy termin był za krótki. Być może dlatego został przedłużony. Warto poczekać dodatkowe 14 dni, jeśli okaże się, że ta zwłoka przyczyni się do złożenia kolejnej oferty — mówi Zbigniew Łapiński, analityk Deutsche Bank Polska.
Nie jest zatem wykluczone, że w drugiej odsłonie spotkają się ponownie FT i SBC, a do gry dołączą jeszcze Niemcy i Włosi.
To nie oferenci
— Przedłużenie terminu może mieć związek z wnioskiem o odwołanie Emila Wąsacza. Dopiero od soboty wiadomo, że pozostanie na swoim stanowisku. Ewentualna zmiana spowodowałaby zapewne sporo zamieszania w resorcie. Nie wierzę natomiast, żeby wpływ na decyzję MSP mieli potencjalni oferenci — uważa Piotr Woźniak, analityk CDM Pekao SA.
— Na przedłużenie terminu raczej nie wpłynęło zamieszanie wokół odwołania ministra Wąsacza. Od osób związanych z konkursem można usłyszeć, że jest kilku innych kandydatów. Niemniej należy pamiętać, że podczas pierwszego przetargu resort spodziewał się otrzymać więcej niż pięć ofert, a wpłynęły dwie — uważa Jan Sudoł, analityk Donaldson, Lufkin & Genrette.
Decyzji resortu nie komentują natomiast sami zainteresowani przetargiem.
— Mogę jedynie zapewnić, że France Telecom był gotowy złożyć swoją ofertę do 11 lutego. Być może inni kandydaci potrzebują więcej czasu — mówi Zdzisław H. Wrzesiński, dyrektor France Telecom w Polsce.
Wszyscy zastanawiają się natomiast, czy na decyzję resortu wpłynęło Deutsche Telekom. Wprawdzie Niemcy nie poinformowali dotychczas, czy są zainteresowani przetargiem, ale uważni obserwatorzy rynku twierdzą, że taka decyzja jest bardzo prawdopodobna.
Zależy od arbitrażu
— Podobno udział w przetargu rozważa SBC. Do konkursu miałaby wystartować jedna ze spółek tego koncernu: Ameritech albo TeleDanmark. Oferty raczej nie złoży British Telecommunications, ale bardzo możliwe, że zrobią to Niemcy — mówi Jan Sudoł.
Jego zdaniem, DT w razie przegrania sporu z Elektrimem o uzyskanie kontroli nad Polską Telefonią Cyfrową przystąpi pewnie do rywalizacji o TP SA.
Nie wiadomo tylko, kiedy Sąd Arbitrażowy w Wiedniu wyda decyzję w tej sprawie. Pewne jest natomiast, że Niemcy mają o 14 dni więcej na podjęcie strategicznych decyzji.