TP SA musi się liczyć z konkurencją
Kończą się zapisy na akcje Telekomunikacji Polskiej. Oferta sprzedaży akcji tej firmy cieszy się sporym zainteresowaniem inwestorów. Wchodząca na giełdę spółka musi się jednak liczyć ze stałym wzrostem konkurencji.
Największym zagrożeniem dla pozycji Telekomunikacji Polskiej SA będzie w najbliższej przyszłości dalszy silny i żywiołowy rozwój telefonii komórkowej. Nie można też zapominać o nowych operatorach sieci stacjonarnych.
Telekomunikacja ma monopolistyczną pozycję, jeśli chodzi o stacjonarne połączenia międzymiastowe i międzynarodowe. W przypadku tych pierwszych liberalizacja rynku zapowiadana jest od 1 stycznia 1999 roku. Rynek połączeń międzynarodowych musi poczekać na dopuszczenie konkurencji do 2003 roku. O nowe koncesje zamierzają się ubiegać działający już operatorzy lokalni, Polskie Koleje Państwowe i Polskie Sieci Energetyczne.
Najsilniejszym konkurentem TP SA na krajowym rynku jest obecnie Netia Holdings, która ma koncesje na prowadzenie działalności w 15 województwach, obejmując swym zasięgiem prawie czwartą część Polski. Pozostałymi większymi firmami działającymi na tym rynku są Telefonia Polska Zachód, Szeptel oraz Poland Telecom Operators.
Coraz większą konkurencję dla rodzimego potentata stanowią także połączenia internetowe oraz usługi typu call back.
Prognozy wyników finansowych Telekomunikacji zakładają, że największe przychody spółka w dalszym ciągu będzie osiągać z telefonii stacjonarnej (obecnie 87 proc.). Zdaniem analityków BIG BG, trend ten zostanie utrzymany w ciągu najbliższych 5 lat. W 2000 roku sprzedaż netto zamknie się w granicach 14 mld zł. Gorzej przedstawia się natomiast sprawa zysków netto, których wzrost hamowany będzie wysokimi nakładami inwestycyjnymi. W 1998 roku powinien on wzrosnąć o 8 proc. i wynieść 1,06 mld zł, by w następnych latach podnieść się do 20 proc. Jego wzrost obciążony jednak będzie obsługą zadłużenia, które zgodnie z prognozami w 2000 roku osiągnie poziom około 13 mld zł.