Powodzie bez ubezpieczenia

Łukasz Świerżewski
opublikowano: 2002-08-14 00:00

Alarmujące sygnały o powodziach w Czechach, Austrii i Niemczech oraz zagrożenie południowych rejonów Polski nie spowodowały wzrostu zainteresowania ubezpieczeniami chroniącymi przez finansowymi skutkami kataklizmu.

— Nasze południowe okręgi nie rejestrują zwiększonego zainteresowania ubezpieczeniami mienia na wypadek powodzi. Daje się tylko zauważyć, że rolnicy, którzy mieli zaległości w opłacaniu ubezpieczeń obowiązkowych, teraz regulują składki — twierdzi Barbara Polak z biura prasowego PZU.

Na razie, mimo zagrożenia, towarzystwo nie podnosi stawek na terenach nawiedzanych przez powodzie. Takie kroki podejmowane są dopiero w chwili zbliżania się fali powodziowej.

Według PZU, które ma dominującą pozycję na obszarach zagrożonych powodzią, mimo katastrof z ostatnich lat, nie wzrosła znacząco liczba sprzedawanych polis, nawet dla podmiotów gospodarczych. Tylko w wielkomiejskim rejonie wrocławskim zaraz po powodzi w 1997 roku odnotowano 10-proc. wzrost liczby ubezpieczonych.

W minimalnym stopniu natomiast przed powodzią zabezpieczeni są rolnicy. W PZU, które kontroluje 70 proc. rolnego rynku, tylko 3 proc. rolników ma ubezpieczone uprawy i zwierzęta, a 20 proc. mienie ruchome.