Publikujemy kolejne wypowiedzi właścicieli i prezesów firm o tym, jak radzą sobie z kryzysem wywołanym epidemią, jakich skutków się spodziewają i jakiego wsparcia oczekują od państwa.
„PB”: Jakie zmiany wymusił na Providencie koronawirus?
Patrycja Rogowska-Tomaszycka: Od kilku dni znaczna większość pracowników pracuje z domu. Rozmawiamy przez telefon, komunikatory, mejle. Zamiast spotkań organizujemy tele- i wideokonferencje. Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie i wymaga szybkiego podejmowania strategicznychdecyzji. W weekend zarząd zawiesił wizyty naszych doradców w domach klientów. Była to decyzja trudna z biznesowego punktu widzenia, ale jedyna możliwa w obecnej sytuacji — zdrowie jest najważniejsze. Bardzo ważne jest także bezpieczeństwo finansowe doradców. Dlatego postanowiliśmy, że za każdą ratę spłaconą przez klienta przelewem dostaną taką samą prowizję jak przy zbiórce bezpośredniej.
Czy widać już jakieś straty?
Jeszcze za wcześnie, by mówić o ich rozmiarach, ale mamy świadomość, że ich nie unikniemy.
Jak firma szykuje się na kryzys?
Bierzemy pod uwagę fakt, że stan zagrożenia epidemicznego może potrwać dłużej. Rozpisujemy możliwe scenariusze i na ich podstawie weryfikujemy budżety. Analizujemy, które z planowanych na najbliższe miesiące wydatków są niezbędne. Jesteśmy również w stałym kontakcie z pracownikami i doradcami. Stawiamy na otwartą komunikację, która zapobiega potencjalnym niepokojom i podtrzymuje zaangażowanie.
Jakiej pomocy przedsiębiorcy oczekują od rządu?
Ten trudny czas jest czasem solidarności. Podobnie jak rząd oczekuje od branży finansowej szczególnej ochrony klientów i pracowników, tak i my oczekujemy od niego mniejszej presji na naszą branżę i poluzowania niektórych rozdmuchanych obciążeń. Obecna sytuacja może zwiększyć nieściągalne należności, a firmy pożyczkowe — w odróżnieniu od banków czy kas oszczędnościowo-kredytowych — nie mogą wliczać w koszty tzw. złych długów. Oczekujemy znowelizowania ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, by kwalifikowane instytucje pożyczkowe [z listy KNF — red.] miały w tym zakresie takie same przywileje jak inne instytucje finansowe. Dzisiaj mają tylko takie same obowiązki.
Jak bieżące problemy wpłyną na sytuację pracowników?
Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest przejściowa i liczymy, że naszych pracowników nie dotknie bardziej niż dolegliwości związane z wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego. Nie rozważamy przymusowych urlopów, nie przewidujemy też problemów z wypłatą wynagrodzeń. Mimo wstrzymania wizyt u klientów również doradcy nie stracą na tym finansowo, choć w normalnych warunkach oznaczałoby to dla nich niższą prowizję.