Nazwa miejsca może być myląca. Sugeruje morze win, skądinąd słusznie, bo to chyba największa oaza niemieckich win w Warszawie i do tego w najlepszym wydaniu. Wszystko dzięki Monice Wojtysiak, znawczyni i selekcjonerce win. Ale przypadkowy przychodzień nie spodziewa się tu autorskich dań. Tymczasem są — w wykonaniu Oliwii Bernady, naturalnego talentu kulinarnego.
OSCYPEK NA BOCZKU
Jest tam sałata ze smażonym boczkiem, kurczakiem, kaparami i prażonymi płatkami migdałów lub z rukolą, smażoną wątróbką i malinową salsą. Jest oczywiście klasyk w postaci szynki z melonem.
Przekąski też nietuzinkowe: ser pleśniowy zapiekany z sosem z suszonych owoców, daktyle w boczku z dodatkiem sosu ze śmietany, słodkiego muskatellera i z mango. Tych naprawdę trzeba spróbować. Najpierw namoczone, potem owijane w boczku i smażone. Do tego ten wspaniały sos.
Tu już nie było problemów z winem — zdecydowanie Muskateller ( Jean Buscher) Rheinhessen, ten sam, którego użyto do przyrządzenia sosu. Mimo że wyraźnie słodki z daktylami w boczku tworzy harmonię. Genialne połączenie. Ciekawy smakowo okazał się oscypek zawinięty w boczek. Zwłaszcza w połączeniu z czarnym rieslingiem.
Oliwki są tam na bieżąco smażone z dodatkiem czosnku — z czarnym rieslingiem też bardzo dobre trafienie. Swoją drogą, to nietuzinkowe wino godne osobnych kontemplacji.
SMAKOWE TANGO
Co jest jeszcze unikatowe przy Emilii Plater? Na pewno to, że do każdego prawie dania proponowane jest konkretne wino. W większości są dobrze dobrane.
Z dużym zainteresowaniem oczekiwaliśmy na carpaccio z truskawek z sosem mascarpone i zielonym tłuczonym pieprzem w towarzystwie melisy cytrynowej. Carpaccio bardzo ubarwiło stół. Kompozycja smaków też była niebywała. Do tego gdzieś z daleka docierały do nas delikatne powiewy trufli. Jedna uwaga — nie wolno komponentów smakować osobno. Trzeba wszystkie składniki razem nadziać na widelec — wtedy to prawdziwe smakowe tango.
Z niepokojem oczekiwaliśmy towarzystwa w kieliszku. Głównie z powodu potencjalnie kwaśnej dominanty plasterków truskawek. Bez obaw — były subtelnie zharmonizowane szczyptą soli morskiej. Być może właśnie ona spowodowała miłe współgranie całości z Spaetburgunder Rose trocken ( Jean Buscher) Rheinhessen. Niezłe. Chociaż były zasadzki.
Poszczególne zielone elementy smakowej kompozycji (ale na osobności) miały delikatnie gorzkie ząbki, z którymi wino (gdy były w nadmiarze) nie zawsze dobrze sobie radziło. Z dań głównych rozważaliśmy nietypowe spaghetti z ogórkami małosolnymi, czosnkiem, koperkiem i pecorino oraz grillowany filet z dorsza z duszonymi w śmietanie warzywami.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na polędwiczkę wieprzową z mozzarellą owijaną w cukinię na marynowanych w imbirze truskawkach i melonie. Zalecano wino Riesling halbtrocken, winnica Anselmann. Halbtrocken był jednak do polędwiczek za słodki — psuł smak. Szybko nalano inny halbtrocken (Hans Abel) z Palatynatu. A to już zupełnie inna bajka.
SŁODYCZ Z PRZYPRAWAMI
Na deser nie mogliśmy sobie odmówić ciasta czekoladowo-malinowego z majerankiem. Wypełnione musem z gorzkiej i mlecznej czekolady, powleczone malinową galaretką. Do tego kieliszek delikatnego słodkiego Dornfeldera dodał subtelny akcent pesteczki. Powstała bardzo sympatyczna całość. Miło spędzony wieczór. &
Winebar Lecker
ul. Emilii Plater 14 Warszawa
Ogólne wrażenie 5
Karta win 5,5
Potrawy 4,5
Wystrój wnętrza 4,5
Obsługa 5
Na biznes lunch 4
Na obiad z rodziną 3