Trzeba zaostrzyć politykę fiskalną
ZNAMIENNA PODWYŻKA: Podniesieniem stopy interwencyjnej RPP zasygnalizowała rządowi o nieprawidłowościach polityki gospodarczej.
Polskie wskaźniki makroekonomiczne są coraz gorsze. Rośnie deficyt budżetowy, który już w sierpniu przekroczył 90 proc. sumy zakładanej na cały rok. Niski poziom naszej waluty nie przyczynił się do wzrostu eksportu, a zdaniem ekspertów deficyt na rachunku obrotów bieżących przekroczy pod koniec roku 6 proc. produktu krajowego brutto (PKB). Gwałtowny wzrost inflacji, której roczny wskaźnik w sierpniu osiągnął poziom 7,2 proc., stawia pod znakiem zapytania osiągnięcie celu inflacyjnego, który został wyznaczony na ten rok.
TE WSZYSTKIE czynniki spowodowały, że Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopę interwencyjną o jeden punkt procentowy. To posunięcie miało zapobiec znacznemu wzrostowi podaży pieniądza, który już w sierpniu podskoczył o 2,5 proc., a do 10 września osiągnął 12,2 proc. w skali rocznej, co jest niebezpieczne dla naszej gospodarki. Wzrost akcji kredytowej wśród ludności i podmiotów gospodarczych powiększa import, a zarazem deficyt na rachunku obrotów bieżących. Przy zachwianiu gospodarki Stanów Zjednoczonych, najsilniejszej ekonomii świata, zachodni inwestorzy wstrzymują się z bezpośrednimi inwestycjami w krajach rynków wschodzących, do których należy również Polska.
PODNIESIENIE przez bank centralny stopy interwencyjnej sprawia, że podmioty gospodarcze sektora publicznego, z branży górniczej czy też hutniczej, zaciągające pożyczki o zmiennej stopie procentowej, w znacznie większej mierze obciążą nasz budżet. Wzrośnie bowiem obsługa ich zadłużenia.
SEKTOR PUBLICZNY, zadłużony w bankach i stanowiący niesklasyfikowane obciążenie dla naszego budżetu, po podniesieniu stopy interwencyjnej znacznie powiększy deficyt budżetowy. Posunięcie RPP, mające na celu zmniejszenie podaży pieniądza i zahamowanie wzrostu akcji kredytowej wśród ludności, może się okazać bronią obosieczną. Spowoduje to bowiem wzrost zadłużenia tych sektorów, które zaciągały pożyczki o zmiennej stopie procentowej.
DODATKOWYM czynnikiem jest niefrasobliwość Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). W ustawie sejmowej rząd zobowiązał się pożyczyć tej instytucji do 4 mld zł. Niewątpliwie powiększy to wydatki, w już i tak napiętym budżecie. Jednocześnie trzeba zdać sobie sprawę, że ta instytucja nie ma warunków, aby te pieniądze zwrócić.
MIMO ŻE członek RPP Bogusław Grabowski stwierdził, iż deficyt budżetowy w pierwszej połowie roku spadł do jednego miliarda złotych, to spadek ten jest tylko sezonowy. Podnoszenie przez rząd akcyzy na paliwo powoduje wzrost cen we wszystkich sektorach publicznych. Rosną ceny żywności i usług. Rośnie również obsługa zadłużenia. Ceny naszych papierów wartościowych spadają, a ich rentowność rośnie. Po rynku pieniężnym w formie anegdoty krąży opowieść o aferze spiskowej — Stanisław Gomułka, doradca ministra finansów, stwierdził, że przez rynek walutowy już nie przejdą pieniądze z prywatyzacji. Spowodowało to znaczny spadek wartości złotego, co pozwoliło bankowi centralnemu na obniżenie stóp procentowych. Byłoby to niemożliwe przy wysokim poziomie odchylenia naszej waluty w relacji do centralnego parytetu.
PODNIESIENIE stopy interwencyjnej stanowi niewątpliwie ostrzeżenie dla rządu oraz próbę zmuszenia go do zaostrzenia polityki fiskalnej. Jednak wzrost rentowności obligacji i oprocentowania kredytów spowoduje znaczny wzrost deficytu. Środki z prywatyzacji z czasem przestaną napływać do naszego kraju, a te pieniądze nie powinny być używane do łatania budżetu. Przy takiej polityce rządu możemy się spodziewać, że z wiodącego kraju bloku postkomunistycznego możemy się znaleźć na szarym końcu listy.