TUI leci na bilety, chce deptać liderowi po piętach

MAG
opublikowano: 2011-10-26 00:00

Touroperator późno, ale z hukiem, wchodzi w sprzedaż biletów lotniczych. Chce być drugi. Nierealne?

20 mln zł w przyszłym roku i 100 mln zł dwa lata później — takie przychody chce mieć należąca do TUI spółka TUI4U Poland ze sprzedaży biletów lotniczych. — Dałoby nam to za trzy lata pozycję wicelidera wśród agentów online. Dziś połowę rynku ma eSKY.pl — mówi Marcin Dymnicki, prezes TUI4U Poland. Rocznie sprzedaje się w Polsce 20 mln biletów lotniczych. Wartość rynku agentów online szacowana jest na 600- -700 mln zł. Za trzy lata TUI spodziewa się wzrostu do 1 mld zł.

Jak to się robi

Touroperator wszedł na rynek sprzedaży biletów lotniczych dość późno, bo oferują je już m.in. Itaka, Rainbow Tours czy Triada. TUI liczy jednak, że wygra ceną i urozmaiceniem oferty obejmującej przeloty linii regularnych i czarterowych. — Ponieważ korzystamy z wyszukiwarki TUI Deutschland, wdrożenie systemu nie jest dla nas kosztowne. Jesteśmy w stanie naliczyć niską opłatę transakcyjną. Zamierzamy pobierać 30-40 zł, o kilkadziesiąt procent mniej niż konkurencja. A przez cały listopad mamy promocję i opłata wynosi tylko 1 zł — niezależnie od terminu wylotu — mówi Marcin Dymnicki. Od początku roku TUI oferuje bilety lotnicze także za pośrednictwem 200 z 900 współpracujących z firmą agentów, których liczba rośnie. W przyszłości TUI zamierza rozbudować ofertę. Za kilka miesięcy chce wprowadzić sprzedaż miejsc hotelowych, potem całych pakietów podróżnych.

Trzymają kciuki

Wywołana do tablicy spółka eSKY.pl sceptycznie podchodzi do planów TUI4U. — Plan, by w 2012 r. mieć 20 mln zł przychodu ze sprzedażybiletów lotniczych, jest sporym wyzwaniem. Pomysł zmniejszenia „transaction fee” nie jest nowy. Takie próby były już podejmowane przez innych touroperatorów, ale bez sukcesu. TUI jest silną marką. Jednak — aby świadczyć usługi najwyższej jakości — należy pobierać odpowiednią opłatę. Inaczej bardzo szybko ucierpią na tym klienci. Przy opłatach rzędu 30 zł za bilet zapewnienie najwyższej jakości usług nie jest możliwe — komentuje Łukasz Habaj, wiceprezes eSKY.pl. Konkurenci wśród touroperatorów też kręcą nosem. — To wszystko kosztuje, więc pozostaje pytanie, czy spore nakłady mogą się zwrócić. Zrobiliśmy taką analizę pół roku temu, stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i zarzuciliśmy ten projekt. Sprzedajemy bilety lotnicze na stronie, mamy własny booking engine i małe call center, ale nie inwestujemy dużo w ten segment, bo wydaje nam się to nieopłacalne — mówi Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours.