XXXII FE: Turów nie zniszczył przyjaźni

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2023-09-07 20:00

Aby polsko-czeskie relacje gospodarcze dobrze się rozwijały, trzeba więcej dróg i linii kolejowych - zgodnie orzekli przedstawiciele samorządów z obu stron granicy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W debacie zatytułowanej „Polsko-czeska współpraca transgraniczna na rzecz wzmocnienie relacji dobrosąsiedzkich” nie mogło zabraknąć rozmowy o kwestii polsko-czeskiego sporu o kopalnię Turów. Jednak ten temat wcale nie wzbudził wielkich emocji.

- Czechy wykorzystały możliwości unijnego prawa i zrobiły to, co zrobiłaby też strona polska, gdyby kopalnia Turów była po czeskiej stronie granicy – przekonywał Martin Půta, hetman kraju libereckiego.

Z drugiej strony to właśnie on, jak wspominał Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego, wyszedł z inicjatywą czesko-polskich rozmów na szczeblu rządowym. Ostatecznie zakończyły się one podpisaniem porozumienia, które… żadnej ze stron w pełni nie zadowalało.

- Bardzo nam zależało, żeby w tej grze nie było ani wygranych, ani przegranych. I chyba udało się to osiągnąć, skoro międzyrządowe porozumienie jest jednakowo krytykowane po obu stronach granicy – mówił Cezary Przybylski.

Wtórował mu Martin Půta.

- Negocjacje były bardzo twarde, spierano się o każde słowo. Ale też uważam, że udało się wypracować dobrą umowę, bo jest ona głośno krytykowana przez obie strony. Powiem więcej: minister, który w największym stopniu wpłynął na ostateczny kształt porozumienia, teraz będąc w opozycji, bardzo je krytykuje, a byli przedstawiciele opozycji, którzy mieli wiele uwag do wynegocjowanej umowy, teraz, będąc ministrami, bronią jej zapisów – stwierdził hetman kraju libereckiego.

O tym, jak blisko są ze sobą Polacy i Czesi mieszkający w tym regionie po obu stronach granicy, wszyscy mogli się przekonać, gdy w czasie pandemii koronawirusa zamknięto tę granicę. Dla wielu osób nawykłych do częstych odwiedzin rodziny czy wyjazdów na zakupy był to szok.

– Jestem przekonany, że wcześniej, czy później polski PKB per capita będzie wyższy niż czeski - stwierdził Martin Půta.

Jednak kilkugodzinny wypad na drugą stronę granicy to co innego niż rozwój prawdziwej turystyki. Ambicją marszałka województwa dolnośląskiego było ożywienie tej branży.

- Wprawdzie bardzo wielu polskich turystów wyjeżdżało i nadal wyjeżdża do Czech, ale czescy do nas nie jeździli zbyt często i to się dopiero w ostatnim czasie zmienia – stwierdził Cezary Przybylski.

Bez wątpienia rozwojowi turystyki sprzyja rozbudowa infrastruktury, zwłaszcza drogowej.

- Czesi właśnie odkrywają Bałtyk. Dzięki autostradom i drogom szybkiego ruchu są tam w stanie dojechać w ciągu sześciu godzin, a podróż do Chorwacji trwa dwa razy dłużej – powiedział Martin Půta.

W jego opinii są też często zaskoczeni wysoką jakością polskiej infrastruktury czy oferowanych usług.

Jednak zdaniem obu samorządowców liczba połączeń transgranicznych jest wciąż niewystarczająca. Aby region się rozwijał, konieczne jest wybudowanie kolejnych dróg, także lokalnych i regionalnych, oraz linii kolejowych.

Petr Machej, wiceprezes Regionalnej Izby Gospodarczej (RIG) w Karwinie, zauważa, że często po obu stronach granicy występują bardzo podobne problemy.

- Takim problemem jest zamykanie kopalń. W Czechach została już tylko jedna działająca kopalnia węgla, która i tak ma być w ciągu dwóch najbliższych lat zamknięta. Likwidacja górnictwa była dla nas bardzo potężnym ciosem, większym niż skutki pandemii koronawirusa. Teraz widzę, że ten sam kłopot jest po drugiej stronie granicy – stwierdził wiceszef karwińskiej RIG.

Skutkiem zamknięcia kolejnych czeskich kopalń było to, że dziś Karwina się wyludnia. W poszukiwaniu pracy wyjechał już co czwarty jej mieszkaniec. Petr Machej deklaruje, że Czechy są gotowe podzielić się z Polakami swoim doświadczeniem i podpowiedzieć, jak uniknąć błędów, które sami popełnili.

Zresztą taka zainicjowana przez karwińską izbę transgraniczna współpraca samorządów gospodarczych już funkcjonuje. Wspólne porozumienie izb gospodarczych oraz miast regionu ma już 44 członków. To dzięki niemu powstało Centrum Informacji i Doradztwa, które przeprowadziło niedawno bardzo ciekawe badanie dotyczące funkcjonowania polskich i czeskich firm pod drugiej stronie granicy. W ankiecie wzięło udział prawie 120 przedsiębiorców. Okazało się, że w niektórych kwestiach spojrzenie i oczekiwania biznesu z Polski i z Czech są bardzo różne.

- Po około 60 proc. firm polskich i czeskich uznało, że ciekawe byłoby dla nich działanie na rynku sąsiada. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że mogą tam zdobyć nowych klientów – tak odpowiedziało 60 proc. czeskich przedsiębiorców biorących udział w ankiecie i aż 90 proc. polskich. Ale rozszerzenie działalności na kolejny rynek może się wiązać także np. ze znalezieniem nowych dostawców. Liczy na to 30 proc. biorących udział w badaniu Czechów i… ani jeden Polak – podsumował Petr Machej.