Twoja kariera nie kończy się na jednej porażce

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2023-12-10 20:00

W świecie biznesu błędy i rozczarowania są nieuchronne. Jak je wykorzystać do osiągnięcia wielkiego sukcesu?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Został niesłusznie oskarżony o morderstwo trzech osób i skazany na potrójne dożywocie. O sprawie było głośno, ponieważ dotyczyła wybitnego amerykańskiego boksera wagi średniej z lat 60. i jednego z głównych pretendentów do tytułu mistrza USA. W wyniku rasowych uprzedzeń Rubin Carter, pseudonim „Hurricane” (huragan), trafił za kraty. Przed wejściem do zakładu karnego zażądał spotkania z jego dyrektorem. W bezpośredniej rozmowie oświadczył mu, że się nie podda i zachowa kontrolę nad jedyną rzeczą, którą jeszcze ma — sobą. Jego deklaracja nie pozostawiała wątpliwości: „Pozostanę tu do momentu odzyskania wolności. Jednak ani myślę czuć się i zachowywać jak więzień. Nie jestem i nigdy nie będę bezsilny”. Słowa wzmacniał jego wizerunek — elegancki garnitur, złoty zegarek i diamentowy pierścionek wart 5 tys. USD.

Rubin Carter zdecydował się utrzymać swobodę obejmującą jego postawy, przekonania i wybory. Wyrzekł się zarówno gniewu wobec rasistowskiego wymiaru sprawiedliwości, jak też zgorzknienia, rozpaczy, smutku. Odmówił noszenia więziennego uniformu, jedzenia więziennych posiłków, przyjmowania odwiedzających, uczestniczenia w posiedzeniach dotyczących zwolnienia warunkowego oraz pracy w więziennej kantynie dla skrócenia wyroku. Nie tolerował również bliskości innych osadzonych. Każdą chwilę poświęcał na zgłębianie kodeksów prawa oraz lekturę książek filozoficznych i historycznych. Wyszedł na wolność po 19 latach, gdy po dwóch kolejnych procesach zmieniono wyrok.

Kwestia wyboru

Los źle obszedł się także z Rayem Charlesem, który wzrok stracił jako siedmiolatek, a matkę jako 15-latek. Wcześniej był świadkiem utonięcia swojego brata. Pewnego razu zwierzył się: „Miałem do wyboru stanąć na rogu ulicy z białą laską i żebraczą miską albo zrobić wszystko, żeby zostać muzykiem”. Ray nie tylko zachował spokój w obliczu nieszczęść, ale także poczucie humoru. „Jestem niewidomy, ale zawsze można znaleźć kogoś bardziej nieszczęśliwego od siebie. Mógłbym przecież być czarny” — zażartował kiedyś w rozmowie z dziennikarzem.

Na szczęście niewielu z nas przeżywa cierpienia porównywalne z tymi, które stały się udziałem Rubina Cartera i Raya Charlesa. Ich losy przynoszą nam jednak pewną optymistyczną naukę: nawet kiedy rzeczywistość nie układa się po naszej myśli, wciąż mamy władzę nad sobą i nad tym, jak interpretujemy to, co nas spotyka. Możemy stracić stanowisko, odkryć, że firma się z nami nie liczy, a nawet dostać wypowiedzenie z pracy, lecz to nie przekreśla naszych możliwości osiągnięcia sukcesu. Chociaż ignorowanie trudności i patrzenie na świat przez różowe okulary byłoby głupie.

Rafael Badziag, mieszkający w Niemczech seryjny przedsiębiorca i autor „Umysłu miliardera”, podkreśla, że bogacze, którzy odziedziczyli majątki, stanowią mniejszość — 75 proc. zbudowało fortuny od zera. Również w Polsce nie brakuje tzw. self miliarderów. Piotr Kler, założyciel firmy Kler, przyszedł na świat w niewielkiej wsi Kadłub Wolny pod Opolem. Jego i dwóch braci wychowywała tylko matka i byli bardzo biedni. Chyba jeszcze trudniejsze dzieciństwo miała Kamila Rowińska, popularna trenerka biznesu, która trafiła do domu dziecka oraz przeżyła wiele osobistych tragedii, takich jak choroba, rozwód i śmierć rodziców.

Biznes pełen jest osób, które przekształciły trudności w lekcje na drodze do sukcesu. W kontekście ich doświadczeń wyzwania większości liderów, jak błędy podwładnych czy utrata klientów, wydają się błahe. W codziennych zmaganiach menedżerskich można widzieć szansę na naukę, jak nie ulegać negatywnym emocjom, cytując Laurę Ingalls Wilder: „we wszystkim jest dobro, jeśli tylko go poszukamy”. Innymi słowy, nasze postrzeganie i interpretacja sytuacji są kluczowe. Na tym polega potęga percepcji.

Weź udział w konferencji “Wynagrodzenia i benefity 2024”, 30-31 stycznia 2024, Warszawa >>

Z innymi łatwiej

W książce „Pozytywna psychologia porażki” Paweł Fortuna przedstawił, jak ciągłe niepowodzenia mogą zniechęcić do działania, ilustrując to na przykładzie pracownika, którego pomysły są systematycznie bojkotowane. Z czasem taki człowiek rezygnuje z aktywnego uczestnictwa w zebraniach, stając się postacią drugoplanową. Autor stwierdził, że seria rozczarowań często prowadzi do beznadziei, a nawet wypalenia zawodowego. Jak sobie poradzić w takich sytuacjach? Najlepiej poszukać pomocy mentora czy grupy wsparcia. Samotna walka o siebie rzadko kończy się happy endem.

Podsumujmy: podwładny popełnia błąd lub odchodzi wieloletni klient. Jeśli umysł podpowiada, że już po naszej karierze, nie musimy się z nim zgadzać. Jeżeli inni mówią, że to już nasz koniec, przestańmy ich słuchać. Gdy trudno zignorować te głosy, znajdźmy tych, którym się to udało, albo przynajmniej poznajmy biografie ludzi pokroju Kamili Rowińskiej lub Rubina Cartera. Patrząc na zwycięzców i przegranych, stanie się dla nas jasne, że problem może nas wzmocnić lub osłabić. Zmotywować lub zatrzymać. Wybór należy do nas.

Jesteśmy jak rybka w akwarium

Lilli była małą rybką, która całe życie spędziła w niewielkim akwarium. Cztery szklane ściany wyznaczały granice jej wszechświata. Bez przerwy pływała tam i z powrotem, nigdy nieświadoma tego, że poza nimi istnieje coś więcej.

Pewnego dnia stało się coś niesamowitego. Akwarium Lilli zostało przypadkowo upuszczone do oceanu. Zawartość jej niewielkiego domu stała się częścią niezmierzonych głębi, a ona znalazła się w środku ogromnej, nieograniczonej przestrzeni.

Zamiast jednak odkrywać nowe, nieskończone horyzonty, Lilli nadal pływała w tych samych, niewielkich okręgach, jakie znała z akwarium, nie śmiąc wypłynąć poza niewidzialne ścianki, które istniały tylko w jej umyśle.

Podobnie jest z ludźmi, którzy przez większość swojego życia są uwięzieni w mentalnych barierach czy przekonaniach. Nawet kiedy emocjonalne lub umysłowe ograniczenia zostaną usunięte, wielu nie umie się od nich uwolnić. W głowie nadal mają te same stare schematy, które krępują ich możliwości.

Tak jak Lilli, która miała cały ocean do eksploracji, ale pozostawała uwięziona we własnych lękach, tak i my często pozostajemy w swoich przestarzałych nawykach i przekonaniach. Choć otaczający nas świat oferuje nieskończone możliwości, nasz umysł nadal trzyma nas w niewidzialnych okowach.

Morał tej historii jest prosty: prawdziwe bariery znajdują się w naszych głowach. Aby naprawdę doświadczyć wolności, musimy nauczyć się przekraczać niewidzialne granice, które sami stworzyliśmy.