Powszechna i egalitarna edukacja była jednym z priorytetów władz PRL. W ten sposób chcieli nie tylko wykorzenić analfabetyzm, ale również zdobyć sposobność do wychowania nowego komunistycznego społeczeństwa.

Hasło budowy "Tysiąca szkół na Tysiąclecie" rzucił 24 września 1958 r. Władysław Gomułka, pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - faktyczny przywódca kraju. Miał oczywiście na myśli tysiąclecie państwa polskiego i jego oficjalne obchody organizowane jako przeciwwaga dla kościelnego Millenium Chrztu.
Kolejnym symbolicznym dniem był 26 października, kiedy to w miesiąc po ogłoszeniu akcji rozpoczęto budowę pierwszej szkoły programu - podstawówki w Czeladzi.
Już w 1959 r. utworzono Społeczny Fundusz Budowy Szkół Tysiąclecia (SFBST), którego budżet w latach 1959–1965 wyniósł 8,6 mld zł. W 1966 r. SFBST został przekształcony w Społeczny Fundusz Budowy Szkół i Internatów (SFBSiI), którego budżet w latach 1966–1972 wyniósł 15,1 mld zł. Dla porównania, według danych ZUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w 1966 r. wynosiło 1934 zł. Część środków przeznaczonych na wielki projekt pochodziła ze społecznych składek wpłacanych przez zakłady pracy, kopalnie i osoby prywatne. Do końca 1965 r. na specjalnym koncie zebrano 8,5 mld zł; wpłat dokonywała też Polonia – z jej składek zebrano 210 tys. dolarów.
Szkoły budowane były z prefabrykatów, według gotowych wzorów dostosowywanych jedynie do lokalnych warunków terenowych. Do dziś większość z 1417 powstałych wtedy szkół jest znakomicie rozpoznawalna. Były to dwu lub trzykondygnacyjne pawilony, z liniami dużych okiem określających sale lekcyjne.
W związku z trwającą wówczas zimną wojną i obawami o bombardowania w przypadku wybuchu krwawego konfliktu, wiele budynków wyposażano w schrony przeciwlotnicze. Według powtarzanych plotek, w razie wojny szkoły miano zamieniać na polowe szpitale.
Nigdy wcześniej ani nigdy później w historii Polski nie powstało tak wiele szkół w tak krótkim czasie. Wiele osób narzeka dzisiaj na ich estetykę, ale wtedy stanowiły olbrzymi skok cywilizacyjny. Miliony dzieci w Polsce otrzymały przestronne klasy lekcyjne, często ze stołówkami i salami gimnastycznymi, zawsze z sanitariatami i bieżącą wodą. Analfabetyzm został wykorzeniony, ale społeczeństwa urobić tak łatwo się już nie udało.