Od stycznia wchodzą w życie przepisy dotyczące ozusowania umów-zleceń. Zgodnie z nimi, pracodawcy będą mieć obowiązek odprowadzania składek do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Firmy realizujące kontrakty w ramach zamówień publicznych mogą ubiegać się o waloryzację umów w związku ze zmianą zasad ubezpieczeniowych. Jeśli nie dostaną podwyżki, mogą zerwać umowę z trzymiesięcznym wypowiedzeniem.

„Takie praktyki z pewnością nie zwiększą stabilizacji polskiego rynku pracy (…), grożą utratą płynności usług realizowanych dla sektora zamówień publicznych. Skutecznym rozwiązaniem tego problemu jest waloryzacja umów będących w toku, dlatego zamawiający i realizujący usługi przedsiębiorcy muszą jak najszybciej dojść do porozumienia” — napisał na blogu Marek Kowalski, przewodniczący rady zamówień publicznych przy Konfederacji Lewiatan.
Ekspert alarmuje, że zarówno publiczni inwestorzy, jak i zamawiający opieszale podchodzą do tematu negocjacji, choć to już ostatni dzwonek. Trudno będzie w sektorze ochroniarskim, gdzie śmieciowych umów jest bardzo dużo, a sami zamawiający — państwowe firmy i instytucje — wyceniają pracę osób pilnujących ich majątku na nieco ponad 5 zł za godzinę. Ozusowanie śmieciówek może mieć jednak dobrą stronę.
Richard Zinoecker, partner zarządzający w Simon-Kucher & Partners, uważa, że dzięki nowym przepisom sytuacja finansowa sektora powinna się ustabilizować, bo zmniejszy się presja na wyniszczającą cenową konkurencję. Podobnie jest w usługach sprzątania. Na tym rynku ruszyły już negocjacje, na przykład w grupie PKP. Przedstawiciele giganta zastrzegają, że dotychczas nie ingerowali w formę zatrudniania pracowników przez usługodawców, którzy obecnie starają się o podniesienie wartości kontraktów.
— Na tym etapie nie możemy oszacować wzrostu wydatków. Rozpatrujemy wnioski. Wzrost wynagrodzenia wynikającego z umowy nie może być wyższy niż dodatkowe koszty ponoszone przez wykonawcę, wynikające ze zmiany przepisów — informuje Katarzyna Mazurkiewicz, rzecznik PKP.
Waloryzacja może być wprowadzona nie tylko w niskoopłacanych sektorach, ale również w wyżej wycenianych usługach. Przedstawiciele sektora budowlanego wskazują, że na rynku projektantów i nadzoru budowlanego umowy śmieciowe są standardem. W takich usługach wskaźnik wynagrodzeń pracowników może sięgać nawet 70 proc. wartości publicznego kontraktu.
— To prawda. Obecnie projektanta można wynająć za 5 zł za godzinę, często na umowę-zlecenie, ale oczywiście wielu także prowadzi legalną działalność gospodarczą. Nie sądzę jednak, by zmiana przepisów dotyczących ozusowania umów-zleceń cokolwiek zmieniła. Zwiększy się najwyżej szara strefa. Firmy walczą w przetargach, w których dominującym kryterium jest najniższa cena — mówi Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Nie martwią się duzi wykonawcy. — Zatrudniamy pracowników na umowę o pracę i ze względów BHP zwracamy uwagę także na to, by nasi podwykonawcy również stosowali tę samą formę zatrudnienia — mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Zastrzega jednak, że w przypadku małych podwykonawców zdarza się zatrudnianie pracowników na umowę-zlecenie, ale umowy Budimeksu nie przewidują ich waloryzowania. Zmiana przepisów ubezpieczeniowych może być wyłącznie ich ryzykiem.
— Przygotowujemy informacje dla naszych członków, by już przygotowali się na wejście w życie nowych przepisów — podsumowuje Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. © Ⓟ