Ukraina przedmurzem Zachodu

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-09-12 20:00

Demokratyzacja Ukrainy jest tak groźna dla tyranizacji Rosji dlatego, że oba narody od pokoleń były/są kulturowo i językowo sobie bliskie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wojna w Ukrainie sprawiła, że w tematyce Forum Ekonomicznego naturalnie pojawił się pierwiastek przez trzy dekady nieznany – strach o przyszłość. To problem zupełnie inny, niż standardowe debatowanie o obawach czy zagrożeniach – nawet o takich jak COVID-19. Epidemia od początku postrzegana była przecież jako bardzo groźna, lecz możliwa do ogarnięcia i zwalczenia.

Jeden z pełnych frasunku paneli w bloku Forum Bezpieczeństwa zatytułowany został „NATO, USA, UE – na kim spoczywa dziś ciężar obrony demokratycznego świata?”. Wszyscy dyskutanci pochodzili akurat spoza Polski, co było w Karpaczu raczej rzadkie. Moderował Harold Hyman, francuski wydawca międzynarodowy z CNEWS. Uczestnicy reprezentowali dwa geograficzne bieguny europejskiej wspólnoty. Jurij Romanenko, współzałożyciel Ukraińskiego Instytutu dla Przyszłości oraz Dumitru Alaiba, proeuropejski parlamentarzysta z Mołdawii doskonale znają Rosję z bliska. Peter Jackson, ekspert bezpieczeństwa międzynarodowego z uniwersytetu w Glasgow to zachodni kraniec Europy. Jedynie zdalnie uczestniczył Dan Dungaciu, profesor nauk politycznych i stosunków międzynarodowych z Bukaresztu.

INNE SPOJRZENIE:
INNE SPOJRZENIE:
Zwłaszcza w panelach dotyczących wojny czy sytuacji międzynarodowej goście z Ukrainy podkreślali gigantyczną różnicę sytuacji ich zaatakowanego państwa oraz wszystkich innych, w tym oczywiście także Polski. Taką linię podtrzymał również Jurij Romanenko. [FOT. FE]

Najprostszej i najbardziej zdecydowanej odpowiedzi na pytanie „na kim spoczywa dziś ciężar” udzielił Jurij Romanenko – oczywiście na Ukrainie! Mimo werbalnego poparcia dla ofiar agresji wszystkie zachodnie struktury i organizacje bronią świata swoich wartości z pewnego dystansu. Prawdziwe i realne uderzenie kremlowskiej tyranii spadło na Ukrainę. Panelista nie miał wątpliwości, że wojna potrwa długo, w każdym razie rok 2023 to pewnik. Dlatego można przypuszczać, że Władimir Putin wobec niepowodzeń militarnych na pewno będzie usiłował wyjść jakoś suchą nogą polityczną. Spróbuje wykorzystać zaplanowany na koniec października szczyt G20 na indonezyjskiej wyspie Bali, aby przełamać międzynarodowy ostracyzm. Doskonale zdaje sobie sprawę, że przecież wiele państw z różnych kontynentów, również ze składu G20, absolutnie nie postrzega Rosji jako agresora tak jednoznacznie, jak szeroko rozumiany Zachód. Romanenko zasugerował, że nadchodząca zima będzie ciężka dla ludności cywilnej, ale na froncie może spowodować pewien zastój i stanie się okresem przygotowań do wznowienia działań wiosną 2023 r.

Peter Jackson od miesięcy stara się zrozumieć motywację Władimira Putina. Car Kremla od wielu lat nie godził się z porządkiem ukształtowanym po drugiej wojnie światowej, a zwłaszcza po rozpadzie Związku Radzieckiego. Przez dwie dekady przygotowywał się do odtworzenia rosyjskiego/radzieckiego imperium, co nie jest możliwe przy utrzymywaniu się naprawdę niepodległej – nie tylko z nazwy, jak np. wasalnej Białorusi – Ukrainy. Według panelisty agresor przypuszczalnie uznał, że ogólne osłabienie gospodarek oraz struktur państwowych i międzynarodowych w związku z COVID-19 to idealna okazja i zdecydował o wojnie zgodnie z zasadą – jeśli nie teraz, to kiedy. Na szczęście jednak spotkał się ze zdecydowaną reakcją Zachodu, w którym na pierwszy plan wysunęło się oczywiście NATO, przy czym zdecydowany prymat w sojuszu potwierdziły i umocniły Stany Zjednoczone. Silnego wsparcia udziela Ukrainie także Wielka Brytania, która wystąpiła z Unii Europejskiej, ale przecież absolutnie nie z europejskiej cywilizacji.

Mołdawia, kraj deputowanego Dumitro Alaiby, na szczęście znajduje się poza bezpośrednim zasięgiem armii rosyjskiej, ale wyłącznie dzięki bohaterstwu Ukrainy. Naddniestrze samodzielnie – mimo faktycznego statusu rosyjskiego lądowego lotniskowca – nie jest w stanie zagrozić republice, z której trzy dekady temu wybiło się na pseudoniepodległość nieuznawaną przez prawo międzynarodowe. Agresja Rosji na Ukrainę spowodowała istotną zmianę postawy społeczeństwa Mołdawii. Chodzi nie tylko o zdecydowane zwiększenie atrakcyjności Unii Europejskiej, lecz o zmniejszenie odsetka zwolenników militarnej neutralności. Dla państwa jakby na uboczu konfliktów – oczywiście z wyjątkiem bolesnego tematu Naddniestrza – był on bardzo wygodny. W obecnej sytuacji jednak wcale nie jest powiedziane, że Mołdawia nie dołączy do NATO. Zwłaszcza, że jej starsza i większa siostra Rumunia jest przecież silnym filarem sojuszu.

Poza oryginalną odpowiedzią na pytanie z tytułu panelu, Jurij Romanenko postawił jeszcze jedną tezę. Otóż stwierdził, że tragicznie doświadczana Ukraina jest w praktyce obecnie bliższa tradycyjnym wartościom zachodniej cywilizacji i demokracji, niż… sam Zachód. I to właśnie dlatego agresor chce zniszczyć sąsiednią niepodległą republikę. Obiektywną prawdą jest kulturowa, a także językowa bliskość Ukraińców i Rosjan. Jej skutki okazują się jednak zupełnie inne, niż to nakazuje i chce widzieć Putin. Z Ukrainy przepływają do Rosji idee wolnościowe i szerzej rozumiane cywilizacyjne, których upowszechnienie wysadziłoby satrapię. Zostały uznane przez tyrana za tak groźne, że postanowił za wszelką cenę – również popełniania zbrodni wojennych – zniszczyć ich źródło.