Na zakładach bukmacherskich można sporo zarobić - i, oczywiście, sporo stracić. Po stronie wygrywających znalazła się w ostatnim czasie warszawska spółka TVBet, którą założyli dwaj ukraińscy przedsiębiorcy: Petro Korpusenko i Serhij Ronżyn.
- Pracowaliśmy na zlecenie firm bukmacherskich i zbieraliśmy doświadczenie, a w końcu postanowiliśmy rozkręcić własną działalność. Uznaliśmy, że lepiej zrobić to w Polsce ze względu na większą stabilność systemu prawnego i większe zaufanie potencjalnych kontrahentów do spółek z Unii Europejskiej, a także wysoki profesjonalizm tutejszych specjalistów. Z perspektywy właścicielskiej możemy też liczyć na wyższą wycenę ze względu na to, że spółka jest europejska - tłumaczy Petro Korposenko, prezes i współwłaściciel TVBetu.
Prawne manewry
TVBet nie jest bukmacherem, tylko dostawcą „udostępnianych w czasie rzeczywistym transmisji audiowizualnych z gier“ dla firm przyjmujących zakłady. Chodzi głównie o tzw. kategorię betgames, którą w ostatnim czasie wprowadziło na swoje strony kilku dużych operatorów zarejestrowanych w Polsce.
- Wiele firm w branży bukmacherskiej outsourcuje większość działalności, kupując od zewnętrznych dostawców np. systemy informatyczne. My dostarczamy firmom bukmacherskim transmisję na żywo materiałów audiowizualnych z grami karcianymi i innymi. Obecnie mamy w ofercie 14 materiałów z grami, z czego na rynku polskim pokazywanych może być pięć. Wśród naszych klientów są firmy z niemal całego świata. To działalność innowacyjna, nowa także na rynku europejskim – mówi Serhij Ronżyn.

Przedstawiciele TVBetu uważają, by swoich produktów nie nazywać „grami”, tylko „materiałami audiowizualnymi z grami”. Ta ostrożność i ograniczenie w liczbie transmisji udostępnianych na polskim rynku wynika z krajowych przepisów. W poszczególnych krajach niektóre gry traktowane są jako zakłady wzajemne, a inne – jako gry hazardowe. W polskim przypadku w internecie prywatni przedsiębiorcy nie mogą legalnie organizować i pokazywać w internecie gier typu kasynowego, bo monopol na nie ma Totalizator Sportowy.
W przypadku popularnych gier karcianych rozwiązaniem jest np. nazywanie rozgrywki pokerowej „zdarzeniem związanym z symulowaną grą karcianą w czasie rzeczywistym” i umożliwienie obstawiania zwycięstwa poszczególnych wirtualnych graczy lub wypadnięcia odpowiedniej kombinacji kart.
- Nasze materiały z grami są tak skonstruowane, żeby mogły znaleźć się w ofercie firm bukmacherskich w różnych krajach – dla przykładu w pokerze gracze mogą stawiać na zwycięstwo poszczególnych wirtualnych uczestników rozdania, ale sami nie grają. W efekcie to bukmacherskie obstawianie rozgrywki e-sportowej, a nie nielegalna w wielu krajach hazardowa gra w e-kasynie – tłumaczy Serhij Ronżyn.
Rosnące zatrudnienie
Fundamentem działalności spółki jest udostępnianie firmom bukmacherskim sygnału na żywo ze wszystkich gier. To wymaga sporego studia telewizyjnego - TVBet ma je w Warszawie.
- Zatrudniamy w Polsce już ok. 150 prezenterek, które prowadzą gry 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Do tego w warszawskim biurze mamy ok. 50 pracowników technicznych i administracyjnych oraz ponad 20 informatyków w Kijowie. Będziemy zwiększać zatrudnienie - potrzebujemy prezenterek do nowych materiałów z grami, będziemy też rekrutować informatyków w Polsce - zapowiada Petro Korpusenko.
Przedsiębiorcy zaczęli rozkręcać biznes już blisko pięć lat temu. Polskie studio ruszyło na początku 2019 r. W pierwszym roku jego działalności spółka miała 7,1 mln zł przychodów i 4,7 mln zł straty netto. W 2020 r. przychody skoczyły o ponad 100 proc., do 14,6 mln zł, a TVBet na czysto zarobił prawie 2 mln zł.
- W tym roku utrzymamy szybkie tempo - przychody sięgną ok. 7 mln EUR [32 mln zł - red.]. To efekt wzrostu sprzedaży gier i poszerzenia bazy klientów. Rynek mamy globalny – wszystkie gry prowadzone są po angielsku, więc transmisję kupują bukmacherzy ze wszystkich kontynentów. Możemy też elastycznie odpowiadać na popyt: np. kilku polskich bukmacherów wspólnie zamówiło jedną grę po polsku, więc przygotowujemy do tego studio i zespół prezenterów i taką grę im dostarczymy – mówi Petro Korpusenko.
Ekspansja zagraniczna
Z usług TVBetu korzysta obecnie ponad 50 firm bukmacherskich – głównie z mniej regulowanych rynków poza Unią Europejską. W Polsce gry spółki pojawiły się na stronach m.in. LV Betu i Betclicu. Nie ma ich natomiast u rynkowych liderów - STS i Fortuny - choć te firmy również oferują podobne gry.
- W praktyce oznacza to, że nasze gry pokazywane są bez przerwy na ponad 400 stronach w kilkudziesięciu krajach. Około 10 proc. przychodów generujemy na rynku polskim, poza tym istotny udział mają rynki wschodnie: Ukraina, Armenia, Kazachstan i Gruzja. Rozkręcamy też działalność na Dalekim Wschodzie, mamy w ofercie transmisję dwóch gier karcianych, które są bardzo popularne na rynku indyjskim - mówi Petro Korpusenko.
W najbliższym czasie spółka zamierza się umocnić na rynkach unijnych.
- Tu budowanie skali jest nieco trudniejsze, bo przepisy w poszczególnych krajach są bardziej restrykcyjne, a materiały z grami muszą uzyskać odpowiednią certyfikację. Uzyskujemy kolejne uprawnienia i certfykaty, załatwiamy procedury m.in. na Malcie, na której zarejestrowanych jest wiele europejskich firm bukmacherskich, a także we Włoszech i w Kolumbii - mówi Serhij Ronżyn.
Właściciele TVBetu zapewniają, że nie myślą – przynajmniej na razie – o sprzedaży biznesu, choć „pojawiały się oferty”. Według naszych informacji rozglądają się jednak za kupcem, a propozycje składali m.in. dużym polskim firmom bukmacherskim.