UNIA NIE ZA SZKODZI INWESTOROM ZE STREF

Radosław Górecki
opublikowano: 1998-11-03 00:00

UNIA NIE ZA SZKODZI INWESTOROM ZE STREF

Zarządzający strefami nie obawiają się przystąpienia do UE

Nasze wejście do Unii Europejskiej nie powinno zaszkodzić inwestorom. Nawet jeśli strefy zostaną zlikwidowane, to firmy, które się w nich ulokowały, będą mogły funkcjonować na dotychczasowych zasadach.

— Specjalne strefy ekonomiczne oznaczają specjalną pomoc państwa, a na to Unia Europejska jest wrażliwa. Nic nam nie grozi do momentu wejścia do UE — uważa minister Ryszard Czarnecki z Komitetu Integracji Europejskiej.

Twierdzi on, że po przystąpieniu do struktur europejskich, 11 stref, które posiadają aneks o możliwości zmiany warunków, może zostać zlikwidowanych. Jednak firmy, które wcześniej rozpoczęły tam działalność, prawdopodobnie będą mogły ją kontynuować na dotychczasowych zasadach.

— Nie zapominajmy jednak, że w Unii jest dozwolone dofinansowanie inwestycji przez państwo do 75 proc. — podkreśla minister Ryszard Czarnecki.

Prawo nie działa wstecz

Przedstawiciele stref są zgodni, że Unia nie może odebrać przywilejów przyznanych inwestorom.

— Po zamknięciu stref powinni oni nadal korzystać z ulg. Gdyby tak się nie stało, państwo powinno zapłacić im wysokie odszkodowania. Nie przypuszczam więc, aby do tego doszło — twierdzi Roland Kacperski z Legnickiej SSE.

Podobnego zdania jest Antoni Taraszkiewicz, wiceprezes Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

— Fakt wejścia do UE nie spowoduje żadnych perturbacji. Firmy, które zainwestują do tego czasu, będą dalej działać na tych samych zasadach. Prawo nie może działać wstecz. Ponadto w krajach UE istnieją również strefy i nie widzę powodów, dla których zasady ich działania mają pozostać bez zmian, natomiast zmienić się mają w Polsce — mówi Antoni Taraszkiewicz.

— Nikt obecnie nie wie dokładnie, co się stanie ze strefami po wejściu do UE. Inwestorzy, którzy uzyskali już ulgi, raczej nie stracą swoich przywilejów, bo to by oznaczało, że prawo działa wstecz — tłumaczy Cezary Gołębiewski z Polskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

UE nie skrzywdzi swoich

Kolejną gwarancją dla inwestorów może okazać fakt, że w SSE działa wiele firm z Europy Zachodniej. Wśród przedstawicieli stref panuje opinia, że obecność na ich terenie międzynarodowych koncernów również będzie miała wpływ na decyzje Unii. Według nich, lobby tych firm nie dopuści do pozbawienia ich przywilejów.

— Myślę, że inwestorzy zagraniczni obecni w polskich strefach będą mieli duży wpływ na decyzje dotyczące dalszych losów SSE — twierdzi Roland Kacperski.

— Unia będzie musiała się liczyć z opinią zachodnich inwestorów. Myślę, że nie pozbawi ona ulg firm, które w dużej części wywodzą się z Europy. Po prostu nie skrzywdzi swoich. Dzięki temu skorzystają też polskie przedsiębiorstwa, bo nie można jednych pozbawić ulg, a innym darować — zauważa pragnący zachować anonimowość pracownik jednej ze stref.

Zdążyć przed integracją

Prawdopodobnie po przystąpieniu Polski do struktur europejskich, uzyskanie ulg podatkowych z tytułu inwestowania w SSE będzie już niemożliwe. Niewykluczone więc, że jeszcze przed integracją wystąpi wzmożone zainteresowanie inwestycjami w strefach. Opinie na ten temat są jednak podzielone.

— Będziemy się spieszyć z pozyskiwaniem inwestorów, ale zachowamy ostrożność. Może się bowiem okazać, że zgodzimy się na jakąś inwestycję, a później pojawi się lepszy oferent — mówi Witold Wacławik-Narbutt.

— Strefy, które nie zapełnią się do końca, stracą. Będzie to szczególnie bolesne dla regionów, w których występuje duże bezrobocie. Uważam, że część stref powinna obniżyć zawyżone ceny gruntów, bo inaczej nie przyciągną inwestorów. Nie zapominajmy jednak, że wolnej powierzchni w strefach jest stosunkowo niewiele. Zakładamy, że w ciągu trzech do pięciu lat powinna się wypełnić — dodaje chcący zachować anonimowość pracownik jednej z firm zarządzających strefami.

To nieistotne

Część przedstawicieli stref uważa jednak, że nasze bliskie przystąpienie do struktur europejskich nie ma wpływu na decyzje inwestorów.

— Fakt, że firmy nie stracą przywilejów po wejściu do UE, jest istotny, ale nie jest jedynym czynnikiem decydującym dla inwestorów. Bardzo ważne są dogodne warunki inwestowania. Ostatnio obserwujemy większe zainteresowanie strefami. Mamy jedno do dwóch spotkań tygodniowo z potencjalnymi inwestorami. Wpływa na to kilka czynników. Coraz więcej mówi się o korzyściach płynących z inwestowania na terenie SSE. Bardzo istotna jest też stabilizacja gospodarki w Polsce — twierdzi Antoni Taraszkiewicz.

— Na Zachodzie nikt nie pyta, co stanie się ze strefami po przystąpieniu Polski do Unii. Zagraniczni inwestorzy też o to nie pytają. Nie ma żadnych nerwowych ruchów z tym związanych. Firmy naprawdę zainteresowane są inwestowaniem w strefach i nie martwią się integracją — dodaje.

Bez rewolucji

— Jestem handlowcem i mam dobry towar. Muszę przekonać o tym inwestorów. Nie oczekuję boomu związanego z naszym wejściem do UE. SSE nie są przecież głównym magnesem przyciągającym kapitał. Nie zapominajmy, że inwestycji poza strefami jest w Polsce dużo — uważa Piotr Wojaczek, prezes zarządu Katowickiej SSE.

Twierdzi on, że z każdym rokiem inwestowanie w strefach jest mniej korzystne.

— Prawdę mówiąc, ważny jest każdy dzień. W momencie kiedy wejdziemy do UE, będzie już za późno na uzyskanie korzystnych ulg. Myślę, że inwestorzy nie będą się spieszyć ani opóźniać. Do czasu naszej integracji ze strukturami europejskimi, 70 proc. ziemi wystawionej na sprzedaż przez strefy będzie w rękach inwestorów — dodaje Piotr Wojaczek.

— Rozmawiałem niedawno z ambasadorem UE, który powiedział, że problem stref nie będzie podstawową kwestią naszych negocjacji z Unią. Sądzi, że ci, którzy zainwestują w strefach, nie stracą przywilejów — podsumowuje Witold Wacławik-Narbutt.

SUROWA UNIA: Reguły UE są surowe i ograniczają możliwości wspierania przedsiębiorców przez państwo. Myślę, że po wejściu od Unii to nie firmy będą poszkodowane, lecz regiony, bo trzeba będzie zamknąć strefy. Jak szybko to się stanie, zależy od przebiegu negocjacji — mówi minister Ryszard Czarnecki. fot. Borys Skrzyński

ZLIKWIDOWAĆ NIEPOTRZEBNE: Nie byłoby źle, gdyby zlikwidowano strefy nie potrafiące pozyskać inwestorów. Jeśli SSE ma szansę na wprowadzenie tylko jednego inwestora, to jest to zupełnie nieopłacalne — uważa Piotr Wojaczek, prezes zarządu Katowickiej SSE. fot. Marcin Wegner