Eksperci, cytowani przez "Gazetę Wyborczą", są bezlitośni:

- Gdyby każdy rozdział ustawy o odpadach wyglądał jak ten "azbestowy", byłoby to kuriozum w skali cywilizowanego świata - ocenia Artur Domaszewicz z Centrum Gospodarki Odpadami "Waste-Park" Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
- To jest jaskrawy przykład psucia prawa - dodaje prof. Jerzy Duczek z AGH.
- Nie mam nic przeciwko nowym technologiom. O ile są przebadane, a nie przepychane - mówi Neonila Szeszenia Dąbrowska z Instututu Medycyny Pracy.
Lista zarzutów specjalistów jest długa i dotyczy m.in. tego, że - ich zdaniem - rozwiązania w ustawie są ewidentnie dedykowane jednej firmie (Atonowi-HT - red.).
Treść projektu rozporządzenia do ustawy określają wprost jako kalkę instrukcji obsługi reaktora mikrofalowego z serii Aton.
Ponadto ustawa wyklucza stosowanie innych metod (choć jest ich kilkadziesiąt) i pozwala na kuriozalne warunki kontroli.
Kto jest temu winien? Gazeta wskazuje na urzędników i posłów, którzy chcąc wesprzeć dobrze rokującą metodę naruszyli przyjęte standardy.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Wyborczej".