Polska Unia Dystrybutorów Stali (PUDS) ostrzega członków.
— Dwóch dystrybutorów sprzedało wyroby stalowe, które trafiły do Iranu, służby specjalne poinformowały ich o tym, ale już po fakcie — informuje Andrzej Ciepiela, dyrektor PUDS.
Dla domu i reaktora
Organizacja zaleca sprzedawcom wyrobów stalowych wzmożoną ostrożność. Wiele towarów hutniczych jest bowiem objętych embargiem Komisji Europejskiej.
— Zgodnie z rozporządzeniem Rady Unii Europejskiej, państwa członkowskie nie mogą sprzedawać technologii czy produktów tzw. podwójnego zastosowania. To bardzo szeroki termin, bo pręty zbrojeniowe mogą być wykorzystane przy budowie domu, ale mogą też służyć do zbrojenia fundamentu reaktora jądrowego — ostrzega Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu. Podkreśla, że ostatnio na rynku pojawiło się wiele niepokojących sygnałów.
— Firmy zarejestrowane w Austrii czy Szwajcarii składają na przykład zapytania o możliwość dostawy w krótkim czasie bardzo dużych ilości i szerokiego asortymentu wyrobów stalowych. To wzbudziło nasze podejrzenia, bo do tej pory standardem były zamówienia w małych ilościach. Jaki kraj w Unii może nagle potrzebować tysięcy ton polskiej stali? — pyta retorycznie Jerzy Bernhard.
Jak dilerzy mogą zabezpieczać się przed sprzedażą produktów hutniczych na zakazany rynek irański? — Kiedy z jakimś kontrahentem mają kontrakt pierwszy raz albo kiedy kupujący nagle składa zamówienie na większą niż do tej pory ilość towaru, mogą żądać oświadczenia, że nie trafi on do Iranu czy na inny rynek objęty embargiem — dodaje Jerzy Bernhard.
Ostre kary
Wówczas choć część odpowiedzialności przerzucają na pośrednika. Faktycznie jednak polskie firmy nie mają żadnej możliwości kontroli, dokąd trafia ich stal. Muszą być jednak ostrożne, by nie posądzono ich o łamanie zakazu handlu z Iranem. Polscy stalownicy boją się ostrych sankcji, na przykład utraty prawa do handlu stalą. Gdyby w Polsce doszło do złamania embarga przez któregoś ze stalowych dilerów, winę trzeba by mu udowodnić w sądzie i to sąd wyznaczałby karę.
Prawnicy zwracają jednak uwagę, że polskie prawo nie określa jednoznacznie sankcji za łamanie embarga. Najgłośniejsze przypadki kar za to nadużycie można było dotychczas zaobserwować na rynku amerykańskim. Na przykład kancelaria Lloyds zgodziła się zapłacić 350 mln USD zasądzonej przez amerykański sąd kary za udzielanie pomocy klientom z krajów objętych embargiem, czyli z Libii, Sudanu oraz Iranu. Ponad 500 mln USD to grzywna dla Credit Suisse za łamanie przed laty embarga wobec tych samych krajów.