V4 coraz bardziej politycznie rozbita

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-12-03 17:30

Tak naprawdę spoiwem Grupy Wyszehradzkiej jest wyłącznie jej zwartość… geograficzna.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Grupa Wyszehradzka, z angielska zwana V4, to struktura, która od czasu, gdy w 2004 r. wszyscy jej udziałowcy weszli do NATO i Unii Europejskiej, wciąż musi uzasadniać sens swojego istnienia. Zawiązana została w 1991 r. jeszcze jako V3, przez Polskę, Węgry i Czechosłowację, zaś format V4 zaistniał w 1993 r. po aksamitnym rozwodzie Czech i Słowacji. Grupa najbardziej pożyteczna była na przełomie wieków, gdy cztery państwa obrały kurs na zbliżenie z Zachodem (przy czym Słowacja do NATO weszła z opóźnieniem). Szybko jednak okazało się, że tak naprawdę spoiwem V4 jest wyłącznie jej zwartość… geograficzna. Interesy gospodarcze czterech państw są rozbieżne, co potwierdziło się już w okresie ich negocjacji akcesyjnych z Komisją Europejską, a później tylko utrwaliło. Dlatego najbardziej uczciwym rozwiązaniem byłoby samorozwiązanie się V4 z dniem 1 maja 2004 r., gdy wszyscy udziałowcy już znaleźli się i w NATO, i w UE.

Klasa polityczna z natury podtrzymuje jednak żywotność struktur, których pożyteczność się wypaliła. Dlatego V4 trwa, głównie dzięki rotacyjnej prezydencji, sprawowanej rocznie, przy czym nie od 1 stycznia do 31 grudnia, lecz od 1 lipca do 30 czerwca. Sztafetową pałeczkę po Polsce trzymają obecnie Węgry, a w 2026 r. przejmie Słowacja. Jedyną stałą platformą V4 jest Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki o niewielkich rozmiarach kwotowych, wspierający inicjatywy społeczne i kulturalne. Wszelkie inne przedsięwzięcia opierają się na funduszach unijnych. Faktyczna działalność V4 zawęża się do organizowanych przez prezydencję szczytów głów państw, szefów rządów i niektórych ministrów. Raz w roku widzą się prezydenci i również co najmniej raz premierzy, głównie w czerwcu przy okazji przekazywania wyszehradzkiej pałeczki.

Prezydencja Węgier ma przepojone chciejstwem motto „Konkurencyjny Wyszehrad”. Rząd hasłowo zapisał trzy priorytety programu: konkurencyjność, bezpieczeństwo i łączność. Ten drugi element w zestawieniu z realiami politycznymi brzmi wręcz szyderczo. Węgiersko-słowacka para premierów Viktor Orbán i Robert Fico w kwestii napadu Rosji na Ukrainę zajmuje przecież stanowisko biegunowo rozbieżne w stosunku do pary polsko-czeskiej Donald Tusk i Petr Fiala. W Czechach lada dzień rządy obejmie Andrej Babiš i wtedy nasz premier znajdzie się w V4 już osamotniony w stosunku 1:3. Ze względu na czołobitność Viktora Orbána wobec ściganego zbrodniarza wojennego Władimira Putina do końca prezydencji Węgier premier Donald Tusk absolutnie nie powinien zgodzić się na udział w rządowym szczycie V4. No chyba, że po marcowych wyborach do Budapesztu zapraszał będzie już premier Peter Magyar…

Żadnych obiekcji wobec szczytu prezydenckiego na Węgrzech nie miał natomiast Karol Nawrocki. Na szczęście odwołał planowaną bezpośrednio po V4 wizytę bilateralną w Budapeszcie, gdzie oczywiście spotkałby się z kremlowskim agentem politycznym Viktorem Orbánem. Nie wiadomo, czy było tam zaplanowane i również przepadło nieoficjalne widzenie prezydenta z rezydującymi na uchodźstwie posłami Zbigniewem Ziobrą i Marcinem Romanowskim. Prezydencki szczyt V4 odbył się zaś w Ostrzyhomiu nad Dunajem, w monumentalnej prymasowskiej bazylice, czyli kolebce węgierskiej państwowości, odpowiedniku naszego Gniezna. Miejsce niezwykle symboliczne, w związku z tym debata także podniosła, tyle że jej znaczenie było niewiele większe od zera. Obsadzony przez Viktora Orbána prezydent Tamás Sulyok pełni rolę czysto fasadową, ważniejsi w swoich państwach są wybrani przez obywateli Petr Pavel w Czechach i Peter Pellegrini na Słowacji. Konstytucyjnie najmocniejszy jest Karol Nawrocki, ale nie kreatywnie, lecz wyłącznie destrukcyjnie dzięki silnemu wetu (realnie nie do przełamania) wobec ustaw. Reasumując – w relacjach rządowych V4 znajduje się w stanie podanym w tytule, zaś w prezydenckich to jedynie dekoracja.